Jakub Jamróg kilka miesięcy temu świętował z Innpro ROW-em Rybnik awans do PGE Ekstraligi i wierzył, że po kilku latach będzie mu dane wrócić do ścigania w najlepszej lidze świata. Tak się jednak ostatecznie nie stało i tarnowianin musiał szukać nowego klubu. Padło na Cellfast Wilki Krosno.
- Byłem w wielu środowiskach i to, co się wyróżnia, to to, że nikt się tutaj nie wywyższa. Z każdym można nawiązać bardzo szybki kontakt, nikt nie gwiazdorzy i jesteśmy na równi. Staramy się stworzyć kolektyw i myślę, że to nam się udaje - przyznał Jamróg w rozmowie z telewizją klubową Wilki TV.
Jamróg krośnieński tor zna bardzo dobrze, bo ścigał się na nim wielokrotnie ze względu na region zamieszkania i fakt, że przy ulicy Legionów najpierw wielokrotnie uczestniczył w wydarzeniach młodzieżowych, a następnie różnych eliminacjach.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Goliński, Vaculik, Cegielski i Kędzierski
- Teraz stał się on taki do odczytania i przystępny dla każdego. Na pewno jest on wyzwaniem, bo to jeden z najdłuższych torów i trzeba się pilnować, jeśli chodzi o styl jazdy i budowanie prędkości. Twardo stąpam po ziemi i chciałbym powtarzać takie wyniki, jakie osiągnąłem w ubiegłym roku - dodał Jamróg.
Jakie cele stawia sobie na ten rok? - Chciałbym zachować dla siebie, ale są to plany ambitniejsze niż w porównaniu do ubiegłego sezonu - zakończył.