[tag=6252]
Marek Cieślak[/tag] przed minionym sezonem zdecydował się na kontrakt w H.Skrzydlewska Orle Łódź. Eksperci widzieli ten zespół w roli czarnego konia 1. Ligi Żużlowej, tymczasem do samego końca musiał walczyć o utrzymanie na zapleczu PGE Ekstraligi.
Cieślak przyznał, że nie przeżyłby tego, gdyby zespół Orła spadł do 2. Ligi Żużlowej. Potwierdził również to, o czym niedawno mówił w wywiadzie dla Canal+ Sport, że to dla niego koniec pracy w roli trenera.
- Przeszkadza mi moje nazwisko - wyznał Cieślak w rozmowie z TV Orion.
- Każdy, kto mnie zaprosi do siebie, to myśli, że przyszedł MacGyver i od razu będzie nie wiadomo co. A ja zawsze powtarzam - jak przyjdę do klubu, to muszę tam popracować ze dwa, trzy lata, muszę poznać teren, zawodników, ewentualnie powymieniać na nowych. A nie, że ja przyjdę i nagle się okaże, że połapali kontuzje, jak Gapiński, albo przeżywają kłopoty, jak dwaj nasi obcokrajowcy. A pierwsza liga była mocna - dodał doświadczony szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan
Marek Cieślak w swoim trenerskim CV menadżersko-trenerskiej karierze na brak sukcesów narzekać nie może. Wielokrotnie wygrywał z reprezentacją Polski Drużynowy Puchar Świata, a jako trener kilkukrotnie świętował także Drużynowe Mistrzostwo Polski.
- Każdy myśli, że jak przyjdzie Cieślak, to możemy nie mieć drużyny, a wynik będzie. To są bzdury i nie mam z kim gadać - dodał trener.
Częstochowianin przyznał, że zawiodło go kilku zawodników, jak chociażby Timo Lahti, z którym wiązano duże nadzieje. Tymczasem Fin jeździł tak, jakby zapomniał na czym polega żużel. Nielsa Kristiana Iversena określił jako zachodzącą gwiazdę, a ponadto przyznał się, że nie wypalił mu autorski pomysł z Rune Holtą.
Norweg z polskim paszportem miał wspomóc nękaną kontuzjami drużynę, tymczasem męczył się. Cieślak zauważa, że to efekt nieprzepracowanej należycie zimy i faktu, że jest on bliżej niż dalej sportowej emerytury.
Czytaj także:
Jest mistrzem świata i mówi, że wciąż się uczy żużla
Zawodnik Tauron Włókniarza bezradnie rozkłada ręce po meczu z Motorem