Żużel. Planują kolejną dużą zmianę. To będzie koniec podkupowania juniorów!

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Oskar Paluch
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Oskar Paluch

Możliwe, że już w tym roku transfery juniorów będą jeszcze trudniejsze do przeprowadzenia, a przede wszystkim dużo droższe. Wszystko za sprawą planowanych zmian w wysokości ekwiwalentu za wyszkolenie wychowanka. Ceny mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie.

Obecne przepisy zakładają, że klub ma możliwość żądać za swojego wychowanka 120 tysięcy złotych za każdy sezon obowiązywania umowy. Głośno było choćby o tym w przypadku Dominika Kubery, za którego Fogo Unia Leszno, po sześciu latach od zawarcia kontraktu, oczekiwała od Platinum Motoru Lublin ponad 700 tysięcy złotych. Wtedy do wypłaty pieniędzy nie doszło, bo okazało się, że przepisy można dość łatwo obejść.

Wiele klubów upomina się o szybką zmianę i wiele wskazuje na to, że w końcu dopną one swego. Aktualne przepisy odnośnie ekwiwalentu zostały wpisane do regulaminu grubo ponad 10 lat i obecnie nie oddają już rynkowych realiów. Przypadek Kubery obnażył także ich dodatkowe słabości. Okazało się bowiem, że po skończeniu wieku juniora wystarczy przeczekać z podpisaniem kontraktu do maja kolejnego roku i wtedy można dokonać transferu za darmo. Niedługo ma się to zmienić.

Od lat o zmiany upominają się przede wszystkim kluby, które słyną z dobrego szkolenia i które chciałyby z tego tytułu czerpać duże zyski, a przede wszystkim nie obawiać się, że ich najcenniejsi zawodnicy odejdą za bezcen, skuszeni wysokim kontraktem indywidualnym w innym ośrodku. Część klubów wychodzi z propozycją przynajmniej dwukrotnego wzrost cen, a także przedłużenia okresu obowiązywania ekwiwalentu nawet do 24. roku życia zawodnika.

ZOBACZ WIDEO: Kościecha szczerze o odejściu Pedersena. To dlatego GKM nie przedłużył kontraktu z Duńczykiem

Realizacja tych postulatów zmieniłaby bardzo dużo i zapewne zmniejszyła liczbę transferów definitywnych młodych zawodników. Dla przykładu, ewentualny transfer definitywny Jakuba Krawczyka po zakończeniu obecnie obowiązującego kontraktu z Arged Malesą Ostrów byłby możliwy dopiero po wpłaceniu na konto ostrowskiego klubu 1,68 mln złotych. Oskar Paluch po sezonie 2025 byłby z kolei wart 1,2 mln złotych.

To zniechęcałoby inne kluby do podkupowania najzdolniejszych zawodników od konkurencji i sprawiało, że ewentualny transfer musiałby odbyć się za zgodą dotychczasowego klubu. Oczywiście teoretycznie w trakcie negocjacji i dobrej woli dotychczasowego klubu można byłoby wynegocjować niższą cenę.

Warto zaznaczyć, że wciąż nie ma projektu konkretnych zmian w regulaminie, a poważna dyskusja na ten temat dopiero się zaczyna. Zgodnie z założeniami nowe przepisy miałyby zostać przygotowane w trakcie najbliższych miesięcy poprzez dyskusję pomiędzy klubami, zawodnikami i władzami PZM. Wydaje się, że zmiany w tym zakresie są nieuniknione.

Niemal wszyscy zdają sobie sprawę, że możliwość wykupienia wychowanka po trzech latach za jedyne 360 tysięcy złotych mocno zniechęca do szkolenia. Obecnie roczne utrzymanie młodego zawodnika na kontrakcie amatorskim, to nawet 200-300 tysięcy złotych. W ciągu kilkuletniego szkolenia kluby muszą wyłożyć więc gigantyczne pieniądze, a potem mieć nadzieję, że zawodnik "odpłaci" się punktami w lidze.

Planowane zmiany znakomicie komponują się z modnym ostatnio stawianiem na własnych adeptów. W PGE Ekstralidze jest coraz bliżej wprowadzenia przepisu o obowiązkowym wychowanku na pozycji juniorskiej. Zwiększenie kwoty ekwiwalentu miałoby dodatkowo zabezpieczać interesy klubów.

Czytaj więcej:
To oni będą pokazywać ligę w kolejnych latach
Kibice mylą go z piłkarzem reprezentacji Anglii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty