[tag=912]
[/tag]Masarna Avesta, po minionym sezonie, musiała walczyć o przetrwanie. Na jaw wyszło, że klub ma zaległości w wysokości miliona szwedzkich koron. Choć działacze czynili kroki, by to się udało spłacić, to ostatecznie trzeba było wywiesić białą flagę.
Spółka zarządzająca klubem złożyła wniosek o upadłość. Efekt jest taki, że w Aveście zabraknie ligowej drużyny, ale to nie oznacza, że motocykle nie zawarczą w ogóle. Nadal działać będzie Stowarzyszenie Masarna SK.
- Chcemy być częścią środowiska żużlowego. Otworzymy się jeszcze bardziej na dzieci i młodzież, które chcą próbować swoich sił na żużlu. Mogą do nas przyjść i zobaczyć, czym to jest - czytamy w komunikacie prasowym.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała
W Aveście chcą dalej szukać talentów, które pójdą śladami największego żużlowca z tego miasta, Tony'ego Rickardssona. Wychowankami Masarny są m.in. Antonio Lindbaeck oraz Philip Hellstroem-Baengs.
W nadchodzącym sezonie drużyna Masarna SK wystartuje w Division 1 oraz w serii zawodów w klasie 250cc. Nacisk będzie kładziony również na stworzenie stabilności finansowej. A w tym aspekcie kibice będą się bacznie przyglądać działaczom.
- Anulowaliśmy teraz kilka usług, których nie używamy. Mamy jednak pewne zadłużenia - w jednej agencji jest to 100 tysięcy koron, gdzie obowiązuje spłata systemem ratalnym. Rocznie jest to ok. 55 tysięcy, więc do końca przyszłego roku będzie spłacone. Dodatkowo mamy stare zadłużenie podatkowe ok. 100 tysięcy. Niedawno podpisaliśmy plan ratalny, gdzie przez trzy lata będziemy płacić nieco ponad 33 tysiące - dodali działacze.
Czytaj także:
Jego żona zginęła. "Żaden problem, wezmę następną"
To może być nowa lokalizacja na mapie Grand Prix!