Były kapitan Abramczyk Polonii Bydgoszcz wykręcił w sezonie 2024 na torach Metalkas 2. Ekstraligi średnią 1,929 pkt/bieg. Był to piąty wynik w lidze, biorąc pod uwagę seniorów z polską licencją. Solidna dyspozycja nie przekonała jednak włodarzy "Gryfów" do przedłużenia kontraktu, w związku z czym był zmuszony szukać nowego klubu.
W ten sposób trafił do Unii Tarnów, choć długo nie było wiadomo, gdzie ostatecznie podpisze kontrakt. - Chwilę trwały te nasze rozmowy. Rozmawiałem z prezesem Góralem i zarządem spółki. Wiemy, jak wyglądał poprzedni sezon klubu z Tarnowa, chciałem mieć pewność od osób, które mają władze w klubie. To mnie przekonało, żeby przejść do Autona Unii - powiedział Mateusz Szczepaniak w rozmowie dla ekstraliga.pl.
Choć liczby były przyzwoite, sam zawodnik nie jest w pełni zadowolony ze swoich wyników. Nie raz już przecież udowadniał, że stać go na bycie liderem na zapleczu PGE Ekstraligi. - Na pewno czuję niedosyt, bo stać mnie na więcej. Mam w głowie mecze czy biegi, które mogły się zakończyć moim lepszym wynikiem - dodał 37-latek.
ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu
W czym sam zainteresowany upatruje przyczyny konieczności poszukiwania nowego klubu? - Mało kto wie, ile punktów straciłem właśnie przez myślenie o kolegach z drużyny. Staram się zostawiać im miejsce, myśleć, gdzie są na torze i przez to tracę pozycję na rzecz rywali. Staram się jeździć drużynowo, ale idzie ona w zapomnienie w obecnych czasach. Liczą się zdobycze punktowe na sam koniec - wyjaśnił nowy nabytek "Jaskółek".
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przed Unią trudny sezon. Działacze zbudowali skład w oparciu o możliwości finansowe, przez co przez wielu drużyna skazana jest na walkę o utrzymanie. Z pewnością forma Szczepaniaka będzie jednym z kluczowych aspektów w osiągnięciu końcowego celu.