Puszakowski: Odkręciłem gaz i frunąłem

Dla Mariusza Puszakowskiego ostatni ligowy mecz był niezwykle udany. "Puzon" był poza zasięgiem rywali i bez większych problemów zwyciężył we wszystkich swoich wyścigach.

Po niedzielnym meczu w Pile Mariusz Puszakowski miał wiele powodów do radości, jednak na jego twarzy nie było widać uśmiechu. Lider Victorii cały czas ma w głowie tragiczne wydarzenie z poprzedniego tygodnia. - Z kompletu jestem przeszczęśliwy, ale to co zdarzyło się tydzień temu we Wrocławiu kładzie się cieniem na ten rezultat. Jechaliśmy dla Lee, było pełne skupienie i cieszę się z kompletu, ale to w tym momencie sprawa drugorzędna.

Victoria Piła pokonała na własnym torze Speedway Wandę Kraków różnicą dwunastu oczek, a co tym idzie zainkasowała punkt bonusowy. Losy zwycięstwa w dwumeczu ważyły się jednak do samego końca. - Było to trudne spotkanie i nie powiedziane, że jak na wyjazdach stawialiśmy praktycznie każdemu wysoki opór, to już w Pile będziemy bez problemu wysoko wygrywać. Sporo emocji, praktycznie brak rozstrzygnięcia do ostatniego biegu i w końcu pełen sukces - to lubimy najbardziej. Trzeba też uczciwie przyznać, że krakowianie mieli sporo pecha, bo m.in. wykluczony za brak numerka został Andriej Kudriaszow, a Staszek Burza dotknął taśmy. Zapraszam kibiców, bo zawsze będzie emocjonująco, a my zrobimy wszystko, aby jak najwięcej wygrać.

Wychowanek Apatora Toruń był w niedzielę świetnie dysponowany. W jednym z wyścigów tuż po starcie puścił gaz, ponieważ był przekonany, że sędzia zapali czerwone światło. Gdy okazało się, że bieg nie zostanie przerwany, "Puzon" błyskawicznie przedarł się na prowadzenie i już na drugim łuku miał bardzo dużą przewagę nad rywalami. - Nie oszukujmy się i powiedzmy sobie to otwarcie - ten jeden start co Staszek Burza ukradł to była parodia. Podniosłem rękę do góry w geście powtórki, jednak bieg nadal jechał. Sędzia nie przerwał, to odkręciłem gaz, wyszedłem na prowadzenie i frunąłem (śmiech).

Większość swoich biegów Puszakowski wygrywał z kilkudziesięciometrową przewagą, jednak w jednym ze startów jego przewaga malała z każdym okrążeniem, a zawodnik z niepokojem spoglądał na silnik. - Zgadza się - w dwunastym biegu maszyna traciła z każdym metrem moc. Jechałem dziesiąty bieg i dwunasty, a taka upalna pogoda swoje zrobiła. Na szczęście później już nie było problemu, bo na nominowany wymieniłem świecę i było ok.

Na koniec lider Victorii krótko odniósł się do limitu dziewięciu opon na drużynę. - [i]Przykład Jozsefa Tabaki - wykluczony, bo około dwie minuty przed startem miał defekt, a w drugim motorze nie miał oznaczonej opony i nie mógł wyjechać. Nie będę tego więcej komentował, bo… mi się nie chce.

[/i]

Źródło artykułu: