Oskar Fajfer w tym sezonie wystąpił w dwóch meczach Startu, w których zdobył 4 punkty. W obu przypadkach sztab szkoleniowy ustawiał go na pozycji juniora, ale w niedzielę - wobec beznadziejnej dyspozycji Lewisa Bridgera - siedemnastolatek został desygnowany do walki pod "dziesiątką". - Występ oceniam na 4+, ale myślę, że to było bardzo trudne zadanie, bo jechałem jako senior, a do tego po kontuzji. Muszę przyznać, że cały czas odczuwam skutki upadku w Niemczech. Kontuzja nie została do końca wyleczona, ale wierzę, że z czasem będzie coraz lepiej - dzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat meczu, w którym w trzech biegach zapisała na swoim koncie 3 punkty.
Wychowanek Startu uporał się z Danielem Pytelem i Kamilem Flegerem. Jego dorobek punktowy mógł być jeszcze lepszy, ale w ostatnim starcie na dystansie przegrał rywalizację najpierw z Rory Schleinem, a na trzecim okrążeniu sposób na niego znalazł także Andriej Karpow. - Przyznam szczerze, że ten bieg tkwi w mojej pamięci. Szkoda, że Krzysiek Jabłoński na mnie nie poczekał, bo przyblokowałby dużą i wygralibyśmy 5:1. Ale cóż, taki jest sport, że ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać. Tym razem to ja dojechałem do mety jako ostatni.
Pozytywnie występ swojego podopiecznego ocenił Rafael Wojciechowski, kierownik drużyny Startu: - Mogliśmy dać dzisiaj szansę Oskarowi i nie zawiódł on naszych oczekiwań. Myślę, że przeanalizuje swój występ, dzięki czemu jego dyspozycja będzie jeszcze wyższa. Na pewno przed nim jeszcze dużo pracy, przede wszystkim musi zdobywać doświadczenie. W tym kierunku idziemy, chcemy stawiać na swoich wychowanków.
Oskar Fajfer wybiera dla siebie najlepsze miejsce do startu