Po bandzie: Doyle nie spadnie [FELIETON]

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jason Doyle

- Będziemy się spierać, czy lepszy ułożony Szymon Woźniak, czy może gorąca głowa Piotra Pawlickiego. Bo w żużlu sporo jest wybuchowych egzemplarzy, co mają niezwykle krótki lont - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" i "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Co tu dużo gadać - w najbliższy piątek niejednego pewnie dopadnie zjawisko fizjologiczne nazywane sraczką przedstartową. Matematycznie nic jeszcze się nie rozstrzygnie, natomiast w przypadku zwycięstwa Fogo Unii nad ZOOleszcz GKM-em będziemy już wskazywać palcem spadkowicza z PGE Ekstraligi - Wilki Krosno.

Choć mamy prawo oczekiwać, że goście z Grudziądza postawią twarde reguły gry. Bo o ile nie mają w swoich szeregach gwiazd największego formatu, to jednak każdy z tych zawodników jest zdolny do zwyciężania. Nie ma w ekipie Janusza Ślączki ani jednej zakały, a straszy już sama formacja młodzieżowa 0 z agresywnym Kacprem Pludrą i Kacprem Łobodzińskim, który po odkupieniu silnika od Nickiego Pedersena stał się na torze innym człowiekiem. Do tego w boksie może liczyć na wsparcie znającego fach Adriana Gomólskiego.

ZOBACZ WIDEO: Prezes Fogo Unii Leszno proponuje zmiany w polskim żużlu!

Nie zamierzam dzielić skóry na Wilkach, bo, powtórzę, różnie się może potoczyć piątkowa rywalizacja na leszczyńskim stadionie. Tak sobie tylko dywaguję, że nawet gdyby krośnianie mieli spaść, to nie wszyscy. Bo przecież Jason Doyle odczuje spore zapotrzebowanie na swoje usługi. Można nawet zaryzykować tezę, że Australijczyk nie będzie przegrany, lecz zwycięski. Ustawi się w komfortowym położeniu, mogąc grać w swoją grę. Tzn. spokojnie czekać i patrzeć, jak cena idzie w górę. Jest to typowy najemnik, wojownik bijący się za konkretny żołd z dala od domu, do tego lata lecą i wielu lukratywnych kontraktów już nie podpisze. Zatem z pewnością wybierze ten, który się opłaca najbardziej.

Jako że speedway jest fabryką skrajnych emocji, w piątek będziemy wybierać kandydata do spadku, a już dzień później kandydatów do reprezentacji Polski na Drużynowy Puchar Świata. Choć przy okazji też wskażemy grupę odrzuconych. Otóż kadra Rafała Dobruckiego zmierzy się w Poznaniu z Resztą Świata, gdzie będziemy szukać chętnych na dołączenie do Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego, a może też do Janusza Kołodzieja. Następnie zaś ocenimy wybory Rafała Dobruckiego, który niekoniecznie ma postawić na tych najbardziej przez siebie lubianych, lecz na tych, co w największym stopniu powinni zapracować na jego sukces.

Będziemy się spierać, czy lepszy ułożony Szymon Woźniak, czy może gorąca głowa Piotra Pawlickiego. Bo w żużlu sporo mamy wybuchowych egzemplarzy z uwagi na niezwykle krótki lont. Patrz Grzegorz Walasek, który zdzielił w kask młodszego kolegę, licząc, że arbiter potraktuje to… szkoleniowo. Ten wolał jednak szkoleniowo pokazać czerwoną kartkę Walaskowi. Kurz opadł, doświadczony zawodnik przeprosił.

Podobnie zagotował się Gleb Czugunow, którego przed czerwoną kartką uratował zapewne unik Denisa Zielińskiego. Nawiasem mówiąc, Zieliński nie robił nic innego niż wielu żużlowców broniących swojej pozycji i zamykających przeciwnikowi ścieżkę. Tyle że bardziej nieudolnie i mniej się z tym kryjąc. Dlatego w równym stopniu, co zachowaniem rywala, Czugunow mógł być sfrustrowany deficytem własnych umiejętności.

Gorąca krew wykończyła już niejednego sportowca, co pyszną anegdotką przedstawili Andrzej Iwan i Krzysztof Stanowski w Spalonym. Na przykładzie Michała Wróbla, dawnego kolegi Iwana z Wisły Kraków. A brzmiało to tak:

Michał to był straszny nerwus, nawet na stare lata. Graliśmy sobie hobbystycznie (chociaż nie za darmo) w klubie Kuchnie Izdebnik. Przed jego pierwszym meczem uczulałem:
– Michał, tylko proszę, nie dostań dzisiaj czerwonej kartki. Będą cię prowokować.
– Nie ma sprawy, Andrzejku, wytrzymam!
Wróbel chodził cały spięty, żeby tylko tej kartki nie dostać. Pilnował się, pilnował, powtarzał sobie w głowie, że nie tym razem, aż – jeszcze przed meczem – sędzia zwrócił uwagę:
– Proszę włożyć koszulkę w spodenki.
A Michał – jakby porażony atakiem, którego się nie spodziewał – wybuchł:
– Już się k… chu…, nie masz do czego przypier… ?!
I dostał czerwoną przed pierwszym gwizdkiem.

W żużlu to normalne, gdy tętno już na starcie kręci się w granicach 170. Jeden odzyska równowagę w kilka minut, drugiego i po wielu godzinach dopadnie jeszcze szał związany z poczuciem niesprawiedliwości dziejowej. Dlatego zaraz za metą jeden gest, jedno złe spojrzenie jeszcze nie raz okaże się początkiem nowej rywalizacji.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Łaguta i Sajfutdinow wrócą do Grand Prix?! Jeden z nich się wygadał!
Zwrot akcji ws. Bartłomieja Kowalskiego. Ten komunikat nie zostawia złudzeń

Źródło artykułu: WP SportoweFakty