[tag=4189]
Josh Auty[/tag] urodził się 8 września 1990 roku w Mirfield. Swoją przygodę ze sportami motorowymi rozpoczął jako dzieciak od wyścigów na torach trawiastych. Radził sobie tam naprawdę nieźle, co potwierdzają trzy tytuły juniorskiego mistrza kraju, które wywalczył w latach 2001-2003.
Na torach klasycznych pojawił się w 2004 roku, kiedy to wystartował w mistrzostwach Wielkiej Brytanii do 15. roku życia. W kolejnym sezonie zadebiutował w barwach Scunthorpe Scorpions w National Development League.
Nie przypuszczał wtedy, że z charakterystycznym czarnym skorpionem na plastronie odjedzie ponad trzysta spotkań ligowych, co pozwoli mu się zapisać w historii tego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Zmarnowany potencjał U-24 Ekstraligi? Prezes odpowiada
Jako junior udowadniał, że drzemie w nim duży potencjał. Szczególnie udany był dla niego rok 2007, w którym to wygrał z zespołem rozgrywki ligowe, a indywidualnie otarł się o medal mistrzostw Wielkiej Brytanii do 18. roku życia. 17 września na torze w Wolverhampton po czterech seriach startów Auty miał na swoim koncie 11 punktów (3,2,3,3). Tyle samo co Lewis Bridger, a obaj tracili jedno oczko do Taia Woffindena.
Woffinden i Bridger swoje wyścigi w piątej serii wygrali, z kolei przy nazwisku Auty'ego pojawiło się wykluczenie. Wykorzystał to Joe Haines, który również minął linię mety na pierwszej pozycji, co pozwoliło mu wyprzedzić rzutem na taśmę jeźdźca z Zachodniego Yorkshire.
"Napędzaliśmy się wzajemnie. Mieliśmy po 15 lat i obaj chcieliśmy udowodnić sobie, że jesteśmy najlepsi, ale na zdrowych zasadach. Nasza rywalizacja w pewnym momencie została wyhamowana przez mój kolejny upadek" - wspominał Auty'ego w swojej autobiografii "Bez Hamulców" Tai Woffinden.
Do swojego sportowego CV dorzucił z kolei srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów. Nie był talentem na miarę wielkich sukcesów, jak chociażby indywidualne medale globalnego czempionatu, ale wróżono mu, że na krajowym podwórku zostanie utytułowanym zawodnikiem.
Tak się jednak nie stało. Auty miał sporo pecha do upadków, które niosły ze sobą konsekwencje w postaci kontuzji. W tym roku miał odjechać 20. sezon na żużlowych torach, ale jubileusz został przerwany zanim tak naprawdę się rozpoczął. Auty kilkanaście dni temu poinformował, że oficjalnie kończy swoją sportową karierę.
Auty zmagał się z problemami również poza torem. Kilka lat temu rozstał się ze swoją ówczesną partnerką, a w rozmowie z brytyjskim "Speedway Starem" nie ukrywał, że bardzo to przeżył, a jej odejście przysporzyło mu wielu dodatkowych spraw na głowie. I choć małżeństwem nie byli, to dziesięć lat związku swoje zrobiło.
Dodatkowo nieco wcześniej zainwestował sto tysięcy funtów w nowy dom. Odbiło się to na jego formie mentalnej, ale i sportowej, bo wyniki były dalekie od zadowalających. Starał się jednak z tego wyciągnąć lekcję.
Gdyby mógł, lata 2020-21 wymazałby ze swojej pamięci. W pierwszym z wymienionych sezonów praktycznie w ogóle nie startował, z kolei przed trzema laty jego sytuacja wcale nie była lepsza. Jakby problemów było mało, to u progu 2022 roku nabawił się fatalnej kontuzji, bowiem w czterech miejscach złamań nogę. Zniknął z torów i jak się okazało - już na nie nie wrócił. W 2023 roku przebąkiwał, że możliwe, że tak się stanie, jednak zweryfikowane plany życiowe spowodowały, że odwiesił kevlar na kołek.
W Polsce tak naprawdę wszystko ogranicza się do epizodów. Wszystkie swoje wyścigi może policzyć na palcach jednej ręki. Zadebiutował w 2008 roku w barwach Wybrzeża Gdańsk. Sztab szkoleniowy dał mu szansę w konfrontacji z Kolejarzem Rawicz, a on odpłacił się pięcioma punktami i jednym indywidualnym zwycięstwem. Pokonał jednak tylko jednego rywala, a był nim Grzegorz Knapp. Wcześniej wychowanek GKM-u Grudziądz zaliczył upadek, a dwa defekty zaliczył Marcin Nowaczyk.
W 2011 roku pojechał dwa razy dla KMŻ-u Lublin, z kolei w 2012 roku został nowym nabytkiem Polonii Bydgoszcz. Debiutujący wtedy w gronie seniorów Brytyjczyk nigdy do składu jednak nie wskoczył.
Josh Auty na brytyjskich torach uznawany był za showmana. Kibicom pasował jego styl jazdy, ambicja i wola walki do samego końca. Nie było dla niego straconych pozycji. Woffinden w swojej autobiografii miał jeszcze jedno wspomnienie związane ze swoim rodakiem.
"Którejś niedzieli Josh i ja zostaliśmy poproszeni o bycie sędziami podczas konkursu piękności na jakiejś miejscowej imprezie. Wzięliśmy ze sobą motocykle i rozdaliśmy dzieciakom setki darmowych biletów na kolejny mecz. Chyba byliśmy nieźli w te medialne klocki, bo na następnym meczu klub odnotował rekord frekwencji" - mogliśmy przeczytać w książce dedykowanej byłemu mistrzowi świata.
Czytaj także:
- Ten rok może należeć do nich. Na tych polskich 15- i 16-latków warto zwrócić uwagę
- Dla nich to był ostatni sezon na torach. W tym gronie wielu Polaków