Po raz pierwszy w barwach Wybrzeża Gdańsk Dawid Stachyra pojechał tak znakomicie. Czy 13 punktów i bonus pozwala temu zawodnikowi czuć się bohaterem spotkania? - Ciężko powiedzieć. Może skromność mi nie pozwala na to, żeby czuć się bohaterem, po prostu poszło lepiej niż zawsze - zaśmiał się odrobinę zakłopotany "Davidoff". - Było dobrze, może poza jednym błędem na własną rękę, gdzie uśpiłem sam siebie. Myślałem, że jak pojadę po małej, to dojadę do mety, ale wyszło na to, że obrałem zły tok myślenia. Jadąc krawężnikiem, nie miałem jak się złapać i Maksim mnie wyprzedził. Słabiej pojechał "Zorro", moje punkty były większe i na tym powinna polegać siła drużyny. W momencie, w którym jednemu zawodnikowi nie idzie, drugi powinien przejąć ciężar wyniku - zauważył Stachyra.
Sam wynik - 49:41 - nie cieszy jednak Stachyry. - Może nie było do końca tak, jak chcieliśmy. Życzyłem sobie wyniku w granicach 53-54 punktów, ale rywale są mocnymi zawodnikami. Mimo że ta drużyna jest niepozorna, to bracia Łagutowie, Bogdanovs dobrze jadą. Zaskoczył też Puodżuks, który zdobył parę punktów, podobnie Povazhny - wyliczał żużlowiec Lotosu Wybrzeża, który do Daugavpils na rewanż jedzie wraz z drużyną już w najbliższą niedzielę. - Ta drużyna jest u siebie praktycznie poza zasięgiem i ciężko o hurraoptymizm. Będziemy jednak robić to, co potrafimy, zbierać oczko do oczka i mam nadzieję, że korzystny rezultat wywieziemy. W Daugavpils byłem trzy razy - raz z Lublinem, dwa razy z Rzeszowem. Najwięcej moja drużyna zdobyła 27 punktów. Oby ekipa z Gdańska pojechała dużo lepiej - dodał z nadzieją w głosie Dawid Stachyra.
Kibice zgromadzeni na stadionie imienia Zbigniewa Podleckiego z pewnością żałowali, że Maksim Bogdanow nie pojechał w piętnastym wyścigu i Stachyra nie miał trzeciej okazji do zmierzenia się z łotewskim młodzieżowcem. - Miałbym okazję się zrewanżować, choć Maksim był bardzo szybki. Daliśmy sobie po razie i odwet będzie w Daugavpils, choć Maksima będzie tam ciężko złapać - zaśmiał się Stachyra. - Wygląda to nieciekawie, bo Lokomotiv miażdży wszystkich. Będziemy starali się od pierwszego biegu wyjść w bojowym nastroju i obyśmy odczarowali ten tor - przyznał Stachyra.
Na piątkowym treningu było widać, że Stachyrze zależy na rozwoju gdańskiej drużyny. Po dopasowaniu motocykli przez długi czas przebywał on w boksie Krystiana Pieszczka, niespełna 15-letniego adepta gdańskiej szkółki żużlowej. Czy u syna Janusza Stachyry dojrzewa instynkt trenera? - Jeżdżę troszkę na żużlu i miałem bardzo dobrego trenera w postaci taty, który dużo mnie nauczył. Nie do końca wszystkie porady stosuję, bo jeszcze do niektórych nie dojrzałem. Pewne rzeczy jednak wiem i jeśli mogę, to chętnie podpowiadam młodszym zawodnikom. Wiem, że jak ktoś mnie nauczył czegoś dobrego, to teraz mogę przekazać rady młodszym - powiedział Dawid Stachyra. - Z Krystianem Pieszczkiem trochę popracowałem i mam nadzieję, że będzie się do tego stosował. Jeżeli się sprawdzi, to będę się z tego cieszył. Jest to pojętny uczeń, ale nie ma co mu cukrować, aby nie obrósł w piórka. Początek kariery przed nim. Musi wykazać się za młodu sporym cwaniactwem, aby przejść przez wiek juniorski w rytm seniora. Długa przed nim droga, ale jak będzie pracował tak jak do tej pory, słuchał się - a widać, że stosuje się do tego co mu się mówi - to może zrobić karierę - przepowiada lider Wybrzeża w meczu z Daugavpils.
W najbliższym tygodniu Stachyra skupi się nie tylko na meczu w Daugavpils, ale i na ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski. - Anglia nałożyła się z czwartkowym ćwierćfinałem Indywidualnych Mistrzostw Polski, a te zawody są ważniejsze. Mam nadzieję, że uda mi się awansować i będę czekał spokojnie na półfinał - zakończył będący w wysokiej formie żużlowiec.
Stachyra podczas walki z Pawłem Miesiącem.