Przez większą część rundy zasadniczej PGE Ekstraligi żużlowcy Orlen Oil Motoru Lublin imponowali formą i wygrywali kolejne mecze. W ostatnich tygodniach w dobrze naoliwionej maszynie coś się zacięło, co przełożyło się na porażki w Toruniu i we Wrocławiu. Nikt jednak nie zakładał scenariusza, że aktualnego mistrza Polski może zabraknąć w finale rozgrywek.
Po niedzielnym półfinale PGE Ekstraligi wszystko jest możliwe. Aktualny mistrz kraju przegrał 39:51 z KS Apatorem Toruń. W rewanżu odrobienie 12-punktowej straty może okazać się nie lada wyzwaniem. - Fakty są takie, że Apator jest na fali wznoszącej, a Motor - opadającej. To chyba było oczywiste jeszcze przed meczem - mówi Władysław Komarnicki w rozmowie z WP SportoweFakty.
Byłemu prezesowi gorzowskiej Stali zaimponował zwłaszcza Emil Sajfutdinow. Rosjanin z polskim paszportem powrócił do rywalizacji w lidze po przerwie spowodowanej kontuzją i od razu zachwycał swoją jazdą. Zdobył 13 punktów i bonus. - To powinien być wzór dla liderów w innych zespołach. Miał poważną, szarpaną ranę na pośladku i co zrobił? Wsiadł na motocykl i prowadził drużynę do wygranej - dodaje nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: Jednoznaczna odpowiedź Miśkowiaka na temat Włókniarza. Czy klub nadal zalega mu pieniądze?
Zdaniem Komarnickiego, KS Apator Toruń ma ogromną szansę na wyeliminowanie Orlen Oil Motoru Lublin z walki o finał. - Torunianie mogą sprawić nie lada niespodziankę. Dwanaście punktów przewagi to dużo i myślę, że szanse na finał w Toruniu są spore. Trójka Sajfutdinow, Lambert, Dudek powinna wystarczyć, aby trzymać wynik w Lublinie. Zwłaszcza stosując rezerwy taktyczne - komentuje senator RP.
W niedzielę kolejny słaby występ na Motoarenie w tym sezonie zaliczył Bartosz Zmarzlik. Czterokrotny mistrz świata zdobył tylko 7 punktów i bonus. Dzień wcześniej wychowanek gorzowskiej Stali wygrał GP Łotwy w Rydze, ale tam się mocno poobijał - już w pierwszym wyścigu zderzył się z Mikkelem Michelsenem.
- Ja do końca moich dni będę wspierał Bartka i myślę, że w niedzielę odczuwał skutki wypadku w Grand Prix. Na pewno był poobijany. W sobotę startował jeszcze na adrenalinie i wtedy bólu się aż tak nie odczuwa. On się na pewno podniesie i w rewanżu zrobi w okolicach 15 punktów. Pytanie, czy będzie miał wsparcie kolegów z Motoru, bo niektórzy mają ewidentny kryzys - podsumowuje Komarnicki.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Władysław Komarnicki wściekły po meczu Stali. "Przegraliśmy frajersko"
- Kubera otwarcie o problemach Motoru na Motoarenie. "Ja nie narzekam"
Był twój czas w żużlu trr er aż chcesz rozbić sport nie tylko Lublin
Wycofanie sponsoringu ze sportu spółek skarbu państwa to koniec Czytaj całość