Komarnicki dla SportoweFakty.pl: O tytule może zadecydować ostatni turniej

Tomasz Gollob miał ogromnego pecha podczas Grand Prix w Cardiff. Polskiemu zawodnikowi w półfinale zdefektował motocykl w momencie, gdy znajdował się na prowadzeniu. Prezes Stali Gorzów Władysław Komarnicki jest jednak zadowolony z postawy Golloba.

- Jest mi bardzo przykro z powodu defektu Tomka. Jestem w Cardiff i widziałem na własne oczy, że on był w takim "sztosie", że dzisiaj to Gollob byłby zwycięzcą. Wszyscy widzieli, że defekt przytrafił mu się w momencie, gdy był pierwszy. Straszna sprawa - ocenił na gorąco postawę Tomasza Golloba w Cardiff Władysław Komarnicki.

Mimo utraty prowadzenia w cyklu Grand Prix na rzecz Jarosława Hampela i odrobieniu pięciu punktów przez Jasona Crumpa, prezes Stali nie obawia się o postawę Golloba w kolejnych turniejach. - Zaraz po zawodach napisałem Tomkowi smsa, że jest dobrze i żeby się nie denerwował. Ja, podobnie jak środowisko, z którym oglądałem te zawody twierdzę, że Tomasz Gollob w Cardiff potwierdził, że nadal jest w bardzo dobrej formie. Wiem, że Tomkowi jest smutno, bo chciał zwyciężyć i mieć dużą przewagę. Ja to rozumiem. Ale jest dobrze. Tomek sam mówił, że bał się tego Cardiff. Nie ma jednak powodów do niepokoju i uważam, że od teraz będzie szedł w górę. Jest w dobrej formie sportowej i kondycji psychicznej, więc musi być dobrze - podkreślił Komarnicki.

Kolejny słabszy występ zanotował Kenneth Bjerre. Wszystko wskazuje na to, że walka o medale rozegra się pomiędzy Hampelem, Gollobem i Crumpem. Postawa Duńczyka nie jest zaskoczeniem dla prezesa Stali Gorzów. - Tak szczerze mówią, to nie jestem zaskoczony słabszym występem Bjerre. On musi jeszcze troszeczkę poczekać, zanim będzie regularnym topowym zawodnikiem. To będzie rok trzech zawodników: Hampela, Golloba i Crumpa. To między nimi rozegra się walka o złoto. Może dojść do sytuacji, w której znowu ostatni turniej Grand Prix będzie decydował o mistrzostwie świata. Na szczęście ostatnie zawody są na torze w Bydgoszczy, gdzie Tomek czuje się jak u siebie i dlatego jestem o niego spokojny - zakończył Władysław Komarnicki.

Komentarze (0)