Żużel. Grzegorz Zengota zachwycony kibicami z Leszna. "To jest mój sportowy dom"

WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota

Grzegorz Zengota nieraz udowadniał na torze i poza nim, że jest prawdziwym walczakiem, który się nie poddaje. Po spadku do Metalkas 2. Ekstraligi postanowił zostać w Fogo Unii Leszno, która jest jego sportowym domem.

Ostatnie lata dla Grzegorza Zengoty nie były łatwe. Wiązały się z częstymi wzlotami jak i upadki, ale wychowanek Falubazu wiele razy pokazywał, że nie należy się poddawać i jak bardzo ważne jest odpowiednie nastawienie mentalne. Zwłaszcza w żużlu, gdzie jeden najmniejszy błąd może zdecydować o wyniku. 36-latek nauczył się jednak podchodzić w odpowiedni sposób do sprawy, co daje mu większy komfort.

- Sport na tym poziomie, w którym jesteśmy, można powiedzieć najwyższym, powoduje, że mentalne podejście do pewnych rzeczy, odgrywa kluczową rolę. Uważam, że mamy sprzęt "wyżyłowany" i czasami trudno wyciągnąć z niego więcej. Umiejętności tak samo. Myślę, że są nieodkryte pokłady jakichś dodatkowych energii i właśnie można szukać więcej w mentalnym podejściu. Uważam, że jest to kluczowe właśnie na tym, najwyższym poziomie - powiedział w wywiadzie dla Ekstraliga.pl, Grzegorz Zengota.

- I z perspektywy czasu i lat, ile już jeżdżę, miałem różne etapy w swoim życiu. Buńczucznie można powiedzieć, zapowiadałem na przykład, że chcę coś zmienić, że chcę coś osiągnąć, że to, że tamto, a potem bywało tak, że byłem rozgoryczony tym, że coś się nie udało, więc z perspektywy czasu i takiej dojrzałości sportowej, uważam, że cisza jest tutaj zdecydowanie zdrowsza - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Stal czeka kryzys? "Nie będzie nas stać na tak wysokie kontrakty"


Bardzo ważną osobą dla obecnego zawodnika Fogo Unii Leszno jest jego partnerka, która wspierała go w najgorszych momentach w karierze. Przypomnijmy, że w 2019 roku Grzegorz Zengota uległ strasznemu wypadkowi na motocrossie, po którym groziła mu amputacja nogi. Wyszedł jednak z tego i wrócił do PGE Ekstraligi i trzeba przyznać, że całkiem nieźle sobie w niej poradził. Zresztą kontuzje nie omijały w ostatnich latach Zengoty, ale po wszystkich wracał jeszcze silniejszy, co jak sam opowiada, jest dużą zasługą wsparcia, które otrzymał od najbliższych.

- Jesteśmy razem ze sobą już sześć lat, mieliśmy różne trudne okresy, przez które musieliśmy przejść, bo moja kontuzja była niełatwym czasem dla nas, a mimo wszystko przetrwaliśmy. Jak już wróciłem na tor, wydawało się, że już najgorsze za nami, to różne inne takie osobiste przeżycia, które mieliśmy, też dały nam mocno w kość, ale też przetrwaliśmy. Cieszę się, że mimo tych trudności jesteśmy razem i mamy dzisiaj wspaniałego synka, który skończył już dwa latka, który jest dla nas naprawdę mega, że tak powiem, taką "gwiazdką", którą bardzo doceniamy - opowiadał popularny "Zengi" o swojej rodzinie.

Często zapomina się o tym, że Grzegorz Zengota aż czterokrotnie sięgał po tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Co ciekawe, zdobywał je w barwach dwóch odwiecznych rywali, czyli Fogo Unii Leszno i Stelmet Falubazu Zielona Góra, którego jest wychowankiem. Mimo to w obu tych ośrodkach jest lubiany, a obecnie na "Smoczyku" nawet uwielbiany. Po spadku postanowił, pomóc klubowi z Leszna w szybkim powrocie do czołówki.

- Każdy okres ma swoje, że tak powiem, fajne i miłe wspomnienia. Z Zieloną Górą zdobywałem ten tytuł po raz pierwszy, więc ten tytuł miał, wiadomo, swój bardzo fajny smak, tym bardziej że to było po wielu, wielu latach, więc miło to wspominam. A z Unią Leszno czas fajnej, dobrej passy. Również był to dla mnie świetny moment i w Lesznie rozwinąłem skrzydła, tam się czuję fantastycznie, tam są ludzie, którzy po prostu mnie kochają za to, jaki jestem i mi zaufali. Cieszę się, że mam tę przyjemność, że jeżdżę dla takich właśnie kibiców, jakich mam w Lesznie, bo to jest kapitał, którego nie da się kupić, to trzeba po prostu przeżyć i zrozumieć i odczuć na własnej skórze - chwalił atmosferę na "Smoczyku" Grzegorz Zengota w wywiadzie dla Ekstraliga.pl.

Z Fogo Unią Leszno zdobył dwa złote medale DMP w 2015 i 2017 roku. To są jego dwa ostatnie triumfy w najlepszej lidze świata. W sezonie 2023 powrócił na "Smoczyka" udowadniając, że jest jeszcze dużo w stanie dać zespołowi na poziomie PGE Ekstraligi. Rok 2024 nie potoczył się po myśli ekipy Rafała Okoniewskiego, która spadła do Metalkas 2. Ekstraligi.

Grzegorz Zengota jednak w tych najcięższych momentach starał się brać na siebie zdobywanie punktów i z pewnością zrobił wszystko, co w jego mocy, żeby uratować 18-krotnego mistrza Polski przed spadkiem. Nie udało się, ale jak na prawdziwych liderów przystało, razem z Januszem Kołodziejem nie zostawili klubu na lodzie i spróbują powalczyć o błyskawiczny awans.

- W Lesznie jest mój sportowy dom, czuję się tam wyśmienicie i cieszę się, że mi się udało, że tak powiem, wrócić po moich trudnych sportowych wyzwaniach właśnie do Unii, do Leszna, bo to najlepsze środowisko, gdzie czuję się swobodnie – jak w domu - podsumował Zengota.

Fogo Unia Leszno jest uznawana za głównego faworyta do wygrania Metalkas 2. Ekstraligi. W zespole pozostali oprócz Zengoty i Kołodzieja, choćby Ben Cook i Nazar Parnicki. Leszczynianie swój bój o powrót do PGE Ekstraligi rozpoczną 13 kwietnia od domowego spotkania z Unią Tarnów.

Komentarze (15)
avatar
Radek.74
3.01.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Kolejny zakochany w klubie i kibicach 
avatar
BAST1
3.01.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Powodzenie Grzesiu! Ale jak wszędzie i tam masz fanów sukcesu. Tak samo jak nie szło UL chyba w 2015 to też były psy wieszane nawet na ulubieńcu Piterze. 
avatar
T.-Lublin
2.01.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Zengi! Bardzo dobry żużlowiec i normalny człowiek. W Lublinie też cieszy się dużą sympatią, pomimo tego przez cały okres pobytu w Motorze leczył kontuzję. 
avatar
Red Bull13
2.01.2025
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
Zwykły falubaz czemu cię niechcący w zg?????? 
avatar
PeBe
2.01.2025
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Zengi to kawał zawodnika i do tego wydaje się być normalnym facetem :) mimo, że podczas wywiadów zawsze grzeczny to na torze często pokazywał pazurki :) taki trochę Babyface Killer :):):) ale z Czytaj całość