Szef Fogo Unii Leszno Piotr Rusiecki nie ma najmniejszych wątpliwości. W rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" stwierdził, że to telewizja jest winna spadkowi frekwencji. Jego tok rozumowania wskazuje na to, że kibice wolą obejrzeć żużel za pośrednictwem transmisji niż pójść na stadion.
- Telewizja z jednej strony jest naszym dobrem, bo możemy sobie te mecze oglądać i promować żużel i kluby, ale z drugiej strony, telewizja to jest instytucja odpowiedzialna za bliskie zabójstwo żużla - powiedział Rusiecki.
Następnie dodał, że "jak nie wyrzucimy telewizji, to na pewno kibice nie wrócą na stadiony".
Jego wypowiedź na platformie X opublikował Krzysztof Dziamski.
"A ja przytaczałem ostatnio statystyki, że w minionym sezonie średnia frekwencja w SE (żużlowej ekstralidze - dop. red.) była wyższa niż choćby w roku 1992 i 1999. Ale tez np. wyższa niż 2010 czy w 2015" - napisał przy okazji.
Wpis dalej podał Marcin Majewski, były szef żużla w Canal+. Krótko, ale bardzo wymownie odniósł się do słów Piotra Rusieckiego.
"Auć. Trzymajcie mnie" - napisał.
ZOBACZ WIDEO: Jason Doyle: Mój styl jazdy jest odpowiedni na grudziądzki tor
Czytaj także:
> Miał trafić do Energa Wybrzeża Gdańsk od dwóch lat. W końcu się udało
> Jakub Kępa nie ma wątpliwości. Nawet w takim przypadku Sparta miałaby trudno