Żużel. Kłopoty klubu z PGE Ekstraligi. Stadion nie spełnia nowych wymogów

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Kibice na stadionie w Lesznie
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Kibice na stadionie w Lesznie

Kolejne problemy Fogo Unii Leszno? Okazuje się, że są kłopoty ze stadionem, gdzie Byki rozgrywają swoje mecze domowe. Konkretniej chodzi o oświetlenie na obiekcie im. Alfreda Smoczyka.

Prezydent Leszna Łukasz Borowiak oraz dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji - Sławomir Kryjom byli gośćmi "Magazynu Sportowego" w Radiu Elka. Motywem przewodnim wizyty obu panów było omówienie wymogów PGE Ekstraligi.

A tu jak się okazuje - stadion im. Alfreda Smoczyka nie spełnia warunków dotyczących sztucznego oświetlenia. Co to oznacza dla klubu?

Aktualne oświetlenie leszczyńskiego toru ma już osiemnaście lat. Inwestycja w 2005 roku pochłonęła sześć milionów złotych.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

- Dziś wymogiem PGE Ekstraligi czy też Polskiego Związku Motorowego jest to, że oświetlenie musi mieć 1800 luxów. Oświetlenie na naszym stadionie było zaprojektowane na 1400 luxów, a po latach eksploatacji natężenie spadło do około 1100 luxów. Pojawiły się głosy na ostatniej inspekcji Ekstraligi, że coś z tym oświetleniem musimy zrobić - powiedział Sławomir Kryjom na antenie leszczyńskiego radia.

- Sprawa jest o tyle skomplikowana, że technologicznie, aby uzyskać na stadionie im. Alfreda Smoczyka 1800 luxów, to musimy mieć dużo więcej źródeł światła, czyli tzw. naświetlaczy, czego istniejące słupy nie udźwigną. Oznacza to konieczność budowy nowego oświetlenia od podstaw - dodał Kryjom.

Co to oznacza w praktyce? Koszty. Nawet i osiem, dziewięć milionów złotych. Mają być prowadzone rozmowy, jak ten problem rozwiązać i ile czasu będzie na to, by podjąć działania. Prezydent miasta, Łukasz Borowiak, uważa, że brakuje dialogu na linii PGE Ekstraliga - magistraty, bo stadiony najczęściej są miejskie.

- Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że zarząd PGE Ekstraligi czy ludzie odpowiedzialni za ten sport tak naprawdę nie chcą słuchać prezydentów miast. Nie jesteśmy dla nich partnerem, a wręcz instytucją charytatywną, która utrzymuje żużel na bardzo wysokim poziomie, nie tylko sportowym, ale też i biznesowym. Do momentu kiedy pan prezes Stępniewski wraz ze swoimi pracownikami nie zrozumieją, że samorządy mają inne ważne wydatki w tak trudnej sytuacji gospodarczej, to ten cały speedway się rozsypie - skomentował Borowiak.

Czytaj także:
Legenda w cieniu wielkich mistrzów. Mauger nauczył go jednej ważnej rzeczy
Mistrzostwa Europy wracają do Częstochowy po ośmiu latach. Tak tłumaczą swój wybór

Źródło artykułu: WP SportoweFakty