Choć każdy prezes mógłby tak powiedzieć, to jednak deklarację Adama Golińskiego należy traktować poważnie. Władze Stelmet Falubazu Zielona Góra porozumiały się z władzami miasta i wciąż będą mogły liczyć na wielomilionowe wsparcie. Do tego jeszcze mocniej zamierza zaangażować się właściciel klubu Stanisław Bieńkowski, który regularnie zajmuje miejsca w setce najbogatszych ludzi w Polsce.
W tym roku zielonogórzanie zrobili pierwszy krok, by faktycznie w najbliższych latach dominować w PGE Ekstralidze. Do klubu ściągnęli bowiem Leona Madsena, który od lat należy do najlepszych zawodników w polskiej lidze. Z takim liderem Falubaz faktycznie może myśleć o dołączeniu do ekstraligowej czołówki.
- Będę budować w Zielonej Górze naprawdę mocną drużyną, która zagrozi Motorowi Lublin. Zdaję sobie sprawę, że nie dokonamy tego w pierwszym roku, ale naszym celem jest zdobycie mistrzostwa Polski w ciągu trzech najbliższych sezonów. Z tego powodu zdecydowałem się na powrót do Falubazu w roli prezesa. Mamy ambitny projekt, zaangażowanego właściciela. Niech się Motor boi! - mówi wprost Goliński.
ZOBACZ WIDEO: Stal czeka kryzys? "Nie będzie nas stać na tak wysokie kontrakty"
W tym roku barw Falubazu bronić będą wspomniany Madsen, Jarosław Hampel, Rasmus Jensen, Przemysław Pawlicki i Michał Curzytek. Klub był już wstępnie dogadany z Taiem Woffindenem, ale ostatecznie działacze obawiali się o dyspozycję tego zawodnika i sami zrezygnowali z transferu. W kolejnych latach to właśnie Falubaz może być głównym rozgrywającym giełd transferowych.
- Na razie nie mamy docelowej koncepcji składu, ale mogę zapewnić, że Leon Madsen to nie ostatni zawodnik ze światowej czołówki, którego ściągniemy w najbliższych latach. Będę celował w najlepszych zawodników świata, jak choćby Dominik Kubera, choć oczywiście ani z nim, ani z innymi zawodnikami jeszcze nie rozmawiałem. Mamy naprawdę ambitne plany, więc prezesi innych klubów, w tym nawet Jakub Kępa nie będą mieli z nami łatwo - dodaje Goliński, który w ostatnich tygodniach wrócił do Falubazu po kilku latach przerwy.
Ostatni raz funkcję prezesa sprawował w latach 2018-2019 roku, a wtedy ściągnął do klubu Nickiego Pedersena i Martina Vaculika. Prawnik jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi Stanisława Bieńkowskiego, więc jeśli składa na tyle odważne deklaracje, to cała liga musi traktować je poważnie.