Przed biegami nominowanymi Betard Sparta Wrocław przegrywała 37:41 z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń, a dodatkowo w czternastej gonitwie w taśmę wjechał Piotr Pawlicki. Wtedy kibice z Dolnego Śląska mogli przypuszczać, że szanse na wywiezienie punktów z Motoareny są znikome.
Taśma zawodnika Betard Sparty okazała się szansą dla Bartłomieja Kowalskiego, który w pełni ją wykorzystał. Młodzieżowiec gości wygrał czternastą gonitwę, a podwójne zwycięstwo dało remis w meczu 42:42. Po chwili sytuacja się powtórzyła - w taśmę wjechał Artiom Łaguta i znów w akcji zameldował się 21-latek. Po raz kolejny poradził on sobie z presją i jego punkty pozwoliły wrocławianom wywalczyć remis 45:45.
- Karuzela, coś niemożliwego - powiedział Kowalski w Canal+ Sport 5. - Jak pojawiła się taśma w czternastym biegu, to jest to możliwe, wiadomo. Przeszło mi jednak przez myśl: "oby nie było taśmy w piętnastym wyścigu". No i ciach, znów taśma - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Kradziony silnik w boksie Patryka Dudka. Sprawą zajmuje się prokuratura
- Dlaczego nie chciałem tej drugiej taśmy? Bo wiadomo, że chłopacy ze Sparty w piętnastym biegu byli mocni i chcieliśmy dobrego wyniku - stwierdził Kowalski, który jak sam przyznał, pojechał "drugi mecz w Toruniu i drugi szalony".
Łącznie młodzieżowiec Betard Sparty zdobył w niedzielę 12 punktów, będąc najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny. Obecny w studiu Canal+ Sport 5 Mirosław Jabłoński zasugerował, że młody zawodnik powinien dostawać więcej szans od sztabu szkoleniowego.
- Nieraz miałem pierwsze biegi udane, ale ciężko w naszym zespole postawić na juniora. Mamy nazwiska, które nieraz ratowały wynik i trudno je zastąpić. Dlatego nie mam żadnych pretensji do sztabu - wybrnął dyplomatycznie Kowalski.
Czytaj także:
- Pierwsze słowa Patricka Hansena po wypadku. "Długa droga przede mną"
- Patrick Hansen po operacji. Prezes ROW-u przekazał nowe informacje