Mateusz Jabłoński jest synem byłego już żużlowca, Mirosława Jabłońskiego. Od początku swojej przygody z czarnym sportem uchodzi za bardzo duży talent, ale jego rozwój przerwał fatalny upadek podczas treningu w Toruniu.
Młody sportowiec walczył o życie, a potem o to, by wrócić do pełnej sprawności. Wygrał najpierw najważniejszy wyścig w swoim życiu, a z każdym kolejnym miesiącem czynił postępy, by odzyskać formę, nie tylko sportową.
Gnieźnianin już w ubiegłym roku wrócił do jazdy na motocyklu - crossowym, ale i na żużlówce. Pierwsze treningi odbył na torze w Pile.
ZOBACZ WIDEO: Janowski o medalu w Grand Prix: Krąży wśród znajomych. Dobrze, że wreszcie jest
W tym roku 17-latek też już się pojawił na owalu, bo skorzystał z gościnności Betard Sparty Wrocław i tam kręcił premierowe okrążenia. Wielu kibiców zaczęło doszukiwać się tutaj drugiego dna i ewentualnego transferu juniora do klubu z Dolnego Śląska.
Jak ustaliły WP SportoweFakty, umowa Mateusza Jabłońskiego ze Startem Gniezno została rozwiązana. I choć kibice z pierwszej stolicy Polski chcieliby zawarcia nowej, to Paweł Siwiński w rozmowie ze sportowegniezno.pl przyznał, że plany Jabłońskich są inne.
- Jak przyszedłem do klubu, to już go w nim nie było. Ostatnie moja rozmowa z Mirkiem miała miejsce w ubiegłym roku i wtedy usłyszałem, że ich ambicją jest jazda w zespole U24. Zakładam, że teraz będzie podobnie, ale chcę w najbliższym czasie zamienić z nim słowo, więc będę pewnie więcej widział - powiedział prezes drugoligowego klubu.
Brak startów w zawodach Mateusza Jabłońskiego w ubiegłym sezonie sprawił, że jego licencja wygasła. By znów przystąpić do rozgrywek, musi odnowić certyfikat. Pierwsza ku temu okazja przepadła, bo marcowy egzamin został odwołany. Drugi zaplanowano na 17 kwietnia.
Czytaj także:
Lokalny patriotyzm pomógł Włókniarzowi z Tauronem?
Nowe informacje ws. żużla na Stadionie Śląskim