Żużel. PZM wysłał do Krosna komisarza. Wilki ściągnęły sprzęt z Gdyni i od trzech dni pracują bez przerwy

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

W Krośnie nie chcą tracić już nawet godziny i od niedzieli pracują nad poprawą stanu nawierzchni. Opracowano plan, ściągnięto specjalistyczny sprzęt oraz nowego toromistrza. Wszystko obserwuje, wysłany przez PZM, komisarz toru Krzysztof Guz.

Skala prac jest gigantyczna, bo w Krośnie wszyscy zdają sobie sprawę, że to już ostatnia szansa na wyjście z twarzą z tegorocznego zamieszania z torem. Kolejna wpadka przy przygotowaniu nawierzchni może nie tylko definitywnie odebrać szansę na utrzymanie w PGE Ekstralidze, ale także zaważyć na przyszłości całego klubu.

Jako pierwszy w niedzielę rano na torze pojawił się specjalistyczny recykler. Maszyna robi wrażenie swoimi rozmiarami i ma za zadanie rozkruszyć twardszą warstwę toru, spulchnić i ujednolicić materiał.

- To już trzeci raz w tym roku, gdy wynajmujemy ten sprzęt i za każdym razem efekty były bardzo dobre. Pierwszy raz używaliśmy jej w marcu, po dosypaniu nawierzchni. Potem recykler pojawił się po meczu z GKM i dzięki niemu przygotowaliśmy dobry tor na zawody Ekstraligi U24. Liczymy, że te prace definitywnie zakończą nasze problemy - mówi trener Cellfast Wilków Krosno, Ireneusz Kwieciński. To właśnie zawieszony do końca sezonu szkoleniowiec, został wyznaczony przez klub do koordynowania prac na torze.

ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presji

W niedzielę recykler wypełnił swoje zadanie. Przez osiem godzin maszyna dwukrotnie przejechała cały tor i przygotowała materiał pod dalsze prace.

Dzięki temu w poniedziałek i we wtorek można było zarządzić prace związane z przesiewaniem grubszej frakcji i kamieni. Właśnie na to tak mocno skarżył się choćby trener For Nature Solutions KS Apatora Toruń, Robert Sawina, a także zawodnicy, którzy wyjeżdżając z Krosna skarżyli się na uszkodzone kevlary i siniaki po zalegających na torze kamieniach.

Specjalna przesiewarka została ściągnięta z Gdyni i pracuje na torze drugi dzień, a aby efekt był jeszcze lepszy, do ręcznej pracy zaangażowano także kilka osób. Grubszy materiał i kamienie odrzucany jest na hałdę obok toru i po zakończeniu prac zostanie wywieziony ze stadionu. Materiał jest przesiewany na głębokości 20-30 centymetrów. W poniedziałek i wtorek prace na torze ruszyły o godz. 9 rano i trwały aż do godz. 19. Postępy prac obserwuje także komisarz toru wysłany do Krosna na polecenie PZM. I bez tego krośnianie codziennie składali władzom PZM specjalny raport, w którym wysyłali zdjęcia toru i chwalili się przebiegiem prac.

- We wtorek wieczorem planujemy zakończenie przesiewania i dopiero wtedy będzie jasne, czy konieczna będzie dosypka nawierzchni. Wiadomo, że wolelibyśmy jej uniknąć, ale jeśli okaże się, że po przesianiu materiału na torze jest zbyt mało, to będziemy zmuszeni dosypać jej. Bez względu na wszystko, w środę planujemy prace równiarką, broną i układanie nawierzchni wraz z profilowaniem łuków. Po czym nastąpi wstępne ubijanie - dodaje Kwieciński.

Choć do kolejnego domowego meczu z Tauron Włókniarzem Częstochowa (16 czerwca) czasu jest jeszcze sporo, to krośnianie chcą uporać się z problemami jeszcze w tym tygodniu. Wszystko po to, by uspokoić kibiców i wyczyścić atmosferę wokół klubu.

- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w czwartek będzie czas na kosmetyczne poprawki, a potem materiał będzie miał czas na związanie się. Byłoby idealnie, gdyby w sobotę udało się odzyskać licencję toru i przeprowadzić pierwszy trening. Obecnie wszystko przebiega zgodnie z planem i jest szansa, że ten plan uda się zrealizować. Wszyscy liczymy, że to koniec problemów z torem. Wyciągnęliśmy wnioski i zrobimy wszystko, by ostatnie błędy już nigdy się nie powtórzyły - dodaje Kwieciński.

Czytaj więcej:
Łaguta pojedzie w lidze angielskiej
Miesiąc gotowy do jazdy w elicie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty