Żużel. Polski trener jest dla niego niczym drugi ojciec. "Jest znacznie bardziej wymagający"

Facebook / Od lewej: Dante Johansson, Piotr Żyto, Jonny Eriksson
Facebook / Od lewej: Dante Johansson, Piotr Żyto, Jonny Eriksson

- Bardzo lubię Piotra, jest dla mnie jak drugi ojciec. Zawsze możemy na niego liczyć, zarówno w sprawach jeździeckich, psychologicznych, jak i treningowych - powiedział Dante Johansson w rozmowie z WP SportoweFakty.

Swoją przygodę z czarnym sportem rozpoczął jako czterolatek, kiedy to został maskotką Rospiggarny Hallstavik przy okazji meczów Bauhaus-Ligan. Zaczynał od mini żużla, w 2019 roku został zawodnikiem Masarny Avesta, z którą sięgnął po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Szwecji.

W kolejnym roku powtórzył ten sukces, ale z Eskilstuna Smederną. Teraz rozpoczyna nowy etap swojej kariery.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Jak to się wszystko u ciebie zaczęło z czarnym sportem?

Dante Johansson, zawodnik Rospiggarny Hallstavik: Jeździłem po podwórku na motocyklu 50cc. Mój tata nagrał wideo i wysłał je do menedżera Rospiggarny. Trafiłem do żużla i się w nim zakochałem.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

Dlaczego zdecydowałeś się na ten sport? Poza tym, że się w nim zakochałeś.

Zawsze oglądałem żużel i od początku bardzo mi się podobał.

W jednym z wywiadów dla szwedzkiej prasy przyznałeś, że twoim idolem jest Andreas Jonsson. To dla ciebie tylko wzór, czy ktoś więcej? Pytam, bo bardzo ciekawi mnie to, bo widziałem, że jeździłeś na motocyklach z jego logotypem, masz też wielu tych samych sponsorów na swoim kevlarze.

Jest moim wzorem, ale i pomagał mi przez całą dotychczasową karierę. Mam jeden z jego starych motocykli i dwa kaski, więc to wsparcie też gdzieś wpłynęło na to, że stał się dla mnie takim naturalnym idolem.

Możesz powiedzieć, jak to wsparcie z jego strony wygląda?

Pomógł mi zarówno w kwestii podniesienia umiejętności jeździeckich, jak i w sferze mentalnej. Wytłumaczył mi, że wygrywanie to jedno, ale muszę też się przy tym wszystkim dobrze bawić. Kiedy w trakcie sezonu potrzebuję pomocy, to mogę się do niego odezwać, bo zna odpowiedzi na wszystkie moje pytania.

Twoim klubowym trenerem na co dzień jest Piotr Żyto. Jak oceniasz współpracę z Polakiem?

Bardzo lubię Piotra, jest dla mnie jak drugi ojciec. Zawsze możemy na niego liczyć, zarówno w sprawach jeździeckich, psychologicznych, jak i treningowych.

Czy jako młody zawodnik widzisz jakieś różnice między pracą z polskim a szwedzkim trenerem?

Tak, są oni zupełnie inni. Piotr jest znacznie bardziej wymagającym szkoleniowcem.

Porozmawiajmy chwilę o minionym sezonie. Jakbyś go podsumował?

Uważam, że poszło mi bardzo dobrze. Na pewno szkoda mi Mistrzostw Europy, w których zaliczyłem upadek w półfinale i musiałem się sporo nacierpieć, aby startować. W pozostałych wydarzeniach było zadowalająco.

Są jakieś zawody, z których jesteś wyjątkowo zadowolony?

Mistrzostwa Szwecji w klasie 250cc, w których zajął drugie miejsce.

Brak awansu do finału SGP3 było rozczarowaniem?

Tak, to były dla mnie bardzo trudne zawody.

A spodziewałeś się, że wygrać może twój rodak Rasmus Karlsson?

Nie. Stawiałem na Mikkela Andersena.

Miniony sezon przyniósł ci również debiut na pięćsetkach. Trudnym wyzwaniem był start w finale mistrzostw Szwecji?

Oj tak, to było naprawdę ciężkie wyzwanie. Ja nawet nie myślałem o tym, że mogę tam coś ugrać i pojechałem tak naprawdę z myślą o treningu.

Podpisałeś już dwa kontrakty na sezon 2024 - w Bauhaus-Ligan (Rospiggarna Hallstavik) oraz w Allsvenskan League (Valsarna Hagfors). Uważasz, że miejsce w składzie Rospiggarny jest w twoim zasięgu, czy skupiasz się na zbieraniu doświadczenia na niższym poziomie?

Oczywiście, że chcę się ścigać w Bauhaus-Ligan, ale jestem jeszcze na to za młody. Skupię się na Allsvenskan League, tam powalczę o miejsce w składzie, o doświadczenie. I będę szczęśliwy, kiedy otrzymam szansę w wyższej klasie.

Jest szansa, że ujrzymy cię np. w polskiej U-24 Ekstralidze, czy żaden klub się z tobą w tej sprawie nie kontaktował?

Żaden klub się do mnie nie odzywał. Chciałbym pojawić się w Polsce, bo to jest moim marzeniem, ale może jednak bardziej w 2025 roku.

Jakie cele stawiasz sobie na ten rok?

Skupiam się na tym, by stawać się coraz lepszym zawodnikiem.

W Szwecji uchodzisz za zawodnika z bardzo dużym potencjałem, z którym wiązane są spore nadzieje na przyszłość. Jak sobie radzisz z takimi opiniami i czy one cię mobilizują, czy jednak generują jakąś dodatkową presję?

Oczywiście, że czuję presję, ale wtedy, kiedy wyjeżdżam do wyścigu i ustawiam się pod taśmą, to o tym zapominam. Dla młodego zawodnika jazda z dodatkowym obciążeniem jest trudne, więc trzeba mieć naprawdę silną głowę i dobrze jest mieć u swojego boku takiego trenera, jak Piotr Żyto, który pomaga mi w tym, aby o tym nie myśleć.

Czytaj także:
1. Marzy o karierze w Polsce i startach we Włókniarzu
2. Nowy nabytek Włókniarza powtórzył wyczyn Madsena i Michelsena

Komentarze (0)