Andrzej Maroszek (trener Kolejarza Opole): Nie zaprezentowaliśmy się najgorzej. Wystąpiliśmy w osłabionym składzie, ale postawiliśmy opór. Zabrakło jednego dobrze punktującego zawodnika. Nieźle spisali się Ilia Bondarenko i Max Dilger. Oni startują rzadko i chyba nie stać ich na więcej. Michał Mitko wystąpił, bo lekarz nie widział przeciwwskazań, a żużlowiec czuł się dobrze. Wybór należał do Michała. W głębi duszy mam do niego pretensje, ponieważ mógł odmówić startu. Wtedy zastosowalibyśmy zastępstwo zawodnika. Chłopakom, którzy pojechali dziękuję. Wykazali więcej ambicji od Barkera czy Oestergaarda. Ani Anglika, ani Duńczyka nie będziemy błagać o przyjazd. Nie dopuścimy do sytuacji, że zawodnicy wybierają mecze, na które chcą przybyć. Trzeba się szanować.
Michał Mitko (Kolejarz Opole): Na rozgrzewce noga mnie nie bolała. Ćwiczyłem i skakałem bez przeszkód. Problemy pojawiły się dopiero podczas jazdy. Jechałem na trzeciej pozycji, chciałem powalczyć, ale ból okazał się silniejszy. Mimowolnie zamykałem gaz. Prawa noga jest dla żużlowca ważniejsza, bo odpowiada za prowadzenie motocykla. Gdyby lewa kończyna była kontuzjowana, to nad jazdą nawet bym się nie zastanawiał. Przed spotkaniem nie trenowałem, bo nie chciałem nadwyrężać stawu. Może to był błąd. Sezon dobiega końca. Mam nadzieję na udany występ w Ostrowie oraz starty za granicą. Nad dalszą przyszłością jeszcze nie myślę.
Fritz Wallner (Kolejarz Opole): Swoją postawą jestem rozczarowany. Nie tego się spodziewałem. W środę trenowałem na tym torze i wszystko przebiegało dobrze. W meczu pojawiły się problemy z silnikami. Robiłem, co mogłem, ale z biegu na bieg było gorzej. Przede mną jeszcze kilka startów, głównie w Austrii. Chciałbym też wystąpić w Ostrowie. Jeśli otrzymam szansę, to dam z siebie 150 procent i postaram się zrehabilitować. Przed sezonem złamałem nogę. Miałem operację, ale wciąż odczuwam ból. To też przeszkadza w jeździe.
Marcin Piekarski (Kolejarz Opole): Nie spisałem się najgorzej. Miałem dobry początek, później pojawiły się kłopoty z silnikami. Chciałem wystartować w dwunastym wyścigu, ale trener zastąpił mnie Maxem Dilgerem. Szkoda, bo gorzej ode mnie spisywał się Fritz Wallner, a otrzymał więcej szans. W Ostrowie chcemy powalczyć. Do pierwszej czwórki nie awansujemy, ale warto udanie zakończyć sezon.
Jacek Rempała (Orzeł Łódź): Gospodarze spasowali się z torem i postawili trudne warunki. Początek miałem naprawdę udany. Byłem bardzo szybki na starcie i dystansie. Niestety w trzecim starcie zdefektował motocykl. Zaczął słabnąć i nie potrafiłem podjąć walki. Trudno powiedzieć, z czego wynikały problemy. To okaże się w sobotę. Dobrze, że co straciłem, to odrobili koledzy. Mieliśmy wyrównany skład. To był klucz do sukcesu. W następnych meczach chciałbym powrócić do wysokich zdobyczy. Tego oczekują kibice. Przed nami runda finałowa. Wierzę, że szybko zapewnimy awans do pierwszej ligi.
Łukasz Jankowski (Orzeł Łódź): Ze zwycięstwa cieszymy się, ale dla tabeli jest ono nieistotne, bo opolan zabraknie w pierwszej czwórce. Z występu, nie licząc ósmego wyścigu, jestem zadowolony. Rozpocząłem na rezerwowym silniku, co okazało się błędem. Dopiero po przesiadce zacząłem wygrywać. Rozkręcałem się z biegu na bieg. W Lublinie zanotowałem bolesny upadek. Czułem się na tyle źle, że nie kontynuowałem startów. Jednak szybko doszedłem do siebie. W Opolu byłem przygotowany do walki. W niedzielę jedziemy do Krosna. Tam również chcemy zwyciężyć, by po rundzie zasadniczej zajmować pierwszej miejsce. Jesteśmy bliscy celu, ale najważniejsze mecze dopiero przed nami.
Stanisław Burza (Orzeł Łódź): Zacząłem punktować po zmianie motocykla. Ten teoretycznie słabszy okazał się właściwym na specyficzny tor. W końcówce przeważyły umiejętności i doświadczenie. Obserwowaliśmy, co się dzieje z nawierzchnią i w ostatnich biegach byliśmy znakomicie spasowani. Opolanie zawiesili wysoko poprzeczkę. Znają ten owal i wiedzą, jak rozgrywać łuki. My mieliśmy bardziej wyrównany skład i zasłużenie wygraliśmy. Tor był znakomicie przygotowany. Walka trwała na całej szerokości. Trzeci rok jeżdżę dla Orła i trzykrotnie walczyłem o awans. Przyszedł czas, by w końcu zrealizować cel. Wykonaliśmy już duży krok, ale nie możemy lekceważyć rywali.