Medalista mistrzostw świata: Ja chcę do Polski!

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Roberto Tomba / Na zdjęciu: Matteo Boncinelli
Materiały prasowe / Roberto Tomba / Na zdjęciu: Matteo Boncinelli
zdjęcie autora artykułu

Ma dopiero dwadzieścia lat i odjechał kilkanaście oficjalnych spotkań na żużlu. Mimo to, postępy jakie czyni dają podstawy by sądzić, że na Półwyspie Apenińskim narodził się talent niewidziany od lat.

W tym artykule dowiesz się o:

Czy w końcu doczekamy się Włocha, który skutecznie zapuka do bram światowego speedwaya? Matteo Boncinelli pojawił się w żużlu trochę z przypadku, ale jak już się pojawił, natychmiast zwrócił na siebie uwagę. Fatalnymi startami, zadziornością w polu i mikroskopijną sylwetką.

Pół roku po pierwszym w życiu treningu zrobił show w Lendawie, efektownie wyprzedzając na trasie dużo bardziej doświadczonych rywali, a pod koniec sezonu zaczął wygrywać biegi w krajowym czempionacie. Jesienią zaskoczył kibiców w Pardubicach, gdzie rano zajął drugie miejsce w mistrzostwach świata flat track, a popołudniu... w pięknym stylu wyszedł z grupy eliminacyjnej Zlatej Stuhy. Dziś marzy o angażu w Polsce i kolejnych wyzwaniach.

Wiktor Balzarek: Matteo, jeszcze dwa lata temu nikt o tobie nie słyszał. Dzieciaku, skąd ty się właściwie wziąłeś w tym żużlu?

Matteo Boncinelli: Dwa lata temu nie było mnie w tym środowisku. Natomiast w motosporcie jestem od dziecka. Zacząłem się ścigać mając osiem lat, na motocyklach szosowych.

ZOBACZ WIDEO: Kurtz i Rew zawiedli Piotra Rusieckiego? Ta reakcja mówi wszystko

Z sukcesami?

Po roku startów wygrałem swój pierwszy krajowy tytuł. Potem startowałem w kolejnych klasach, dokładając następne dwa. A potem... Potem przyszło zaproszenie na mistrzostwa świata Moto3.

Spełnienie marzeń.

Nie, koniec kariery. To bardzo droga impreza. Mojej rodziny zwyczajnie nie było stać. Na tym etapie kończy się zabawa. Byłem zdołowany, zrobiłem rok przerwy i szukałem innej drogi.

Wyjściem okazał się flat track? No to zadebiutowałeś z przytupem, na dzień dobry zgarniając srebro mistrzostw świata w sezonie 2022!

Flat track znałem już wcześniej, to nie tak, że wsiadłem i wygrałem. Urozmaicałem sobie nim treningi od pięciu lat. Ale wiesz, tylko dla przyjemności, dla siebie.

Srebro w pierwszym sezonie startów brzmi nieźle, ale przecież ty przed ostatnią rundą, w dodatku rozgrywaną we Włoszech, prowadziłeś. Co tam się wydarzyło?

W pierwszym biegu jechałem drugi i atakowałem. Przeszarżowałem, konkretnie przydzwoniłem i nie byłem w stanie dokończyć zawodów.

Gdybyś był, wywalczyłbyś złoto?

Kto wie… Może?

Nie wierzysz w siebie?

Wierzę. Wierzę również w rzeczy, które się wydarzają. A te nie miały miejsca i wygrał ktoś inny. Po prostu.

Rok później, przed własną publicznością, znowu zaliczyłeś rundę z zerem w generalce. Powtórka z rozrywki?

Tak... Połamałem żebra i kręgi szyjne. Z tą kontuzją zameldowałem się tydzień później w Pardubicach, gdzie zająłem drugie miejsce. Finalnie starczyło na brąz.

Czekaj, czekaj! Z połamanymi żebrami jechałeś w Pardubicach w dwóch zawodach w ciągu jednego dnia? Przecież potem była Zlata Stuha?!

No tak...

Ktoś pomagał ci chociaż w parkingu?

Tam akurat przyjechaliśmy razem z Marco Troiano, który też startował. Mogę na niego liczyć podczas wyścigów flat track. A speedway... Tu motocykle ogarniam sam.

Dużo ich masz?

Jeden taki do wyścigów i jeden na którym trenuję.

Dorobiłeś się już swojego busa? Jak pokonujesz trasy po Europie?

Tak, mam własnego vana. Czasem ktoś pomaga mi go prowadzić, bo to jednak spore odległości. Jak trzeba, to jadę sam.

No właśnie, Matteo. Mieszkasz we Florencji. Tak sobie popatrzyłem na mapę - do Terenzano masz 350 kilometrów, do Lonigo stówkę mniej. Więcej torów we Włoszech nie macie. Jak w takich warunkach trenujesz na żużlu?

No jak to jak? Wsiadam i jadę. Głównie do Terenzano, w Lonigo na treningu byłem może raz.

Skąd zatem pomysł na speedway?

Trenujemy na tych samych torach, więc spróbowałem...

Kiedy?

Pierwszy raz? W lutym zeszłego roku.

Matteo w żółtym kasku podczas zawodów na torze w Lendavie. Najpierw wyprzedził Kacpra Szopę, następnie Rolanda Kovacsa:

Nauczyłeś się tak jeździć w kilka miesięcy?!

Tak jakoś wyszło. Ścigam się od małego - mówiłem. Tylko na żużlu krótko.

W tym roku na flat tracku idzie ci trochę słabiej, to dlatego że koncentrujesz się już w stu procentach na speedwayu?

Nie, zupełnie nie o to chodzi. Miałem spore problemy sprzętowe, ale już się połapałem. Wczoraj na przykład ścigałem się na tym samym motocyklu co zawsze, używam Bety. Wywróciłem setup do góry nogami i już było dobrze.

Dobrze? Biegu nie przegrałeś. FIMowe nagłówki prasowe aż biją w oczy: "Niepokonany i nie do pokonania Boncinelli zdominował rywalizację w Morizes!" To kim ty właściwie jesteś: żużlowcem czy flat trackowcem?

Jedno i drugie. Mam strasznie dużo radości ścigając się na motocyklu - bez znaczenia na jakim. Nie przestanę jeździć na flat tracku, bo to szansa na kontakt z motocyklem, a żużla w moim życiu jest zwyczajnie za mało. Tak długo jak to się nie zmieni, będę łączyć obie dyscypliny.

Za mało, czyli ile?

Rok temu? Siedem czy osiem imprez u siebie, chyba pięć za granicą. I kilka treningów. W tym sezonie odjechałem trzy treningi i raptem kilka zawodów. Ale udało mi się pokazać w Danii, w niższej lidze.

Właśnie, jak do tego doszło?

Byłem u Briana Kargera, który tuninguje mój silnik. Klub ze Slangerup akurat miał wakat, zaproponowano mi start. Zdobyłem siedem punktów.

Matteo i Wojtek "kibic-zuzla.pl"  - pierwszy człowiek, który doniósł światu o włoskim wojowniku
Matteo i Wojtek "kibic-zuzla.pl" - pierwszy człowiek, który doniósł światu o włoskim wojowniku

Jak się czułeś?

Jak żużlowiec! Bardzo, bardzo bym chciał, aby to nie był tylko jednorazowy epizod. Zobaczymy jak się sprawy potoczą.

Czas na Polskę?

Oj tak! Bardzo tego chcę. Bez Polski nie ma kariery w tym sporcie. Tylko u was można się rozwinąć i wejść na inny poziom. To mój cel, moje marzenie. Mam świadomość, że jeśli czeka mnie zawodowa przyszłość w motosporcie to tu, bo tylko z żużla da się żyć.

Co możesz zaoferować?

Zaangażowanie. Wiem, nie mam wiele. Ale bardzo chcę. Talent i zaangażowanie to sporo. Trochę mi przypominasz Mathiasa Pollestada z Norwegii. Znasz jego historię? Nie...

Pojawił się w Polsce jako "no name rider", ale na tyle dobrze wypadał podczas treningów, że Stal Gorzów dała mu szansę w rozgrywkach juniorskich i w niższych ligach. Dziś puka do pierwszej drużyny. Podążysz tą drogą?

Nie znałem jej. Wiesz, ja w ogóle nie myślę tak daleko. Dopiero wchodzę w ten świat, marzy mi się każdy kolejny start, żeby było ich jak najwięcej. Nie mam śmiałości wybiegać tak w przyszłość.

A co jeśli klub będzie oczekiwał przeprowadzki do Polski?

Wow... No to ok!

Serio? Odnalazłbyś się przez kilka miesięcy w roku z dala od rodziny, przyjaciół, szkoły? A propos, uczysz się jeszcze?

Jeśli tak będzie trzeba, to tak. Do szkoły już nie chodzę, nie pracuję, więc mogę jechać. Jestem zawodnikiem, kierowcą, menagerem i mechanikiem w jednej osobie. Skupiam się tylko na ściganiu. Tak, mogę się przeprowadzić.

To z czego żyjesz? Masz jakichś sponsorów?

Z tym jest słabo. Mam jednego, który zaopatruje mnie w ubiór - kaski, buty i strój. Kilku znajomych coś da, ale to prywatne osoby, które kibicują mojej pasji. Bardzo pomaga rodzina. Poza tym, kiedy ścigam się w Lonigo, to mogę przenocować u Paco Castagny, czasem pomoże mi też logistycznie. A w klubie z Terenzano mogę umyć motocykl po zawodach i przespać się w hotelu. I tak to jest...

A kto jest twoim sportowym idolem? Podpatrujesz kogoś?

Nie. Bardzo krótko jestem w tym sporcie, nie znam dobrze jego historii. Nie umiem odpowiedzieć.

Matteo na drugim stopniu podium
Matteo na drugim stopniu podium

W takim razie nazwisko Wiesław Jaguś nic ci nie powie?

Pierwsze słyszę.

To był znakomity zawodnik, najniższy w historii tego sportu. Tak sobie myślę, że jeśli zrobisz karierę, to nie wiem, czy dalej będzie nosił palmę pierwszeństwa.

A ile miał wzrostu?

Mówią, że 157 centymetrów. A ty ile masz?

Tak ze 160. Czyli tego pana nie pokonam.

Taki wzrost to dla ciebie problem?

Ale... Ale ja lubię swoje ciało.

Jasne! Pytam pod kątem sportu. Chyba mały i lekki zawodnik ma łatwiej. Zgodzisz się?

W ogóle o tym nie myślałem. Mam taką budowę ciała jaką mam, jest ok. Nie zmienię tego, więc nad czym się zastanawiać?

Na przykład nad techniką startu. Przegrywasz je wszystkie. Ale na flat tracku już nie, tam startujesz jak pozostali. Tłumaczyłem to sobie wzrostem.

Nie! Mam dobry, szybki silnik w moim motocyklu żużlowym. Ale nigdy nie miałem nowego sprzęgła. Lubię szukać prędkości na torze, umiem zapuścić się pod bandę. Wiec muszę to wykorzystywać, bo na szybki silnik i dobre sprzęgło mnie nie stać. Albo jedno, albo drugie...

Matteo w akcji
Matteo w akcji

Twoje atuty na torze?

Nie umiem mówić o swoich atutach ani o osiągnięciach...

Jak radzisz sobie z presją?

Nie znam jej. Staję pod taśmą - chcę wygrać. To wszystko.

A strach? Znasz?

Widziałeś jak przydzwoniłem w Żarnowicy? Na pełnej prędkości uderzyłem w bandę, uszkodziłem kręgosłup. Gdybym się bał, raczej bym tak nie atakował.

Miałeś niezły nokaut w parkingu, w ogóle wiedziałeś gdzie jesteś?

Z całego dnia nic nie pamiętam. Kontakt ze światem odzyskałem dobę później. Nie pierwszy raz.

Nadajesz się na klasowego żużlowca. Jesteś odpowiednio szurnięty. Jakie plany na koniec sezonu?

Zostały mi dwa starty w mistrzostwach świata, Złoty Kask w Pardubicach i krajowe mistrzostwa we Włoszech. Marzy mi się pokazać w Polsce i jeśli jakikolwiek menager przeczyta ten wywiad i będzie zainteresowany, to bardzo proszę o kontakt przez Facebooka. Pakuje się i jadę walczyć o kontrakt na przyszły rok!

A ty w ogóle byłeś kiedyś w Polsce?

No właśnie jeszcze nigdy...

To następnym razem widzimy się u nas!

Niech się spełni. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bym chciał!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty