Dwóch pierwszych występuje w Gnieźnie po dziś dzień natomiast najmłodszy z tego grona obecnie jest reprezentantem Intaru Lazur Ostrów Wlkp. Cała trójka zamierza potraktować czwartkowe zawody jednak bardzo poważnie. - Nigdy jeszcze nie miałem okazji awansować nawet do półfinału, dlatego szkoda by było, gdybym w czwartek nie wykorzystał znajomości specyfiki gnieźnieńskiego toru - mówi Mirosław Jabłoński, który w ostatnią niedzielę był najlepszym zawodnikiem Startu w meczu w Miszkolcu. - Forma zwyżkuje, więc zapraszam wszystkich na stadion. Na pewno będzie ciekawie, a ja dam z siebie wszystko i spróbuję kibicom, ale też sobie sprawić miłą niespodziankę.
Znakomitą dyspozycją od początku sezonu imponuje też Adrian Gomólski, dla którego ten rok jest pierwszym spędzonym w innym klubie niż Start. Obecnie 21-latek zdobywa punkty dla I-ligowego Intaru Lazur Ostrów Wlkp. - Fajnie, że wracam do Gniezna, i że będę mógł wystąpić przed moją publicznością - przyznaje uśmiechnięty. - Nie uważam jednak, żebym z racji moich występów w Starcie w poprzednich latach miał jakąś przewagę nad zawodnikami z zewnątrz. To nie jest tak, że skoro tyle lat jeździło się w Gnieźnie, to teraz wystarczy wsiąść na motocykl i zdobywać punkty. Tor się zmienia. Zawsze jednak powtarzam, że jeśli chce się coś osiągnąć w żużlu, to trzeba wygrywać wszędzie i z wszystkimi.
Obok zawodników, którzy pierwsze żużlowe szlify zbierali w Gnieźnie wystąpi też kilku czołowych jeźdźców w naszym kraju. Bez wątpienia zdecydowanym faworytem czwartkowej eliminacji mistrzostw Polski jest jeden z liderów Unii Leszno i ubiegłoroczny reprezentant Polski w Grand Prix Jarosław Hampel. Doświadczenie z Ekstraligi na ten twardy tor będę starali się też przenieść: Robert Kościecha i Krzysztof Słaboń. Poza tym zapewne trzeba liczyć się również z formą dobrze spisujących się I-ligowców z Poznania: Adama Skórnickiego i Łukasza Jankowskiego.
Początek zawodów w czwartek o godz. 17.