Nie ma takiego drugiego turnieju żużlowego na świecie, który łączy w sobie rywalizację sportową z elementami historii. Zatem Turniej Chrobrego to nie tylko same zawody. To również wspaniała oprawa, stylizowana na czasy średniowiecza, i imprezy towarzyszące. Przed tygodniem odbyło się losowanie numerów startowych. Miejsce: gnieźnieński Rynek nie było przypadkowe. Uczestniczące w tym wydarzeniu osoby, miały widok na Katedrę, gdzie setki lat temu odbywały się koronacje pierwszych władców naszego państwa, w tym oczywiście patrona turnieju - Bolesława Chrobrego.
Na miniony piątek zaplanowano biesiadę średniowieczną, która miała być przedsmakiem tego, co czeka nas dzień później - rywalizacji najlepszych żużlowców świata. Zgodnie z zapowiedziami, punktualnie o godz. 17.30 z Rynku w stronę stadionu wyruszył barwny korowód, składający się z wojów i siłaczy, którzy mieli zmierzyć się kilkadziesiąt minut później. Towarzyszyli im mieszkańcy Gniezna, żywo zainteresowani średniowieczną zabawą. Po godz. 18 do rywalizacji stanęli siłacze. Zawodnicy znani dotychczas głównie z zawodów STRONGMAN (m.in. Ireneusz Kuraś, Grzegorz Peksa, Lubomir Libacki, Piotr Heine, Damian Sierpowski, Tomasz Perek) byli przebrani w stroje charakterystyczne dla czasów Bolesława Chrobrego. Wyjątkowe były również konkurencje, przygotowane przez organizatorów w taki sposób, by jak najlepiej oddać okres kiedy panował nam syn Mieszka I. Zatem siłacze nosili 400 kg skarbiec Bolesława Chrobrego, przenosili kamienie na barkach, zmagali się z prawie 200 kg kowadłem. Przy tym mieli gorące wsparcie od publiczności, która mimo opadów deszczu, licznie stawiła się na gnieźnieńskim stadionie.
W przerwach między poszczególnymi konkurencjami, uczestnicy zabawy mieli okazję skosztować tradycyjnego jadła (pieczone prosie), wybić turniejową monetę czy przyglądać się pokazom rycerskim. Wszystko dzięki uprzejmości jednego ze współorganizatorów - Uczniowskiego Klubu Sportowego Master z Gniezna, który zadbał o odpowiednią oprawę biesiady. Wszystkim przygrywała nastrojowa muzyka.
Podczas biesiady średniowiecznej nie mogło zabraknąć akcentów związanych z turniejem, który zaplanowano na sobotę. Współprowadzący imprezę Jarosław Trąpczyński zapraszał publiczność do zakupu biletu na rywalizację żużlowców, tym bardziej, że w tym czasie dalej trwała przedsprzedaż wejściówek. Jak poinformowali nas organizatorzy, bilety na sobotę sprzedają się jak "świeże bułeczki". Do tej pory nabywców znalazło już ponad 3 tys. wejściówek. Oznacza to, że w sobotę gnieźnieński stadion będzie pękał w szwach. Sprzedaż biletów będzie kontynuowana od godz. 11. Bramy stadionu zostaną otwarte o godz. 15.30.
Impreza trwała do późnych godzin wieczornych. Publiczność żywo dyskutowała na temat sobotnich zawodów. Trwały przekomarzania przy wskazywaniu zwycięzcy turnieju. Jedni stawiali na znajdującego się w doskonałej formie Tomasza Golloba. Inni na armię zaciężną w osobach Crumpa i Pedersena. Co do jednego wszyscy byli zgodni: takiego turnieju w Gnieźnie nie było od wielu lat. Najlepsi żużlowcy na świecie będą zmagać się o insygnia królewskie, a co za tym idzie o tytuł króla gnieźnieńskiego speedwaya, który do tej pory należy do ubiegłorocznego triumfatora - Grega Hancocka. Najlepszy otrzyma kopię Szczerbca, miecza koronacyjnego pierwszych władców naszego państwa.