Abramczyk Polonia na rozpoczęcie fazy play-off przegrała w Poznaniu z #OrzechowaOsada PSŻ-em 37:52. Postawa podopiecznych Tomasza Bajerskiego była sporym zaskoczeniem. Niemniej bydgoszczanie mają przed sobą jeszcze rewanż przy Sportowej 2, gdzie w sezonie zasadniczym ani razu nie pozwolili rywalom zdobyć 40 punktów.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Co zawiodło? Na pewno liczył pan na więcej, zarówno biorąc pod uwagę końcowy wynik drużyny, jak i indywidualną postawę.
Krzysztof Buczkowski, Abramczyk Polonia Bydgoszcz:
Nie byliśmy zaskoczeni torem. Nie spodziewaliśmy się po nim niczego innego. Zawodnicy PSŻ-u świetnie przygotowali się do tego spotkania. Szczególnie ich dwie lokomotywy: Ryan Douglas i Olek Łoktajew. My do końca meczu nie mogliśmy znaleźć recepty na problemy, takiej, żeby wszystko się zazębiło. Nie wiem, co mam powiedzieć. Od samego początku nic nie szło po naszej myśli.
ZOBACZ WIDEO: Kibice wywiesili baner. Prezes klubu miał się tłumaczyć
Gospodarze nie tylko wygrywali wyścigi, ale często z przewagą kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu metrów. Rzeczywiście dysponowali tak szybkim sprzętem?
Odległości pomiędzy nimi a nami były spore do samego końca, co świadczy o tym, że nie mogliśmy znaleźć na to recepty. Tylko to nie jest żadne tłumaczenie. Po prostu nie podołaliśmy. Osobiście mogę powiedzieć wprost - położyłem ten mecz. Trudno mi się to mówi. Teraz muszę wyciągnąć wnioski i zrobić wszystko, żebyśmy my dominowali w taki sam sposób w kolejną niedzielę i odrobili straty.
Piąta pozycja na koniec rundy zasadniczej odzwierciedla potencjał zespołu z Poznania?
Liga jest bardzo wyrównana. PSŻ miał swoje problemy na początku rundy zasadniczej, a później jechał świetnie. Między innymi wygrał w Ostrowie, a potem w Rzeszowie. Ta lokata nie odzwierciedla ich aktualnej formy, ale my skupiamy się na sobie. Na pewno bieżący tydzień będzie bardzo trudny. We wtorek jadę w Szwecji. Potem wracam do Polski.
Nie przewiduję żadnych rewolucji sprzętowych, czy zwiększenia częstotliwości treningów. Po prostu nie podołałem zadaniu. Szkoda, że w takim newralgicznym momencie. Czasu natomiast nie cofnę i w tej chwili nic z tym nie zrobię. Mogę pojechać o wiele lepiej w Bydgoszczy i na tym jestem skoncentrowany.
Co było przyczyną takiego występu?
Mogę powiedzieć tylko tyle, że w ciągu sześciu wyścigów, które odjechałem, korzystałem z trzech motocykli. Wnioski nasuwają się same. Byłem daleko w lesie. Nie chodzi o dopasowanie do nawierzchni. Fakt to bardzo istotne. Wtedy jest lepiej zawodnikowi. Ja natomiast miałem od samego początku pod górkę. Nie wiedziałem do końca, czego moje maszyny potrzebowały. W tej chwili sytuacja w dwumeczu jest trudna, ale nie niemożliwa do odwrócenia.
W Bydgoszczy jeździliście jak z nut. Teraz potrzebujecie 53 punktów. Zapewne w Polonii czujecie, że jest to w waszym zasięgu i spodziewacie się zgoła odmiennego występu.
To jest do zrobienia. Z drugiej strony trzeba uczciwie powiedzieć, że wynik będzie się trudno goniło. W takich meczach 6 punktów to już jest dużo, a co dopiero 15. Oczywiście nie składamy broni. Cel się nie zmienia, plan jest taki sam. Nie możemy ulegać presji ani nieprzychylnym komentarzom. Trzeba robić swoje. Tydzień temu brakowało tak naprawdę moich punktów. Chłopacy pojechali przyzwoicie.
Gdyby straty nie udało się odrobić, zostaje jeszcze status szczęśliwego przegranego. Was on jednak raczej nie interesuje.
Mówimy o jednej z dwóch opcji, która pozwala nam jechać dalej. Bierzemy to pod uwagę, ale wiemy, że zacięta rywalizacja toczy się w dwumeczu Cellfast Wilków, z Innpro ROW-em. Krośnianie wygrali u siebie i w rewanżu w Rybniku też może być zacięte spotkanie. Dlatego nie chcemy zostawiać niczego losowi i cisnąć, ile tylko się da, żeby niwelować stratę. Zrobimy wszystko, żeby wygrać ten mecz wyżej, niż przegraliśmy go w Poznaniu.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- ransfer wyjdzie Rew na dobre? Eksperci nie mają złudzeń
- Groźny upadek zawodnika Polonii Bydgoszcz. Klub przekazał ważną informację!