Żużel. Druga liga świata straci największe gwiazdy? "Kryzys jest głęboki" [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Patrykiem Dudkiem
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Patrykiem Dudkiem

- Kryzys finansowy w Szwecji jest naprawdę głęboki i większość klubów chce zachować ostrożność w kwestii kosztów, bo nie wiedzą, jaka będzie sytuacja ich sponsorów na rynku - mówi w rozmowie z WP Sportowefakty prezes Elit Speedway Sverige.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: W ubiegłym sezonie finansowo poległa Masarna Avesta, a teraz niepokojące wieści napływają z Eskilstuna Smederny. Czy to oznacza kłopoty w szwedzkim żużlu?

Mikael Holmstrand, prezes Elit Speedway Sverige: Kwestie finansowe są zawsze bardzo ważne dla szwedzkich klubów. Niestety, ale od wielu lat większość z nich zmaga się z trudnościami. Sporym wyzwaniem była dla nas pandemia, a teraz stoimy w obliczu dużego kryzysu finansowego. Swoje robi też frekwencja. Mieliśmy w Szwecji wyjątkowo paskudne lato, co wpłynęło na mniejszą liczbę fanów na trybunach. Nie powinienem mówić, że jest gorzej, niż było, ale na pewno to ważna próba. Rozwój żużla w Szwecji nie jest dobry, ale trzeba to odwrócić.

Smederna jest jedynym klubem, który oficjalnie potwierdził problemy finansowe, a właściwie, to poślizg w wypłatach dla zawodników. W pozostałych klubach spokój, czy jednak takich przypadków jest więcej, ale nikt o tym nie mówi?

Rospiggarna Hallstavik również poinformowała nas o swoich problemach. Jest jeszcze kilka klubów, które mają większe lub mniejsze udręki, ale z informacji, które przekazano do Elit Speedway Sverige wynika, że sobie z tymi trudnościami poradzą. Nie obędzie się jednak bez cięć w wydatkach. Są jednak też kluby, które radzą sobie bardzo dobrze i od których warto się uczyć.

ZOBACZ WIDEO: Dominik Kubera z medalem w Grand Prix? Menedżer nie ma wątpliwości

W Polsce budżety najlepszych ośrodków wynoszą jakieś 15, niekiedy i 20 milionów złotych, a sam Bartosz Zmarzlik indywidualnie zarabia połowę tego (więcej na ten temat TUTAJ). A jak wygląda przeciętny fundusz szwedzkiego klubu?

Na pewno jest nam bardzo daleko do Polski. Myślę, że budżety w Szwecji, Danii i Wielkiej Brytanii są do siebie zbliżone, nawet jeśli u nas płaci się trochę więcej. W Polsce sporo daje dobra umowa telewizyjna i spora frekwencja. U nas obroty w ciągu jednego roku w Bauhaus-Ligan wynoszą od pięciu do dziesięciu milionów szwedzkich koron, wliczając w to wszelkiego rodzaju przychody od sponsorów, bilety. Główne koszty ponosimy na zawodników i opiekę nad stadionami. Allsvenskan League to tak naprawdę dziś bardziej liga amatorska, w której mają brać udział zawodnicy u progu swoich karier, ale z ciekawymi zagranicznymi doparowymi.

Wspomniał pan o cięciach, o których głośno mówią także działacze. Najczęściej pojawia się informacja o 30 procentowych obniżkach. To dużo?

Trudno powiedzieć, bo i różnica między klubowymi budżetami jest duża. Niektórym uda się utrzymać obecny stan, a inne muszą myśleć o cięciach. Kryzys finansowy w Szwecji jest naprawdę głęboki i większość klubów chce zachować ostrożność w kwestii kosztów, bo nie wiedzą, jaka będzie sytuacja ich sponsorów na rynku.

A w praktyce może to oznaczać brak najlepszych zawodników świata w Bauhaus-Ligan?

Wydaje mi się, że nie, a jeśli już, to nie tak drastycznie. Może w niektórych klubach zabraknie jednej czy dwóch, bo chcąc obniżać koszty, musisz zakontraktować innego zawodnika. Jeśli spojrzymy na stawkę Grand Prix, to połowa ściga się w Szwecji i pewnie w przyszłym roku będzie tak samo. Kluby o lepszej kondycji finansowej nadal będą przyciągać najlepszych zawodników, a oni chcą się ścigać w Szwecji. Nawet kiedy wynagrodzenie spada.

Wspominał pan wcześniej o spadku frekwencji na trybunach, co było spowodowane fatalnym okresem letnim. Jeden z działaczy mówił niedawno, że kluby mają też problem z odzyskaniem kibica, który w trakcie COVID-19 przyzwyczaił się do oglądania zawodów w telewizji.

Po pandemii we wszystkich dyscyplinach sportowych w naszym kraju liczba kibiców na trybunach spadła. To jest na pewno jeden z powodów, ale kluby muszą sprawić, by same wydarzenia były ciekawsze dla kibiców. Dziś sport zawodowy przypomina bardziej rozrywkę, niż tylko sport. Wiele klubów jednak cały czas patrzy na to w ten sam sposób, jak 30 lat temu. Trzeba jednak zachęcać dzieci, kobiety, całe rodziny. Przeciętny kibic jest dziś starszym mężczyzną.

Szukając pozytywów tego wszystko, czy te cięcia mogą nieco wyrównać ligę? Kiedy spojrzymy na skład , to widzimy czołowych zawodników świata. W innych zespołach o trzonie stanowią ci, którzy w Polsce ścigają się w 1. Lidze. Na papierze to spora dysproporcja.

Wydaje mi się, że w najbliższych latach, to może być liga dwóch poziomów i to będzie zależne od siły finansowej klubów. Te, które będą miały pieniądze, będą oczywiście sięgać po dobrych zawodników, co jest rzeczą naturalną. Sami zawodnicy też chcą mieć klub, w który zarobią dobre pieniądze. I ośrodki z dobrą organizacją oraz ekonomią będą atrakcyjniejsze, a to stworzy nam poziom, który będzie miał odzwierciedlenie w wynikach.

Wiemy już, że Vargarna Norrkoeping wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej, a Masarna Avesta pojedzie o szczebel niżej. Czy to wszystkie roszady w Bauhaus-Ligan i Allsvenskan League?

Wszystkie pozostałe kluby zadeklarowały już udział w rozgrywkach ligowych. Oznacza to, że w przyszłym roku w Bauhaus-Ligan pojedzie osiem zespołów (Vastervik Speedway, Dackarna Malilla, Piraterna Motala, Kumla Indianerna, Lejonen Gislaved, Rospiggarna Hallstavik, Eskilstuna Smederna oraz Vargarna Norrkoeping - dop. red.). W Allsvenskan League utrzyma się stan siedmiu klubów (Njudungarna Vetlanda, Valsarna Hagfors, Smalanningarna, Ornarna Mariestad, Griparna Nyköping, Solkatterna Karlstad, Masarna Avesta - dop. red.), bo Masarna zajmie miejsce Vargarny.

Niektóre kluby muszą uporządkować kwestie finansowe, ale kiedy dziś z nimi rozmawiamy, to odpowiedź jest taka, że dadzą sobie z tym radę. Ja od początku powtarzam im jedno, że jeśli nie zgromadzą budżetu na ściganie przez cały sezon, to niech nas poinformują o tym w miarę szybko, abyśmy wiedzieli, co z tym zrobić i jak zaplanować sezon. Ostatnie wieści od Masarny, czy Elit Vetlandy przychodził tuż przed rozpoczęciem sezonu, kiedy to informowano nas, że firmy nimi zarządzające bankrutują. To nie jest oczywiście w porządku i trzeba zwiększyć odpowiedzialność na klubach.

Czytaj także:
1. Wybitnie udowodnili, że się nie dogadują
2. Był gwarantem zwycięstw swojej drużyny. To była deklasacja

Źródło artykułu: WP SportoweFakty