Kategoryczna odpowiedź FIM-u na postanowienia polskiego "okrągłego stołu" była nieunikniona. Nasza federacja rzuciła przecież światowym władzom rękawicę. Rozgrywającą się na naszych oczach próbę sił wygra ta strona, która będzie bardziej zdeterminowana i konsekwentna.
Tezy zawarte w piśmie FIM-u nie pozostawiają złudzeń. Światowa centrala jest przekonana o prawidłowości funkcjonowania nowych tłumików. Argumenty przytaczane setki razy przez zawodników (nie tylko polskich) to ich wymysły. FIM odnosi się nie tylko do "faktów". Stanowisko federacji poparte jest opiniami producentów tłumików i tunerów, czyli tych, którzy mają interes w forsowaniu nowej konstrukcji. Osobną kwestią jest niegrzeczny ton w jakim sformułowano pismo. Trudno odmówić racji szefowi stowarzyszenia Metanol - Krzysztofowi Cegielskiemu. - Hipokryzja działaczy FIM nie zna granic. Jeżeli osoby, które nie mają zielonego pojęcia o żużlu, zaczynają pouczać najlepszych zawodników na świecie i proponują im koniec kariery, to troszkę nieprzyjemnie to wygląda.
Tomasz Gollob, Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej zostali postawieni w trudnej sytuacji. Zawodnicy wiedzieli jednak jakie mogą być skutki ich działania i decyzji PZM w sprawie tłumików. Nie pozostaje im nic innego jak konsekwentnie stać na swoim stanowisku. Gdyby teraz, pod wpływem aroganckiej odpowiedzi FIM-u mieli się wycofać przyznaliby, że nowe tłumiki są - wbrew temu co mówili - bezpieczne. Obyśmy nie musieli przełykać goryczy takiej kompromitacji.
Treść pisma FIM-u dowodzi, że światowe władze nie znają się na żużlu, lub celowo chcą tej dyscyplinie zaszkodzić. Możemy być jednak spokojni o to, że potrafią liczyć pieniądze. Konsekwentna postawa Polaków obudzi w FIM-ie pragmatyzm.
Jan Gacek