Janusz Kołodziej nie miał szczęścia w tym sezonie, bowiem w pierwszej części rozgrywek doznał dwóch poważnych kontuzji, które na wiele tygodni wykluczyły go ze ścigania w lewo. Polak robił wszystko, by jak najszybciej wrócić na tor i pomóc Fogo Unii Leszno w walce o utrzymanie w PGE Ekstralidze.
- Właściwie to będę gotowy na następny rok. Cały czas mam ten sam problem. Progres jest tak powolny, że szkoda gadać. Utrudnienie polega na tym, że nie mam dużego zakresu ruchu ani pełnej siły. Wszystko miałem połamane i powyrywane, więc i tak całe szczęście, że w ogóle mogę jakoś jeździć - przyznał Kołodziej w rozmowie z ekstraliga.pl.
Czterokrotny indywidualny mistrz Polski nie jest jedynym reprezentantem Fogo Unii, którego w tym sezonie dotknęły problemy zdrowotne. - Mamy szpital. Damian Ratajczak pojechał pierwsze zawody po kontuzji. Grzegorz Zengota wyszedł ze szpitala prosto na te zawody, bo miał przepuklinę, jechał po tygodniu bez treningu i właściwie bez niczego. Andrzej Lebiediew też na pewno nie czuje się idealnie, bo jego kontuzja była ciężka - dodał lider klubu z Wielkopolski.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
Żużlowiec w meczu Fogo Unii z Betard Spartą Wrocław wywalczył czternaście punktów z bonusem w sześciu startach. Kołodziej nie ukrywa, że warunki, jakie panują w danym dniu na owalu, są ważne w kontekście jego występów.
- Jak tor jest tylko minimalnie trudniejszy, to robi się straszna męczarnia. Gdybyśmy to spotkanie przegrali, to chyba zakończyłbym ten sezon, ale wygraliśmy, także jedziemy dalej - skomentował.
Przed Fogo Unią Leszno dwa ostatnie mecze w rundzie zasadniczej. W piątek ekipa Rafała Okoniewskiego uda się do Lublina, a tydzień później podejmie ebut.pl Stal Gorzów.
Czytaj także:
- Włókniarz zabrał głos ws. skandalu w Toruniu
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź plan transmisji