Jarosław Galewski: Dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu w Rzeszowie?
Cameron Woodward: Na co dzień bardzo wiele pomaga mi Davey Watt i to właśnie on powiedział, że Rzeszów to świetne miejsce do jazdy na żużlu. Podpisałem kontrakt na dwa lata i wierzę, że przez ten czas zdołam się wiele nauczyć. Wiem, że w Polsce żużel jest "dużym" sportem. Są zupełnie inne tory i kibice. Jestem niezmiernie podekscytowany faktem, że będę mógł jeździć w polskiej lidze i poznać jej specyfikę. Na pewno będzie zupełnie inaczej niż w Anglii. Zależy mi, żeby się jak najwięcej nauczyć.
Nie obawiałeś się walki o miejsce w składzie?
- Na pewno wywalczenie miejsca w składzie jest bardzo trudne. Będę szczęśliwy z każdych zawodów, w których dane mi będzie wystartować. Ten sezon traktuję w pewnym sensie testowo. Chcę zobaczyć, jak wygląda żużel w Polsce. Wtedy będę wiedział, jak muszę przygotować się do sezonu 2009.
Jak przygotowywałeś się do debiutanckiego sezonu na polskich torach?
- Bardzo ciężko pracowałem w Australii. Oszczędzałem pieniądze, a także dużo jeździłem na motocyklu. Mamy naprawdę wielkie szczęście, że w naszym kraju są tak duże tory, na których można rozgrywać mistrzostwa. Nad moimi motocyklami pracują cały czas Phil Crump i Tim Osmand, którzy starają się mi pomóc w osiąganiu lepszych wyników na dużych torach.
Jakie ma cele w tym sezonie Cameron Woodward?
- Wszystkie drużyny, w których startuję, są bardzo silne. Nigdy nie udało mi się jeszcze zdobyć mistrzostwa ze swoim zespołem. Zależy mi przede wszystkim na zwycięstwach, ponieważ one wpływają dobrze na pewność jazdy każdego zawodnika. Jeśli drużyna kroczy od sukcesu do sukcesu, to ma to bardzo dobry wpływ na zawodników. Mój cel w tym roku jest bardzo prosty. Chciałbym poprawić swoją jazdę i stać się szybszym jeźdźcem. Na pewno ważne jest także, abym zdobył więcej doświadczenia i wiedzy. Nie ukrywam, że ważną kwestią jest również nawiązanie kontaktów z ludźmi, którzy będą mogli pomóc mi w przyszłości.
Jak trafiłeś do żużla?
- Mój wujek posiadał niewielki sklep z motorami i pewnego razu skonstruował motocykl żużlowy. Posadził mnie na nim i jak się okazało nie zamierzałem już później z niego schodzić. Kiedy byłem młody otrzymałem wiele pomocy od Jasona i Roda Lyonsa. Wiele zawdzięczam także Leigh Adamsowi. Nie byłbym także w tym miejscu, w którym obecnie jestem, gdyby nie moja rodzina.
Czy masz idola, którego jazdę starasz się naśladować?
- Na pewno jednym z nich jest Leigh Adams. To wielki profesjonalista, który jeździ w świetnym stylu od dłuższego czasu. Podziwiam także sposób jazdy Tomasza Golloba. Ten zawodnik nigdy się nie poddaje.
Jakim człowiekiem jesteś na co dzień?
- Jestem przede wszystkim spokojną osobą. Nie lubię rozgłosu. Chętnie spędzam czas w górach, gdzie mogę pojeździć na motocyklu. Kiedy jestem w Anglii, wsiadam na mój stary motocykl i jazda na nim sprawia mi także wielką frajdę. Gdy przebywam w Australii, to moją ulubioną rozrywką są narty wodne.