Nieprawdopodobne sceny przed meczem Glasgow Tigers - Edinburgh Monarchs w ramach BSN Series (Puchar Ligi Championship). Gdy zawodnicy szykowali się do pierwszego wyścigu, na stadionie w dalszym ciągu nie było Chrisa Harrisa.
Brytyjczyk utknął w korku na autostradzie M6. Dotarł na stadion dosłownie w ostatniej chwili. Zegar wskazywał na około minutę do startu.
W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak były uczestnik cyklu Grand Prix wyskakuje z busa - w kevlarze i kasku. Mechanicy jednego z klubowych kolegów czekali już na niego z odpalonym motocyklem.
ZOBACZ WIDEO: Tai Woffinden przez ponad 10 lat nie odzyskał pełnej sprawności. Teraz to się udało
Później również działo się sporo. Harris z marszu wyjechał do wyścigu i wraz z Jamesem Pearsonem dowiózł do mety 5:1. Australijczyk zwyciężył, natomiast weteran żużlowych torów zajął drugie miejsce.
- Tylko Chris Harris mógł zrobić coś takiego. Jechał na pożyczonym motocyklu, a następnie przeszedł z ostatniej pozycji na drugą, aby wygrać ten bieg 5:1 wraz z Jamesem Pearsonem - mówił Cami Brown, szef Glasgow Tigers, w rozmowie z britishspeedway.co.uk.
- Przekroczył linię mety, choć dosłownie dwie minuty wcześniej nie było go nawet na stadionie - dodał.
"Zrobiłem wejście w iście bombowym stylu. Utknąłem w korku na M6 na kilka godzin, dotarłem na stadion dosłownie minutę przed biegiem" - skomentował sam Harris.
W kolejnym starcie musiał uznać wyższość Justina Sedgmena. Jego wysiłki poszły na marne. Opady deszczu doprowadziły do przerwania spotkania po 6. biegach. Wynik nie został zaliczony, a nowa data zostanie ustalona.
Czytaj także:
- Cieślak skomentował występ Drabika. "Obrósł w piórka. Czas postawić go do pionu"
- Falubaz powalczy o najwyższe cele? "Poczuli, że mają kontakt z czołówką, a może nawet sami nią są"