Żużel. Prezes ROW-u Rybnik nie ma wątpliwości. "Jeżeli tak pojedziemy w finale, to nie mamy czego tam szukać"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Radość zawodnika ROW-u Rybnik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Radość zawodnika ROW-u Rybnik
zdjęcie autora artykułu

Innpro ROW Rybnik minimalnie pokonał #OrzechowaOsada PSŻ Poznań w półfinale Metalkas 2. Ekstraligi (46:44). Przed zawodnikami z Górnego Śląska jednak sporo pracy, by nie powtórzyć takiego występu.

Rewanżowe spotkanie półfinałowe Metalkas 2. Ekstraligi w Rybniku miało być dla miejscowego Innpro ROW-u formalnością. Raz - podopieczni Antoniego Skupienia triumfowali z #OrzechowaOsada PSŻ-em Poznań w Wielkopolsce, a po drugie - drużyna Adama Skórnickiego przyjechała na Śląsk bez swojego lidera Ryana Douglasa.

Tymczasem goście wysoko zawiesili poprzeczkę. Na tyle, że ROW w pewnym momencie musiał nawet stosować rezerwę taktyczną. - Trochę ciężko to szło, chyba zostało nieco przekombinowane z torem, bo to nie był nasz tor. Jeżeli tak pojedziemy w finale, to nie mamy czego tam szukać. Czeka nas tydzień intensywnego szukania i pracy - przyznał po zawodach prezes rybnickiego klubu Krzysztof Mrozek na antenie Canal+ Sport.

Podobnego zdania co do obiektu przy ulicy Gliwickiej był Grzegorz Walasek. Zawodnik w wywiadzie z Łukaszem Benzem przyznał, że dwa pola startowe - drugie i trzecie były twardsze. - Później się otworzyły, ale jeśli ktoś z nich zaczynał, pogubił się, zaczął zmieniać i trafił na lepsze pola, to głowa była "rozbita" - skomentował.

Mrozek przyznał z kolei, że w tej rybnicko-poznańskiej "wojnie", to zdecydowanie więcej ciosów otrzymał właśnie ROW. - I to mnie najbardziej martwi. Powinniśmy sobie wypracować solidną przewagę i jej pilnować, a my musieliśmy przez większość spotkania gonić. To jest przykre - dodał działacz.

Czytaj także: - Maciej Janowski może opuścić Betard Spartę?! - Polak uda się do Australii. Sprawdzi się na tle byłych mistrzów świata

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Przyjemski, Miśkowiak i Rusiecki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty