Od 2009 roku startujesz na szwedzkich torach i poczynasz sobie coraz lepiej. Czy jesteś zadowolony ze swojej jazdy?
- Będąc szczery to nie jestem zadowolony. Chyba po prostu ambicje nie idą w parze z umiejętnościami. Ale nie jest tak źle, zdarzają się dobre mecze. Trzeba jednak pamiętać, że nie ścigam się z gwiazdami i niekiedy poziom zawodów pozostawia wiele do życzenia.. Jest to jazda dla własnej przyjemności, nie ma z tego żadnych pieniędzy, więc i ryzyko staram się zminimalizować. A wiadomo, kto nie ryzykuje ten na żużlu kariery nie zrobi.
Czyli rozumiem, że z jazdy w Division 1 nie można się utrzymać?
- Nie ma szans. Starty w tej lidze to czysta finansowa strata a nie zysk. Liczą się jednak doznania i możliwość zrealizowania marzeń o jeździe na żużlu!
Czy presja na wynik jest podobna do tej w Polsce? Jakbyś porównał oba kraje pod tym względem?
- W tym aspekcie nie da się porównać Szwecji z Polską. Na meczach w Szwecji presja nie jest tak odczuwalna jak w Polsce, dlatego zawodnicy z przyjemnością tu startują.
![](http://storage.web3.sportowefakty.pl/oldphotos/4d8baa003d191883148447.jpg)
Jacek Basiński podczas jazdy. (fot. Susanna Persson)
Jak dużo kibiców przychodzi na mecze waszej drużyny? Czy niższe ligi w Szwecji są popularne?
- Na mecze Elitserien przychodzi średnio 3-4 tys. widzów. Ale już na meczach Allsvenskan, odpowiednika polskiej pierwszej ligi liczba ta wynosi około 600 widzów. W Eskilstunie tradycje żużlowe są duże i sięgają dawnych czasów. Tak więc po upadku zespołu Smederny w Elitserien ludzie chodzili na zawody Division 1 w liczbie 500-700 i jest to totalny rekord tej ligi. Zdarzały się mecze na których bywało po 80 widzów, z czego większość to pewnie rodziny zawodników (śmiech). Także do Polski nie ma co porównywać.
No właśnie chciałbym, żebyś pokusił się o porównanie Division 1 z polską drugą ligą. Chodzi mi konkretnie o poziom reprezentowany przez zawodników.
- Szwedzka Division 1 jest po części złożona z amatorów takich jak ja, drugą część stanowią młodzi zawodnicy, którzy są u progu kariery i chcą się rozjeździć. Zdarzają się nawet występy zawodników jakich jak np. "Zorro", którzy mają okazję do przetestowania sprzętu, lecz sporadycznie. Polska druga liga na pewno jest o klasę wyżej. Przeciętny zespól Division 1 nie miałby żadnych szans w drugiej lidze polskiej. W Polsce jeździ się o wiele agresywniej, punktów nie zdobędzie się tu na średniej klasy motocyklu. Wszystko musi być wysokiej jakości. Szwedzkiemu odpowiednikowi dużo do tego poziomu brakuje.
Jak powiedziałeś przed momentem Division 1 jest złożona zarówno z amatorów jak i młodych zawodników. Czy szwedzkie zespoły stawiają bardziej na szkolenie młodzieży, czy może są przytułkiem?
- Tu kluby nie zajmują się szkoleniem młodzieży. Jeśli ktoś chce uprawiać ten sport, przyjeżdża ze swoim sprzętem, płaci niewielkie pieniądze za udostępnienie toru i jeździ ile chce. Każdy klub ma swoje dni z otwartymi treningami i pojeździć może każdy. Większość ośrodków dysponuje także mini-torem na którym jeżdżą najmłodsi na motorach o pojemności 80cm.
Czy myślałeś czasami, żeby jeszcze spróbować swoich sił w polskiej drugiej lidze?
- Nie myślałem o tym w sumie, lecz brzmi to interesująco! Ale chyba jestem już za stary na takie przygody (śmiech - dop.red.).
Wszystko przed tobą. Tomasz Gollob swój pierwszy tytuł mistrzowski zdobył w wieku 39 lat…
- Rzeczywiście jeszcze parę ładnych lat można by się pościgać. Czekam zatem na propozycje od klubów (śmiech - dop.red).
![](http://storage.web3.sportowefakty.pl/oldphotos/4d8ba9f657d85024609748.jpg)
Wychowanek GKM-u Grudziądz jako gość w barwach Dackarny. (fot. Susanna Persson)
Czy śledzisz poczynania swojego macierzystego klubu? Pojawiasz się czasem na stadionie w Grudziądzu?
- Oczywiście, że tak. Klub z Grudziądza na zawsze będzie ten macierzysty. Jak tylko jestem na miejscu odwiedzam zawsze stadion i kolegów. Czuję sentyment do tego miejsca, tam wszystko się zaczęło i życzę klubowi jak najlepiej!
Myślisz, że jest szansa, by grudziądzki GTŻ nawiązał do lat świetności GKM-u?
- Myślę, że jest i to duża. Potrzeba tylko nieco więcej szczęścia, a także konsekwencji w przygotowywaniu toru pod siebie jak miało to miejsce przed laty.
Ostatnie dni to burzliwa dyskusja na temat tłumików. Jakie jest twoje zdanie w tej kwestii?
- Zapewne jak zdecydowana większość kibiców jak i zawodników jestem zdecydowanie przeciwny temu pomysłowi. Popieram protest Polski i decyzje z powrotem do starych tłumików. Odgłos wydawany przez motocykl z nowym wydechem jest wprost śmieszny. W niczym nie przypomina to tak zdecydowanego i charakterystycznego dla żużla "hałasu". Jednocześnie martwi mnie problem z występami Polaków w Szwecji. To by nie był ten sam żużel bez Golloba, Hampela czy "Sqóry", którego tu uwielbiają.
No właśnie. Jeżeli FIM podtrzyma stanowisko to Polaków może zabraknąć w cyklu Grand Prix, Drużynowych Mistrzostwach Świata czy w lidze szwedzkiej. Czy uważasz, że jest jakieś skuteczne rozwiązanie tego problemu?
- Duży wpływ na decyzję FIM mogłaby wywrzeć decyzja SVEMO o powrocie do starego rozwiązania. Lecz niestety na to za wiele nie wskazuje. Szwedzi to naród nieugięty i będą chcieli pokazać Polsce, że się obejdą bez nas. Choć mam nadzieje, że się mylę.
Po zakończeniu naszej rozmowy Jacek Basiński prosił, by przekazać pozdrowienia dla wszystkich kibiców czarnego sportu.
![](http://storage.web3.sportowefakty.pl/oldphotos/4d8ba9e05ab14532042520.jpg)
Jacek Basiński zajmuje się także motocyklami Adama Skórnickiego w Elitserien.