Żużel. Bajerski: Miałem kilka ofert. Jednego prezesa chętnie spytam, dlaczego nagle przestał odbierać

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Tomasz Bajerski
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Tomasz Bajerski

Tomasz Bajerski po wielu miesiącach oczekiwania został w końcu przedstawiony jako nowy menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz. To będzie do powrót do pracy w roli szkoleniowca po czerwcowym zwolnieniu z PSŻ Poznań. Teraz Bajerski ma ambitne zadanie.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Abramczyk Polonia Bydgoszcz jest zdecydowanym faworytem do awansu do PGE Ekstraligi. Odczuwa pan w klubie dużą presję na wygranie rozgrywek Metalkas 2. Ekstraligi?

Tomasz Bajerski, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Dla mnie to zupełnie normalne, że w takim klubie jest presja na dobry wynik. Nie traktuję tego jako czegoś niezwykłego. Mam doświadczenie w takich sytuacjach i na pewno poradzę sobie z tym. Dla mnie najważniejsze jest to, by emocje działaczy i kibiców nie przekładały się na atmosferę w drużynie. Będę o to dbał i zrobię wszystko, by zawodnicy mieli spokój. Celem jest awans do finału rozgrywek, a potem walka o awans.

Pierwsze informacje o tym, że jest pan już dogadany z Polonią pojawiły się w listopadzie. Ostatecznie został pan ogłoszony dopiero pod koniec stycznia. Dlaczego?

Zaczynam swoją pracę wraz z początkiem marca, więc nie było potrzeby ogłaszać tego wcześniej. Jestem już po rozmowach ze wszystkimi zawodnikami. Każdy z nich przygotowuje się do sezonu i wie, że mamy ambitne cele.

ZOBACZ WIDEO: Był krok od mistrzostwa. Czy stracił swoją życiową szansę?

Jakie stawia pan przed sobą wyzwania w roli trenera Polonii?

Przede wszystkim w nowym sezonie będziemy jeździć na lekko zmienionym torze, który mam nadzieję będzie naszym atutem. Mam już swój pomysł na odpowiednie przygotowanie nawierzchni. Mogę zapewnić, że na każdy mecz będziemy robić tor pod siebie, a nie pod rywali. Bardzo zależy mi na powtarzalności. To jednak nie koniec, bo bardzo chcę się skupić na pracy z młodzieżą.

To oznacza, że będzie pan także zajmował się bydgoską szkółką?

Jestem trenerem pierwszej drużyny, więc będę pracował z zawodnikami z licencją. Chciałbym wspólnie z trenerem Jackiem Woźniakiem jeździć na wszystkie rundy DMPJ i doglądać naszych młodzieżowców. Zależy mi na tym, by pomóc choćby Franciszkowi Karczewskiemu i pozostałym zawodnikom. Nasza kadra juniorska ma spory potencjał.

Dużo się mówi o możliwym wzmocnieniu tej formacji Maksymem Borowiakiem. Jak wygląda sytuacja?

Sprawami zajmuje się klub, więc to nie jest pytanie do mnie. Moim zadaniem jest to, by - niezależnie kto znajdzie się w kadrze - juniorzy zdobywali dla nas cenne punkty. Zapewniam, że poświęcę im tak dużo uwagi, jak to tylko możliwe.

Ma pan już plany na przedsezonowe sparingi?

Mamy już umówiony dwumecz z Fogo Unią Leszno, a do końca tygodnia będą ustalone sparingi z innym ekstraligowcem. Do tego dochodzi Kryterium Asów, w którym wystartują wszyscy zawodnicy z pierwszego składu Polonii. Jazdy na pewno nam nie zabraknie.

Mimo iż jest pan ceniony za swoją dotychczasową pracę, to od czerwca pozostawał pan bezrobotny. Proszę powiedzieć szczerze, bolało pana to, że inne kluby nie chciały pana zatrudnić jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu?

Nie bolało mnie, bo dzięki temu mogłem nieco odpocząć i nabrać sił. To jednak nie tak, że zainteresowania w ogóle nie było. Pojawiło się co najmniej kilka ofert, prowadziłem rozmowy, a z jednym klubem były one naprawdę zaawansowane. Ostatecznie jednak, gdy miało dojść do finalizacji, to prezes przestał odbierać telefon. Gdy go spotkam, z ciekawości spytam, dlaczego nagle zmienił zdanie. Wyszło jednak na dobre, bo jestem w Bydgoszczy, a klub ma duże ambicje i znakomity skład.

Nie boi się pan przyjęcia przez bydgoskich kibiców? Przecież jest pan wychowankiem KS Apatora Toruń i przez lata właśnie z tym derbowym rywalem Polonii był pan utożsamiany. 

Mam nadzieję, że kibice będą mnie oceniać za pracę, wyniki i zaangażowanie. Liczę też, że będą wspierać zespół w trakcie sezonu. Dla mnie priorytetem jest teraz dobry wynik Polonii.

Do dziś nie zostało wyjaśnione, co stało się dokładnie podczas pamiętnego barażu o prawo do jazdy w 1. lidze pomiędzy prowadzonym przez pana ówcześnie PSŻ-em Poznań, a Polonią Bydgoszcz. Czy w trakcie negocjacji mieliście okazję wrócić z prezesem Jerzym Kanclerzem do tamtych meczów?

Przyznam się, że tego tematu w ogóle nie ruszaliśmy. Może później będzie okazja o tym podyskutować. Ogólnie jednak uważam ten temat za zamknięty i nie ma sensu go roztrząsać.

Dalej będzie pan pracował jako ekspert w Canal+ Sport?

W telewizji mają świadomość, że pierwszeństwo ma Polonia, ale jeśli tylko będę miał wolne, to chętnie skomentuję mecze PGE Ekstraligi, czy 2. ligi. Z oczywistych powodów nie będę mógł już pracować przy transmisjach Metalkas 2. Ekstraligi.

Czy pracę w Polonii traktuje pan ambicjonalnie jako okazję do udowodnienia, że ubiegłoroczne zwolnienie z PSŻ było wielką pomyłką?

Nie podchodzę tak do życia. Skupiam się na tym, co przed nami. Jestem w zupełnie innym klubie, mamy poważne plany i wspólne marzenia o awansie do PGE Ekstraligi. Ja wiem, że rok temu żadnych błędów nie popełniłem i nie muszę nikomu nic udowadniać. Teraz w Bydgoszczy piszę inny rozdział i postaram się, by zakończył się sukcesem.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Będzie nowa inwestycja jak w Big Brotherze
Pierwszy trener Zmarzlika. "Miałem pretensje, że mnie ratowali"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty