Ronnie Jamroży (Majcher Speedway Rybnik): - Do Poznania przyjechaliśmy walczyć. Niestety, tego dnia gospodarze okazali się od nas zdecydowani lepsi. Nie mogę być zadowolony ze swojej postawy. Padły mi dwa silniki i ostatni bieg jechałem na pożyczonym motocyklu, a wiadomo jak się w takiej sytuacji jedzie. W rezultacie czekają nas baraże. Ten sezon jest dla nas dziwny. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby nie spaść z pierwszej ligi.
Mirosław Kowalik (trener PSŻ Lechma Poznań): - Na pewno czuję ulgę. Nie ukrywam, że trochę nerwów i stresu przed tym pojedynkiem w naszych szeregach było. Wiedziałem, że jesteśmy w stanie wysoko wygrać. Obstawiałem, że goście z Rybnika zdobędą 35 punktów. Tymczasem okazało się, że zwycięstwo było jeszcze bardziej okazałe. Wygrana do 30 bardzo cieszy. To świadczy tylko o tym, że mamy bardzo fajną, silną drużynę, szczególnie na własnym torze. Myślimy już powoli o budowaniu zespołu na przyszły sezon. Myślę, że trzon zespołu uda się zatrzymać w Poznaniu.
Robert Miśkowiak (PSŻ Lechma Poznań): - Cieszymy się ze zwycięstwa. Wiedziałem, że z rybnickim zespołem nie będzie łatwo. Ta drużyna pokazała już charakter w Grudziądzu, gdzie naprawdę dobrze jechała. Goście przyjechali do Poznania w najmocniejszym składzie, ale chyba widać, że jesteśmy lepszym zespołem. W tym spotkaniu pokazaliśmy, jaka różnica dzieli obie drużyny. Wykorzystaliśmy w stu procentach atut własnego toru i to cieszy.
Rafał Trojanowski (PSŻ Lechma Poznań): - Żałuję, że w tym sezonie nie jeździłem częściej tak jak dziś. Wprawdzie kilka razy udało mi się dobrze pojechać, ale nie da się ukryć, że nie były to spotkania, które były decydujące dla losów awansu do pierwszej czwórki. Zawaliłem przecież między innymi pojedynek z Lokomotivem Daugavpils na naszym torze. To bez wątpienia przyczyniło się do naszego niepowodzenia. Cieszę się z dzisiejszego meczu, ale niedosyt na zimę pozostanie. Na pewno będę miał o czym myśleć.
Mateusz Szczepaniak (PSŻ Lechma Poznań): - Wynik nie do końca odzwierciedla to, co działo się dziś na poznańskim torze. W moim wykonaniu pierwszy bieg nie był do końca udany. Słabo było zwłaszcza na starcie. Jazda na trasie była już w miarę udana. Później miałem ten nieszczęsny upadek, który mocno namieszał. Skasowałem najlepszy motocykl na ten tor. Musiałem zabrać drugi, który spisywał się dobrze, jednak nie było tak jak być powinno. Przywiozłem jedno niepotrzebne zero. Przegrałem start i później ciężko było cokolwiek zrobić. Taki jest jednak ten sport i upadki się zdarzają.