"Półtora okrążenia" to cykl felietonów i opinii Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
W poniedziałek odbyło się spotkanie dotyczące sprawy Macieja Janowskiego. Nie jestem w środku wydarzeń i nie byłam świadkiem tego, co działo się na zgrupowaniu, dlatego trudno mi się zupełnie obiektywnie wypowiadać. Natomiast być może wszystkie strony doszły do tego, aby niczego nie zmieniać i podtrzymać wykluczenia zawodnika z kadry, co jest konsekwencją pewnego zachowania i podkreślenie, że reprezentacja to zaszczyt, a nie tylko obowiązek.
Nie jest to dobra informacja dla kibiców, jeżeli kadra dla Maćka nie jest czymś, co go mobilizuje. Jeśli wybiera na przykład rodzinę, która oczywiście jest istotna, warto się zastanowić też nad karierą. Zawód sportowca, zwłaszcza żużlowca, jest bardzo odpowiedzialny. Aczkolwiek Maciej bez wątpienia zdaje sobie sprawę, jakie podejmuje decyzje.
Podobno żużlowiec i trener przedstawili swoje racje. Tylko jaka tu jest racja Janowskiego, skoro wiedział o zgrupowaniu kilka czy nawet kilkanaście miesięcy wcześniej? Jeżeli przyjął powołanie, to ze wszystkimi konsekwencjami. To istotne. Mamy pewne obowiązki i chyba nie tędy droga, aby unosić się honorem. Czasami warto powiedzieć: "przepraszam, to się więcej nie powtórzy, popełniłem błąd". Chyba w życiu momentami czegoś takiego nam brakuje. Być może zabrakło po prostu tych przeprosin.
ZOBACZ WIDEO: Stanowcza reakcja miliardera. Falubaz będzie pozywał dziennikarzy?
Stawienie się zawodników za Maćkiem bardzo dobrze świadczy o drużynie. Odbieram to jako próba wyjaśnienia ostatnich zdarzeń. Teraz cała kadra powinna sobie wyjaśnić zaistniałą sytuację. Lepiej, gdybyśmy się ekscytowali wynikami niż rozstrzyganiem, jakie postępowanie jest właściwe. Osobiście bardzo lubię Macieja i nie jest to dla mnie łatwa sytuacja. Gdyby dużo wcześniej poprosił trenera o zwolnienie ze zgrupowania na wyjazd na ślub, nie byłoby żadnego problemu. Szkoda, że jednak ta sprawa potoczyła się ostatecznie inaczej.
Nie jest to przyjemnie zarówno dla żużlowca, jak i szkoleniowca. Ten zresztą nie może sobie pozwolić na brak konsekwencji. Do takiej osoby trzeba mieć szacunek, niezależnie jaką podejmuje decyzję. Na pewno nie chciałabym być ani na miejscu trenera, ani zawodnika.
Zwróćmy także uwagę, że decyzja wykluczenia Macieja Janowskiego z kadry nie została podjęta wyłącznie przez Rafała Dobruckiego. O ile wiem, padła ona wśród gremium, które to rozważyło. To też nie było sobie jakieś widzimisię, tylko podtrzymanie pewnych reguł, których trzeba przestrzegać. A brak konsekwencji jest jeszcze gorszy.
Teraz pytanie, co ze startami Janowskiego w różnych zawodach indywidualnych. Szczerze mówiąc, nie znam dokładnych zasad, ale być może brak powołania go na Złoty Kask będzie pewnego rodzaju karą. Możliwe, że sam Maciej nie jest do końca zainteresowany takimi startami. O to jednakże już trzeba zapytać samego zawodnika.
Na końcu, jeśli Maciek będzie chciał coś udowodnić, musi to zrobić wyłącznie na torze. Nigdzie indziej. Ta sytuacja nie powinna wpłynąć negatywnie na jego sportowe podejście do dyscypliny. Zresztą zapewne zawsze starał się jak mógł. Jednocześnie żużel jest jego źródłem utrzymania. Być może w przyszłości będzie to jakaś lekcja, z której warto wyciągać wnioski.
Marta Półtorak