Robert Dowhan po Gali: Złoty medal ważniejszy niż posezonowe wyróżnienia

"Wielkim przegranym" ENEA VI Gali Sportu Żużlowego okazał się Stelmet Falubaz Zielona Góra. Klub Roberta Dowhana nie otrzymał nagrody w żadnej kategorii, podobnie jak kibice, którzy również nie dostali statuetki. Prezes Drużynowego Mistrza Polski przekonuje jednak, że złoty medal jest bardziej cenny niż posezonowe wyróżnienia.

- Ciężko oceniać mi wyniki Gali, czyli konkurs SMS-owy. Głosowali przecież kibice. Nie będę również oceniać pracy jury. To już za nami. Myślę jednak, że mogę odpowiadać za to, co zrobiliśmy. Zdobyliśmy złoto Drużynowych Mistrzostw Polski i myślę, że gdyby wszystkie te piątkowe wyróżnienia zamienić na złoto, chciałaby je każda drużyna. Ono jest najcenniejsze dla nas jako zawodników, trenera i pracowników zarządu, dla miasta i sponsorów, a także kibiców. Ciężko mi dyskutować z rozstrzygnięciami. Pogratulowałem nagrodzonym. Pewnie, że w każdej kategorii człowiek widział Falubaz, ale nie jesteśmy wszędzie nominowani i nie wszystko musimy wygrać. Tak naprawdę jeśli popatrzeć na to obiektywnie, to w wielu z tych kategorii pewnie zdobylibyśmy pierwsze miejsca. Rozgrywki składają się jednak z trzech lig i każdy miał szansę. Cieszę się jednak z naszego mistrzostwa, bo złoto jest najcenniejsze i walczą o nie wszystkie drużyny. Bardzo fajnie, że do złota reprezentacji Polski dołożył się nasz wychowanek Piotr Protasiewicz, a drużynę poprowadził nasz trener. Inne sukcesy również więc można wkomponować w Falubaz - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Robert Dowhan.

W najważniejszej kategorii, Drużyna roku, Stelmet Falubaz został - przyznać trzeba w pełni zasłużenie - pokonany przez złota reprezentację Polski. - Nie dyskutuję z tym. Każdemu pogratulowałem i nie mam o nic pretensji. Nie będę polemizował z wyróżnieniami. Dla mnie, jako prezesa klubu, te sukcesy, które zostały docenione przez jury i kibiców są ważne i zgadzam się z nimi, ale cieszę się z czwartego medalu pod rząd, z czego dwóch złotych. Z największej frekwencji na stadionie, z największej ilości sprzedanych i dostępnych gadżetów, z wielu spraw typu akcji charytatywnych, z drogi wychowywania młodzieży inną drogą, czyli przez piłkę nożną w Akademii piłkarskiej Falubazu. Z fantastycznych kibiców, którzy mogli się zrzeszyć i stworzyć drużynę piłkarską i poprzez zabawę, sport mogą inaczej spędzać czas niż fani w innych miejscowościach. Dziedzin, w których odnosimy sukcesy mamy dużo. Jako jedyni mamy własną karetkę. Nie słyszałem, żeby były gdzieś w Polsce, a już na pewno nie w innych państwach. To również jest coś niespotykanego - podkreślił prezes.

Włodarz zielonogórskiego klubu zwrócił uwagę na to, że Falubaz radzi sobie mimo wielu problemów i trudności. - Tak naprawdę jakbym miał od miasta taką pomoc jak inne kluby, gdybym miał lepszy obiekt, z elektroniką i wsparcie nie tylko finansowe, to myślę, że w tej chwili bylibyśmy ligę wyżej niż pozostali. Musimy się za to zmierzyć z zamykaniem trybuny, brakiem infrastruktury na stadionie, przepychankami, umowami i wieloma rzeczami, które zamiast pomagać i pchać rzeczy naprzód, doprowadza do destrukcji, zniszczenia i rzeczy, które na innych arenach są tylko sennym koszmarem. A niestety dla Zielonej Góry jest to rzeczywistością - zakończył Dowhan.

Źródło artykułu: