KS Apator Toruń przegrał we Wrocławiu z tamtejszą Betard Spartą 42:48, ale zdołał obronić przewagę z pierwszej potyczki (52:38 - dop.red.), dzięki czemu zainkasował punkt bonusowy. Po 11. kolejkach PGE Ekstraligi zespół z województwa kujawsko-pomorskiego z 10 "oczkami" zajmuje czwarte miejsce w tabeli.
Czterokrotni mistrzowie polski na Dolnym Śląsku dwukrotnie (po biegu siódmym i jedenastym - dop.red.) tracili już 10 punktów do gospodarzy, lecz dzięki dobrej końcówce spotkania odrobili część strat.
- Nic nie zawiodło, ponieważ plan minimum wykonaliśmy i wywieźliśmy stąd punkt bonusowy. Na tym nam bardzo zależało. Oczywiście dobrze byłoby również tryumfować w meczu, ale w piątek nie dysponowaliśmy odpowiednią siłą, aby wygrać konfrontację - powiedział Piotr Baron w rozmowie z mediami klubowymi.
Szkoleniowiec toruńskiej ekipy na pewno może być też zadowolony z postawy części swoich podopiecznych. Przede wszystkim do tego grona można zaliczyć Patryka Dudka, Emila Sajfutdinowa oraz Roberta Lamberta. We Wrocławiu łącznie zapisali obok swoich nazwisk 35 "oczek", a więc zdecydowaną większość dorobku swojego zespołu.
Wydaje się więc, że gorszy okres jest już za nimi. - Ta trójeczka sobie wszystko poukładała. Walczymy dalej z resztą - podsumował Piotr Baron.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
Czytaj także:
- Skandal na meczu polskiej ligi. Senator mówi o hołocie i prostactwie
- Żużel. Betard Sparta z kolejnym zwycięstwem. Niedosyt jednakże pozostał