Jarosław Hampel ukończył na drugim miejscu rywalizację w indywidualnych mistrzostwach świata w sezonie 2010. Występy żużlowca Unii Leszno można podzielić na dwie fazy - do Grand Prix w Cardiff i późniejsze pięć rund, w których "Małemu" nie udało się awansować do finału. Mimo wszystko zdołał wywalczyć tytuł wicemistrza świata. Finałowe Grand Prix w Bydgoszczy także nie było najlepszym występem, ale najważniejsze, że zakończyło się zdobyciem srebrnego medalu. - Tor podczas sobotnich zawodów nie był taki jak zawsze w Bydgoszczy, gdzie można było jechać szerzej i atakować pod płotem. Zrobiła się linia jazdy przy krawężniku i ciężko było wyprzedzać. Po przegranym starcie trudno było coś zdziałać na dystansie, go każdy wiedział, że trzeba pilnować krawężnika. Nie miałem dobrych startów i to był mój największy problem. Po przegranym wyjściu spod taśmy ciężko było mi walczyć na dystansie - tłumaczył po zawodach.
Ostatnia runda Grand Prix miała być pojedynkiem o srebrny medal Jarosława Hampela i Jasona Crumpa. Sprawa wyjaśniła się szybko, bo obaj medaliści odpadli już po rundzie zasadniczej. - Nie odczuwałem stresu na tyle mocno, by mi on przeszkadzał w skutecznej jeździe. Wiedziałem jednak, że nie jadę na szybkim motocyklu. Dużo zmienialiśmy, staraliśmy się szukać lepszych rozwiązań, ale niestety nie udawało się. Musiałem z trudem zbierać punkty, ale do awansu do półfinału zabrakło. Jason Crump także pojechał słabiej w Bydgoszczy, dlatego też obroniłem dwa punkty przewagi w klasyfikacji generalnej i mogę cieszyć się z tytułu wicemistrza świata. To naprawdę ogromny sukces - podkreślał Jarosław Hampel.
Jarosław Hampel zawsze z szacunkiem wypowiadał się o swoim koledze z narodowej drużyny, Tomaszu Gollobie. Nie inaczej było po ostatniej Grand Prix w Bydgoszczy. Nowy mistrz świata co prawda przegrał z bólem kontuzjowanej nogi, ale i tak zasłużył na wielkie słowa uznania. - Tomek jest bardzo twardy. Widzimy to po raz kolejny w Bydgoszczy. Bardzo chciał wsiąść na motocykl dla tych kibiców, którzy przyszli na stadion. Pomimo bólu kontuzjowanej nogi starał się nie zawieść fanów. Rozmawiałem z Tomkiem i wiem, że był spory problem z kontuzjowaną nogą. Mimo wszystko odjechał dwa biegi i starał się walczyć. Tomasz Gollob to ikona tego sportu i wielki wzór do naśladowania. Tomasza można podawać za najlepszy przykład w każdym momencie. Zarówno wtedy gdy jest dobrze, jak i kiedy nie wychodzi. To co dokonał Tomasz Gollob w tym sezonie, było fenomenalne - powiedział wicemistrz świata.
Siedem lat temu Jarosław Hampel został indywidualnym mistrzem świata juniorów na żużlu. Teraz w wielkim stylu wrócił do rywalizacji laury w gronie seniorów. - Przyznam się szczerze, że nie spodziewałem się tak dobrego powrotu do cyklu Grand Prix. Przed sezonem mówiłem, że chciałbym znaleźć się w pierwszej piątce. Wiedziałem, że na tyle mnie stać. Okazało się, że stać mnie na więcej, że jestem w stanie zostać wicemistrzem świata. Nie jestem tym jakoś szczególnie zaskoczony. Przecież w trakcie tego sezonu udowadniałem nie raz, że potrafię jechać bardzo dobrze i wygrywać z rywalami. Kiedy zwyciężałem z najlepszymi docierało do mnie to, że jest szansa i możliwość uplasowania się w czołówce cyklu na koniec sezonu. Wytrzymałem presję. Byłem liderem przez parę turniejów. Słyszałem rożne opinie. Niektórzy uważali, że to był tylko jednorazowy wyskok, że i tak sobie nie poradzę. Odjechałem jednak jedenaście rund Grand Prix i zostałem wicemistrzem świata, a to o czymś świadczy - dodaje Polak.
Jarosław Hampel czasu na świętowanie wicemistrzostwa świata jeszcze nie ma. W niedzielę startuje w turnieju pożegnalnym Leigh Adamsa. - Świętowanie przekładam na późniejszy okres, kiedy już będę na wakacjach w ciepłych krajach. Wówczas z pewnością przyjedzie na to czas - kończy indywidualny wicemistrz świata.