Żużel. Lider Apatora po klęsce w Lesznie. "Próbujemy różnych opcji, ale nic nie wychodzi"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
zdjęcie autora artykułu

Z pewnością KS Apator Toruń i Emil Sajfutdinow będą chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci mecz w Lesznie, który zakończył się klęską dla "Aniołów". Poniżej oczekiwań spisał się również lider gości, który nie ukrywał dużego rozczarowania.

KS Apator Toruń fatalnie zaprezentował się w Lesznie. Goście przyjechali na stadion im. Alfreda Smoczyka po zwycięstwo nad mocno osłabioną Fogo Unią, a skończyło się na klęsce i porażce 56:34, która zaskoczyła wszystkich. Ogromny problem miała cała drużyna z Torunia, łącznie z jej liderami, którzy również nie zachwycili. Jednym z nich był Emil Sajfutdinow, który w sześciu startach przywiózł zaledwie osiem punktów i bonus.

- Nie jestem zadowolony z tego startu. Cały czas szukamy. Robimy wszystko, żeby znaleźć tę szybkość, ale nic nam nie wychodzi. To wszystko jest takie szarpane i wymęczone. Strasznie mnie to męczy. Jak umiesz walczyć i chcesz walczyć, to chciałbyś wygrywać, ale może taki okres musiał się przytrafić i nauczymy się nowych rzeczy. Będziemy próbować nowych rzeczy - skomentował na gorąco rozczarowany Sajfutdinow.

Rosjanin z polskim paszportem nie ukrywa, że męczył się w Lesznie. Widać to po punktach, ale i jeździe, która była mocno szarpana. Za każdym razem Sajfutdinow musiał walczyć na trasie, a jego motocykle nie były tak szybkie, jak były zawodnik Fogo Unii Leszno by oczekiwał. Lider Apatora był na tyle zdesperowany, że próbował nawet trzech swoich maszyn. Żadna jednak nie spełniała jego oczekiwań. Jak potwierdził po meczu, były to jednostki od różnych tunerów.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Cook, Kvech, Baron i Majewski gośćmi Puki

- Wiem, że mój tuner zmaga się z problemami, ale nie naciskaliśmy na niego. Próbujemy wciąż nowych ustawień, już dużo przerobiliśmy, prawie wszystko, co byliśmy w stanie, ale jak widać było w Lesznie, nie idzie. Wyciągnąłem na ten mecz aż trzy motory. Próbujemy różnych opcji, ale co z tego, jak i tak nic nie działa. Potrzebujemy po prostu czasu - trochę bezradny opowiadał po spotkaniu z Unią.

Po dobrym początku sezonu Apator osiadł na laurach. W ostatnich pięciu spotkaniach tylko raz udało się odnieść zwycięstwo i to po dramatycznym spotkaniu z NovyHotel Falubazem Zielona Góra. Nie są to zatem jakieś chwilowe problemy. Zespół z Torunia wydawał się mocno przygnębiony po meczu i lekko rozgoryczony jak sam Sajfutdinow, który próbuje i sprawdza w ostatnich tygodniach w zasadzie wszystko, co możliwe. Według zawodnika problem jednak nie leży po stronie mentalnej, a w braku prędkości.

- To jest żużel, ale myślę, że to nie jest problem mentalny. Nie chcę mówić za chłopaków, ale po sobie widzę, że wszystkie punkty są wywalczone na torze po heroicznej walce. Każdy bieg to męczarnia. Niczego w tym sezonie nie mam za darmo. Nie jestem zadowolony. Po prostu potrzebuję prędkości, a jej nie mam. Nie za bardzo nawet wiem, w którą stronę mam iść - diagnozował problem w rozmowie z WP SportoweFakty.pl.

Dla Emila Sajfutdinowa mecz z Fogo Unią Leszno był również bardzo sentymentalny. W końcu w barwach "Byków" zdobył aż pięć tytułów mistrzowskich. Mimo że nie wyszedł mu ten mecz, to jednak jak zwykle Rosjanin z polskim paszportem został bardzo miło przywitany przez leszczyńskich fanów, którzy żywią bardzo dużą sympatią do obecnego zawodnika Apatora, co pokazali w spotkaniu 9. kolejki PGE Ekstraligi.

- Już kiedyś mówiłem, że Leszno to mój drugi dom. Bardzo mi było miło z tego, jak przywitali mnie leszczyńscy fani. Spędziłem tutaj wiele czasu. Zdobyliśmy mnóstwo sukcesów. Zawsze będę bardzo miło wspominał ten czas - dodał Emil Sajfutdinow.

Czytaj także: Szok w Ostrowie! Arged Malesa przegrała u siebie z PSŻ-em pierwszy raz w historii Fogo Unia Leszno opuściła ostatnie miejsce! Tabela i statystyki PGE Ekstraligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty