W pierwszym meczu Unia Leszno pokonała Unibax Toruń 49:41. Leszczynianie wówczas oczekiwali na tytuł mistrzowski 18 lat. Aby spełnić marzenie potrzebowali 42 punktów w spotkaniu rewanżowym, ponieważ w rundzie zasadniczej to rywale zajęli wyższe miejsce w tabeli. Do drugiego pojedynku oba zespoły przystąpiły osłabione. U gospodarzy zabrakło Roberta Kościechy, a u gości za Jarosława Hampela stosowano zastępstwo zawodnika.
Zaskoczenie przy Broniewskiego
To był przedostatni sezon, kiedy torunianie korzystali z obiektu przy ulicy Broniewskiego. Po sześciu biegach miejscowi kibice mieli prawo czuć złość. Gospodarze mieli odrabiać straty w dwumeczu, a tymczasem Unia prowadziła 21:15.
Ze swoimi rywalami bawił się Leigh Adams. Po chwili jednak Australijczyk doznał jedynej porażki tego dnia. Para Ryan Sullivan - Wiesław Jaguś wygrała podwójnie i po dwóch seriach startów Unibax miał jeszcze nadzieję na tytuł, bo przegrywał dwoma punktami, a różnica w dwumeczu wynosiła dziesięć "oczek".
ZOBACZ Żużel. Piotr Pawlicki grzmi po słowach tunera. "Nie zachował się wobec mnie fair!"
Z biegiem czasu sytuacja torunian stawała się coraz trudniejsza. Po dziesięciu gonitwach goście prowadzili 31:29, a nadal doskonale spisywał się Leigh Adams. Kiedy wydawało się, że w jedenastym wyścigu jest szansa na odrobienie strat, to w ekipie gości świetnie pojechał Jurica Pavlic. Chorwat przywiózł trzy punkty, pokonując Sullivana oraz Karola Ząbika.
Na upragnione prowadzenie Unibax wyszedł po kolejnym biegu, w którym Adrian Miedziński i Karol Ząbik wygrali podwójnie z Krzysztofem Kasprzakiem i Adamem Kajochem. To był ostatni moment, by myśleć jeszcze o złotym medalu. W głowach torunian mogło jednak się pojawić pytanie: w jaki sposób zatrzymać Adamsa?
Zwroty akcji z udziałem Pavlica
W ostatnich trzech biegach Unibax potrzebował 12 punktów, by zdobyć złoty medal. Trzynastą gonitwę rozgrywano kilka razy. Najpierw Jurica Pavlic zaliczył upadek na pierwszym łuku, bo zabrakło dla niego miejsca, następnie było widać, iż Chorwata mocno boli ręka. Pavlic wyjechał do powtórki wyścigu, ale dotknął taśmy. W ten o to sposób trener Czesław Czernicki zastąpił 17-latka i wystawił do biegu Troya Batchelora.
Po dwóch zerach Batchelor był jak odmieniony. Po ambitnej walce na dystansie dowiózł do mety punkt, co przy kolejnej trójce Adamsa dawało Unii zwycięstwo 4:2 naprzeciwko Jagusia i Mateja Zagara. Wtedy stało się jasne, że tylko kataklizm odbierze leszczynianom mistrzostwo.
W czternastym wyścigu para Kasprzak - Batchelor przywiozła remis, co zapewniło gościom pierwsze od 18 lat mistrzostwo Polski. Zawodnicy Unii świętowali już na torze, a kibice gospodarzy byli wściekli. Niektórzy z nich wtargnęli nawet na tor. Mecz przerwano, a sytuację musiała opanować policja. Użyto nawet armatek wodnych.
Gdy wszystko na trybunach wróciło do normalności, to rozegrano ostatnią gonitwę. W niej najlepszy okazał się Adams, który wyprzedził Sullivana, Balińskiego i Jagusia. To dało Unii triumf w rewanżu wynikiem 46:44 i pieczęć na tytule drużynowego mistrza Polski.
Całe spotkanie trzymało w napięciu. Szkoda jedynie, że od czasu do czasu kibice stwarzali bezpośrednie zagrożenie dla zawodników, rzucając np. serpentyny na tor w trakcie wyścigów. Gorąco było w sektorach zajmowanych przez fanów obu drużyn. To jednak nie przysłania kapitalnego widowiska, jakie zafundowali wszystkim żużlowcy Unibaxu i Unii.
Dawid Franek, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Kolejne dobre wiadomości z Zielonej Góry. Stadion zmieni się nie do poznania
Polka bezinteresownie pomaga Rosjaninowi. "Traktuję go jak syna"