Tomasz Gapiński dla SportoweFakty.pl: Włókniarz zasłużenie wygrał ten mecz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tomasz Gapiński w niedzielę powrócił do składu bydgoskiej Polonii po kontuzji nadgarstka, jakiej nabawił się w inauguracyjnym pojedynku ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Kapitan Polonii nie błyszczał jednak na częstochowskim torze, a beniaminek doznał pierwszej tegorocznej porażki w Enea Ekstralidze.

Bydgoszczanie ulegli Dospelowi Włókniarz Częstochowa 50:40. Główna w tym zasługa Krzysztofa Buczkowskiego, który był klasą dla siebie. Pozostali zawodnicy nie mogli natomiast odnaleźć się na częstochowskim owalu. - Wszyscy mieliśmy problemy. Miał je Harris, ale my także. Przede wszystkim z dopasowaniem do toru. Wszyscy począwszy ode mnie poprzez młodzieżowców, a kończąc na Artiomie Łagucie szukaliśmy odpowiednich ustawień. Raz było lepiej, a raz gorzej. Włókniarz zasłużenie zwyciężył. Należała im się ta wygrana. Byli lepsi od nas - przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl, Tomasz Gapiński.

Kapitan Polonii w niedziele wrócił do składu po kontuzji nadgarstka, której nabawił się w pierwszym meczu o ligowe punkty ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. "Gapa" przyznaje, że odczuwa wciąż skutki urazu, ale nie wpływa to na jego postawę na torze. - Czułem ból, ale zupełnie mi to nie przeszkadza w jeździe. Gorzej jest, jak zjeżdżam z toru, bo ten ból się nasila, ale mam okłady z lodu i nie przeszkadza mi to w ogóle - podkreśla Gapiński.

W niedzielę bydgoszczanie po raz pierwszy w tym sezonie musieli przełknąć gorycz porażki, ale dziesięć punktów straty stawia ich w dość korzystnej sytuacji w perspektywie rewanżu na własnym torze. Bydgoszczanie nie mogą się już pochwalić mianem niepokonanych w Enea Ekstralidze, ale zdaniem Gapińskiego wynik osiągnięty na częstochowskim torze może napawać optymizmem. - Przyjechaliśmy tu z nastawieniem na zwycięstwo, a przegraliśmy dziesięcioma punktami. Nie ma tragedii. Nie będziemy płakać i jedziemy dalej - kończy Tomasz Gapiński.

Źródło artykułu: