Choć sama koncepcja nie jest niczym nowym, a podobne hasła pojawiały się w poprzednich latach, gdy kolejne zagraniczne drużyny sondowały możliwość dołączenia do polskich rozgrywek ligowych na trzecim poziomie. Teraz jednak można mówić o rozwinięciu tej myśli i próbie stworzenia czegoś, czego w żużlu jeszcze nie było.
Na razie sam projekt jest w fazie koncepcyjnej, a nasi działacze sondują możliwości i wolę współpracy u klubów z całej Europy. Chodzi o to, by w projekt zaangażowało się jak najwięcej działaczy z różnych krajów, którzy z różnych powodów nie mogą liczyć na regularne występy ligowe swoich klubów w ojczyznach. Projekt jest jak najbardziej poważny, a w jego realizację zaangażowały się władze FIM Europe, którym od 2022 roku kieruje Polak, Michał Sikora. Kto wie, czy to właśnie ten projekt stanie się jego największym sukcesem, a być może pomoże w międzynarodowej karierze także Piotr Szymański.
Na razie o efektach rozmów wiadomo niewiele, ale nikt nie zamierza się poddawać. Mowa bowiem o nieco dalszej perspektywie czasowej niż 2026 rok. Działacze uznają, że nie ma się co spieszyć i lepiej solidnie przygotować się do wyzwania.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Michelsen, Krużyński, Lorek i Gajewski
Założenia projektu są bardzo optymistyczne, bo chodzi ratowanie żużla w miejscach, w których jest on już prawie zapomniany lub takich, które wciąż szukają odpowiedniego impulsu do rozwoju. Potencjalnych chętnych do startów należy więc szukać w klubach z Niemiec, Czech, Słowacji, Słowenii, Łotwy, Węgrzech, Ukrainy, a nawet we Francji, czy Włoszech. W żadnych z tych krajów nie funkcjonują rozbudowane rozgrywki ligowe, a walkę o mistrzostwo rozstrzyga się zazwyczaj w formule czwórmeczów. To jednak nie jest wystarczająca mobilizacja, by pracować nad szkoleniem adeptów, szukać sponsorów i angażować przedstawicieli poszczególnych miast. Wszystko miała by zmienić koncepcja międzynarodowej ligi.
Na drodze do realizacji tego projektu mogą stanąć jednak nie tylko finanse, ale także brak wystarczająco zaangażowanych struktur w poszczególnych krajach. Wiadomo bowiem, że zaangażowanie się w rozgrywki ligowe wymagałoby troski o coraz lepsze, codzienne funkcjonowanie ośrodków i promowanie dyscypliny.
Jeszcze nie tak dawno mówiło się, że takie rozgrywki mogłyby w przyszłości zastąpić KLŻ, a włączone do niej zostałyby automatycznie wszystkie polskiego kluby występujące na najniższym poziomie rozgrywkowym. Żadnych konkretnych wniosków wciąż jednak nie opracowano, bo dziś kluczowe jest "zarażenie" tym pomysłem innych.
Duże ligi, bez objadowych cyrków z kilkoma klubami tych samych zawodników.
Trzeba iść w tę stronę
Może jeszcze w Afryce poszukac