Tomasz Lorek zaprasza na mecz Eastbourne - Peterborough

Polsat Sport w środowy wieczór pokaże na żywo mecz Elite League pomiędzy drużynami Eastbourne Eagles i Peterborough Panthers. Sytuację obu zespołów przybliża Tomasz Lorek, komentator Polsatu.

Szklanica Becherovki, potem whisky, taniec, rubaszny śmiech, połamane krzesło. Czeski barman nie nadąża nalewać piwa. Jest grubo po północy, ale jegomość z amerykańskim akcentem ani myśli zmrużyć oko. - Jeszcze nie mam ochoty pójść charczeć - wybełkotał Kelly. Pardubice widziały różnych szaleńców, ale tak naładowanego energią gościa jak Moran, kroniki miasta nie pamiętały. Obsługa hotelowej restauracji najchętniej poszłaby spać, ale żadne sugestie nie przemawiają do Jankesa. Jest 1990 rok, Czechosłowacja jeszcze nie ostygła po aksamitnej rewolucji. John Scott, menedżer reprezentacji USA na żużlu, zaniechał próby wysłania Morana do pokoju. Nazajutrz zaplanowany jest finał drużynowych mistrzostw świata. Rywale mocni, bo Anglicy jadą Kelvinem Tatumem, Simonem Wiggiem, Jeremy Doncasterem, Marvynem Coxem i Gary Havelockiem. Groźni będą Duńczycy z Hansem Nielsenem, Brianem Kargerem, Johnem Jorgensenem, Bo Petersenem i Tommy Knudsenem. A Kelly nic tylko chichra się, gada do siebie, stroi dziwne miny i pije na umór. Jakby chciał przedostać się do ciała i umysłu Jima Morrisona, zakraść się na chwilę do grobu lidera The Doors na paryskim cmentarzu Pere Lachaise… Gdy zacznie świtać, Moran uzna, że już się oczyścił i położy się w ciuchach na łóżku. Rano zacznie przepraszać za swoje naganne zachowanie. Arcymistrz dobrej zabawy.

Mechanicy i menedżer załamali się widząc słaniającego się Kelly’ego. Jak na złość, w pierwszym biegu finału DMŚ, w programie figurował starszy z Moranów. Przyjechał daleko za plecami rywali. John Scott podszedł do Kelly’ego w parkingu i przez chwilę pomyślał, żeby wycofać go z kolejnych startów. Moran zaczął błagać Scotta o jeszcze jedną szansę. Czynił to w stylu dziecka, które przyrzeka ojcu, że już nigdy nie zbroi. Scott dał się ubłagać. John rozczulił się widząc aktorski talent Morana. Kelly podszedł do Scotta, założył kask i rzucił nonszalancko: - A teraz skup się i patrz na to co zrobię na torze!. Kelly szalał, kipiał energią i nie przegrał już ani jednego wyścigu. Wykręcił 12 punktów w pozostałych 4 biegach. Zainspirował kolegów do świetnej jazdy. Sam Ermolenko zdobył 11 punktów, Shawn Moran 10, Billy Hamill 4. Tylko Rick Miller został z zerowym kontem. Amerykanie zdobyli tytuł mistrzów świata, a czeski barman płakał z niemocy, bo wiedział, że Kelly nadciągnie z armią rodaków żądnych nieskrępowanej zabawy, a to oznacza straty w postaci zniszczonego wyposażenia hotelowej knajpki… Piękne chwile.

Ian Thomas, menedżer Workington Comets, ściągnął do Anglii Kelly Morana w 1978 roku. Moran jeździł wówczas w plastronie Hull Vikings. - Rok później pojechałem z Kellym i Ivanem Maugerem do Polski. Obaj jeździli wówczas dla Hull. Wspierałem ich podczas finału IMŚ na Śląskim. Ivan wygrał, a Moran zajął czwarte miejsce. Według mnie Kelly był największym naturalnym talentem jaki kiedykolwiek pojawił się na żużlu. Wielka szkoda, że nie mógł posmakować w pełni życia po zakończeniu kariery sportowej - rzekł Thomas.

Moran zmarł 4 kwietnia 2010 roku. Uroczystości pogrzebowe zaplanowano na 10 kwietnia. Nie można wyobrazić sobie piękniejszego pochówku. Ten wspaniały rebeliant, człowiek, który traktował każdy dzień życia jakby był ostatnim, doczekał się wspaniałej celebry. Na torze Costa Mesa w Kalifornii, a więc tam, gdzie bawił się speedwayem zanim trafił na Wyspy Brytyjskie. Ciało Kelly’ego zostało skremowane, a jego prochy rozrzucono na prostej startowej. Szczyptę prochów Morana ujęli w swe dłonie rycerze kolorowego żużla, jego przyjaciele z toru: Lance King, John Cook, Danny Becker, Barry Briggs, Bruce Penhall, Pete Rovazzini, Dennis Sigalos, Ron Preston, Steve Gresham i Bobby Schwartz.

W lesie nieopodal Eastbourne nie narodził się jeszcze pomysł na uczczenie pamięci Kelly’ego. A Moran ścigał się dla "Orłów" w latach 1981-1982. Drugiego takiego czarodzieja balansu już nie będzie, bo Kelly był jedyny w swoim rodzaju. Matej Zagar, lider Eastbourne Eagles, lubi ekscytować tłumy, umie jeździć widowiskowo, ale kudy mu do wielkiego cyrkowca i króla żużlowej rozrywki. Słoweniec spełnia jednak pokładane w nim nadzieje. Bardzo dobre recenzje zbiera Dawid Lampart, o którego dba była gwiazda Eastbourne, znakomity technik, Dean Barker. - Odbieram Dawida z lotniska, jestem jego kierowcą, mechanikiem, doradcą. On zajdzie daleko. Ma dopiero 19 lat. Zadaje sporo pytań, słucha, wyciąga wnioski. Używa sprzętu po Davidzie Norrisie, ale nawet na starych klamotach świetnie sobie radzi - wyznaje Barker.

Orły rozpoczęły sezon od porażki ze Swindon 43:47, zremisowały z Lakeside i z Ipswich, doznały porażek na wyjeździe z Belle Vue, Ipswich i Wolverhampton. Eastbourne długo czekało na pierwsze zwycięstwo na własnym obiekcie. Gdy 7 września 2009 roku kamery Sky Sports zawitały na stadion w Arlington, "Orły" pokonały "Pszczoły". Był to ostatni domowy triumf Eastbourne aż do 17 kwietnia 2010 roku kiedy podopieczni Trevora Geera pokonali… "Pszczółki" Aluna Rossitera 50:40. Lukas Dryml powoli wraca do pełni sił po upadku na początku sezonu. Stłuczone żebra już tak nie bolą, infekcja górnych dróg oddechowych minęła. Do formy wracają Ricky Kling i Simon Gustafsson. Mike Bellerby, współpromotor "Orłów" wyznaje: - Kiepsko zaczęliśmy sezon, ale odbijamy się od dna po wygranej nad Coventry. Choć Sky Sports cudownie prezentuje żużel w telewizji, zapraszam kibiców na stadion, bo żużel to sport, który najlepiej smakuje na żywo. Nie będzie gwizdów na Lewisa Bridgera, bo to dobry chłopak. Życzę mu, aby rozwinął swój ogromny talent w Peterborough Panthers.

"Pantery" sięgną tym razem po zdolnego brytyjskiego juniora, Kyle’a Hughesa. Widzowie Polsatu Sport mogli go obejrzeć w akcji 5 kwietnia podczas meczu Rye House Rockets - Birmingham Brummies. Kyle ściga się u Lena Silvera w Rye House. W rozegranym 16 kwietnia finale Wielkiej Brytanii do lat 21 Kyle zajął 4 miejsce. Trevor Swales nie będzie mógł skorzystać z usług zdolnej australijskiej młodzieży: Taylora Poole i Dakota North, gdyż żaden z nich nie ścigał się w ubiegłym sezonie w Premier League. Do Arlington przyjedzie za to rozczarowany po Grand Prix w Lesznie Kenneth Bjerre. - Czułem, że jestem w stanie awansować do ścisłego finału, ale zawaliłem sprawę w półfinale. Uważam, że zasłużyłem na pierwszą czwórkę w Lesznie - powiedział Bjerre. Peterborough ma kłopot, bo Joel Parsons złamał dwa kręgi podczas meczu Premier League: Scunthorpe Scorpions - Berwick Bandits. Jak gdyby nigdy nic, Joel pakował się po meczu, chciał pojechać do domu, aby nacieszyć się nowonarodzoną córeczką, gdy poczuł ostry ból szyi. Prześwietlenie w szpitalu w Scunthorpe wykazało złamanie dwóch kręgów. Lekarze zalecają mu 12 - tygodniową przerwę. Drugi tatuś wśród "Panter" - Ulrich Ostergaard - cieszy się zdrowiem i uczy się opieki nad synkiem Felixem urodzonym 13 kwietnia. Wiele będzie zależało od Lewisa Bridgera. - On robi wszystko, aby wrócić do swej normalnej formy. Nie zapomniał jak jeździ się na żużlu. Nie można robić zera w meczu dla Peterborough skoro rok wcześniej Lewis był czołowym jeźdźcem Eastbourne. Bridger otrzyma pomoc od klubu, bo każdy człowiek potrzebuje wsparcia w trudnych chwilach. Michael Lee robi co może, aby dojść do ładu ze sprzętem Lewisa - stwierdził menedżer Peterborough, Trevor Swales. Sam Bridger przyznaje, że dopadła go presja i chęć pokazania się w nowym klubie. - Nie chciałem zawieść Petera Oakesa i nowych pracodawców, a głowa mi się zagotowała. Nie trafiłem z furami, bo miałem za mocne silniki na tor "Panter". Michael Lee powiedział mi, że moje silniki były po prostu zbyt agresywne, a rada takiego mistrza jest bezcenna. Niezależnie od klapy jaką zaliczyłem na początku sezonu, wciąż moim celem jest zdobycie złotego medalu w IMŚ juniorów’2010. Mój dziadek mi w tym pomoże - rzucił Lewis Bridger, zdjął nogę z haka i przyjął dynamiczną sylwetkę na motocyklu. Od razu przypomniały się czasy Kelly’ego Morana…

Komentarze (0)