Żużel. Dudek, Janowski czy Kubera. Kto powinien otrzymać dziką kartę na starty w GP?

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Maciej Janowski

Wiele wskazuje, że z Polaków wyłącznie Zmarzlik utrzyma stałe miejsce w Grand Prix. Trzech innych będzie miało szanse awansować z challenge'u. Pozostali z kolei, w tym Janowski i Dudek, najpewniej będą musieli liczyć na przyznanie dzikiej karty.

Chociaż w Speedway Grand Prix najczęściej o medale walczy wyłącznie Bartosz Zmarzlik i ewentualnie drugi zawodnik znad Wisły, to Polacy i tak od wielu lat dominują w światowym żużlu i często mówi się, że na najwyższym poziomie jest ich o wielu więcej niż w cyklu.

Jacek Gajewski w rozmowie z WP SportoweFakty podkreślił, że cały żużel jest mocno uzależniony od Polski. Co więcej, nie jest on dyscypliną, której zainteresowanie buduje się wyłącznie poprzez cykl mistrzostw świata. "Czarny sport" jest mocno uzależniony od tych rozgrywek ligowych, szczególnie polskich.

- Dwie rzeczy się w tym wszystkim zderzają. Na pewno dla rozwoju dyscypliny dobrą rzeczą nie jest, że to się kumuluje w jednej czy w dwóch nacjach, ale taka jest w tej chwili sytuacja. W porównaniu z początkiem XXI wieku to się mocno zmieniło. W tej chwili zasięgi są o wiele mniejsze. Podejmuje się wiele kroków, aby to zmienić, ale tego nie da się nadrobić w ciągu kilku lat. Geografia żużla w tej chwili jest, jaka jest - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Zengota, Kępa i Chomski

- Wystarczy spojrzeć na kalendarz. Kiedyś wydawało się, że niemożliwe jest, aby w Polsce odbywały się dwa lub trzy turnieje, a w tej chwili nie stanowi to żadnego problemu. To przede wszystkim jest biznes. Jeśli w przyszłym roku w Polsce będą cztery rundy, to bariera co do liczby polskich zawodników może zostać przesunięta do góry - dodał.

Jednym z argumentów za tym miałby być chociażby turniej we Wrocławiu, który bez Macieja Janowskiego, jako stałego uczestnika, nie generowałby takie zainteresowania, jak obecnie, ponieważ polscy kibice dopingują swoich rodaków. Dodatkowo więcej rund w Polsce, przy jednoczesnym zmniejszeniu liczby Biało-Czerwonych, mogłoby zadziałać na niekorzyść mistrzostw świata.

- Co więcej, nawet pomimo przeciętnej formy Dudka i Janowskiego trudno znaleźć kogoś, kto mógłby ich zastąpić. Obecnie nie widzę zbyt wielu kandydatów. Można mówić o Rosjanach, ale wiadomo, że oni nie są brani pod uwagę. Nie jest łatwo wskazać nazwiska, których faktycznie brakuje w cyklu Grand Prix. W tej chwili nawet w grupie juniorów nie widać takich chłopaków - przyznał nasz rozmówca.

Aczkolwiek kwestia przyznania dzikich kart dla powyższej dwójki będzie mocno uzależniona od wyników Grand Prix Challenge w Gislaved. W sobotnich zawodach weźmie udział trzech Polaków i tak naprawdę każdy z nich będzie miał szanse na wywalczenie awansu. Gajewski uważa, że trzech lub czterech naszych reprezentantów będzie mogło znaleźć stałe miejsce w SGP. To oznacza, że w przypadku promocji całej trójki z eliminacji, o dzikie karty będzie trudno.

Jeśli jednakże żadnemu z nich nie uda się ukończyć zawodów na miejscu gwarantującym awans, a w samym cyklu utrzyma się wyłącznie Zmarzlik, w piątce dzikich kart, dwójka Polaków to minimum, a szanse otrzyma może nawet trójka. Wiele będzie również zależało od tego, co wydarzy się z Jackiem Holderem, który aktualnie jest kontuzjowany i jeśli nie powróci do ścigania w tym roku, to wyleci z pierwszej szóstki, a wówczas najpewniej zgarnie jedną z przepustek.

- Pod kreską są także Brytyjczycy. Z cyklu TAURON SEC najpewniej również dojdzie ktoś, kto nie wywalczy sobie miana stałego uczestnika poprzez pierwszą szóstkę w Grand Prix oraz GP Challenge. Dlatego trudno tej chwili jest to wszystko rozstrzygać. Nie wydaje mi się, żeby doszło do jakiejś wielkiej rewolucji. Jeśli chodzi o Polaków, to jestem spokojny, że trójka lub czwórka powinna w cyklu wystartować - powiedział ekspert żużlowy.

Oprócz Dudka i Janowskiego najczęściej wśród kandydatów do dzikiej karty wymieniany jest jeszcze Dominik Kubera. Gdyby stałe miejsce wywalczył jedynie Zmarzlik, to zdaniem byłego menadżera, nawet cała trójka mogłaby liczyć na przychylność. Najpewniej jednak będzie trzeba wybrać jednego lub dwóch spośród nich. W tym wypadku trudno mu wskazać, kto to będzie, gdyż za każdym przemawiają pewne argumenty.

- Janowski mocno związany jest z Wrocławiem, Dudek za to w pewnym stopniu z Toruniem. Ten pierwszy ostatnio lepiej sobie radził w Grand Prix, ale z kolei Patryk Dudek ma na swoim koncie srebro. Kubera z kolei to jeden z tych, którym warto dać szanse. Wiadomo, że tegoroczna kontuzja przeszkodziła mu w wielu planach sportowych. Po niej wrócił jednak do wysokiej formy. Na pewno można by pozwolić mu się sprawdzić, jak sobie poradzi jako stały uczestnik Grand Prix - podsumował Jacek Gajewski.

Czytaj także:
- Żużel. Zaskakująca słowa Piotra Pawlickiego. Zrezygnuje ze swoich marzeń?
- Ze stadionu do Senatu? Zaskakujący kandydat

Źródło artykułu: WP SportoweFakty