- To było bardzo ciężkie spotkanie dla każdego. Wszyscy chcieliśmy wygrać, więc to, że udało nam się osiągnąć ten rezultat jest fantastyczne. Dobrze wiedzieliśmy, że Caelum Stal Gorzów jest bardzo trudnym rywalem. Bylibyśmy naiwni sądząc inaczej. To bardzo mocna drużyna. Sprawili nam niezłe lanie na swoim torze, ale u siebie to my okazaliśmy się lepsi - powiedział po derbach Ziemi Lubuskiej Greg Hancock.
Trener Marek Cieślak na czwartkowy mecz przygotował nawierzchnię nieco inaczej niż zwykle. - Tor był wysuszony, ale można było znaleźć na nim kilka miejsc, w których nawierzchnia była związana i ciężko. Nastręczało to pewnych trudności przy wyprzedzaniu, bo szpryca spod tylnego koła zawodnika jadącego z przodu była bardzo ciężka. Dość mocno komplikowało to sprawę. Przygotowanie toru nie było jednak łatwe ze względu na prognozy pogody, które zapowiadały opady deszczu. Na szczęście do tego nie doszło - stwierdził Amerykanin.
Dzięki swojej akcji w czternastym wyścigu, Hancock został bohaterem zielonogórskich kibiców. Lider Stelmet Falubazu w bardzo ładnym stylu minął jadącego jako rezerwa taktyczna Tomasza Golloba, zapewniając tym samym zwycięstwo swojej drużynie. - To był świetny bieg. Wcześniej dwukrotnie przegrałem z Gollobem i pomyślałem sobie, że nie jest różowo (śmiech). Tomek był tego dnia fantastycznie dysponowany, ale dobrze rozegrałem pierwszy łuk i dowiozłem już zwycięstwo do końca, mimo że cały czas czułem jego oddech na plecach - podkreślił "Herbie".
Greg Hancock (kask niebieski) przed Nicki Pedersenem
W niedzielę zielonogórzan czeka ligowe starcie z Betardem Spartą Wrocław. - Zawsze powtarzam, że każdy zespół może być silny. Nigdy nie wiesz czego oczekiwać. Wrocławianie mają potencjał do tego, by zostać czarnym koniem tegorocznych rozgrywek. Musimy być więc skoncentrowani i gotowi do walki - zaznaczył były Indywidualny Mistrz Świata.
Sezon zasadniczy powoli zbliża się do końca. Stelmet Falubaz ma dość sporą szansę na zajęcie pierwszego lub drugiego miejsca przed rundą finałową. - Byłoby super, gdyby tak się stało. Jak dotąd wszystko idzie nam całkiem nieźle. Chcemy to kontynuować i oczywiście być na czele ligowej tabeli, kiedy dojdziemy do play-offów. Wciąż jednak przed nami długa droga - przyznał Hancock.
Amerykanin nie miał okazji do świętowania sukcesu w derbach. - Mecz skończył się bardzo późno, a w piątek wracam do Szwecji na dwa dni. Przez długi czas nie mogłem być z moją rodziną, więc chcę spędzić trochę czasu w jej towarzystwie - zakończył lider klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix.