Jeszcze niedawno Martin Haarahiltunen bawił się na Gali FIM w angielskim Liverpoolu, gdzie z dumą nosił na szyi złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata w ice speedwayu. Kilka dni później reprezentant Szwecji leżał w szpitalu, co było konsekwencją groźnego upadku na treningu z Nicklasem Svenssonem.
Do zdarzenia doszło na torze w Ornskoldsvik. Haarahiltunen w skutek upadku doznał złamania w lewym łokciu oraz pęknięcia kości w miednicy. Team lodowego gladiatora przekazał, że czeka go przynajmniej dwumiesięczna przerwa od jazdy na motocyklu.
Tym samym Haarahiltunena czeka teraz wyścig z czasem. Pod koniec lutego w Sanoku odbędą się Indywidualne Mistrzostwa Europy w ice speedwayu, z kolei w marcu rozegrane zostaną dwa pierwsze finały Indywidualnych Mistrzostw Świata. Szwed nie zamierza odpuszczać i zrobi wszystko, by stanąć do walki o kolejny tytuł najlepszego jeźdźca globu.
"Pierwsze kroki w kierunku udziału w mistrzostwach świata. Operacja łokcia przebiegła pomyślnie, czekają mnie dwa tygodnie w gipsie, ale pozytywem jest fakt, że miednica i udo pracują prawidłowo. Czeka mnie intensywna rehabilitacja, która mam nadzieję, że doprowadzi mnie prosto do udziału w turnieju w Inzell" - napisał zawodnik w mediach społecznościowych.
Czytaj także:
1. Ważna decyzja ws. Rosjan z polskimi obywatelstwami!
2. Chwalił go Cieślak, wygrywał ze Zmarzlikiem. Niewykorzystany potencjał
ZOBACZ WIDEO: Rekordowy budżet Apatora. Ile brakuje torunianom do walki o mistrzostwo?