Do spotkania czołowych polskich sportowców doszło w połowie listopada w Barcelonie. Odpowiedzialność za zorganizowanie bratu wieczoru kawalerskiego przed zaplanowanym na grudzień ślubem (z wieloletnią narzeczoną Sandrą Grochowską), wziął na siebie Paweł Zmarzlik.
Ostatecznie bracia wraz z kilkoma najbliższymi przyjaciółmi (obecni byli choćby mechanicy i niektórzy sponsorzy) wybrali się na kilkudniowy wyjazd do Barcelony. O ile wizyta na meczu FC Barcelony wydawała się oczywistością, to już samo spotkanie z gwiazdą tego klubu i reprezentacji Polski było zupełnym zaskoczeniem.
- To był pomysł mojego brata i do końca nic o tym nie wiedziałem. Ostatecznie udało się spotkać, pogadać, a nawet zjeść wspólnie obiad z Robertem i to było bardzo przyjemne doświadczenie - przyznaje Bartosz Zmarzlik. - Robert to naprawdę bardzo pozytywna postać i sam się zdziwiłem, że nie tworzy wokół siebie żadnego dystansu. To zupełnie normalny gość. Do tej pory spotykaliśmy się tylko przy okazji Gali Mistrzów Sportu, a tym razem spędziliśmy ze sobą sporo czasu w luźniejszych okolicznościach, a dzięki temu mogliśmy się lepiej poznać - mówi trzykrotny mistrz świata ma żużlu.
ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!
Do pierwszego spotkania obu sportowców doszło w 2020 roku, kiedy to Zmarzlik pokonał Lewandowskiego w walce o tytuł Najlepszego Sportowca Roku w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Zawstydzony żużlowiec zwracał się ze sceny do swojego rywala "panie Robercie". Po zakończeniu oficjalnej części imprezy, Lewandowski podszedł do Zmarzlika i poprosił go, by zwracał się do niego po imieniu. Do kolejnych spotkań dochodziło podczas kolejnych wizyt na tradycyjnym podsumowaniu roku środowiska sportowego, a Lewandowski nigdy nie zapominał, by chwilę porozmawiać ze Zmarzlikiem.
W Barcelonie obaj spędzili ze sobą całe popołudnie. - Wiadomo, że głównie rozmawialiśmy o sporcie, bo wokół tego kręci się nasze życie. Byłem naprawdę mocno zaskoczony, jak dużo Robert wie o żużlu i jak świadomym jest kibicem. Opowiedział sporo choćby o wakacjach spędzanych w Grudziądzu, które kojarzą mu się właśnie z żużlem - dodaje zawodnik.
Otoczenie piłkarza pomogło także załatwić bilety dla najbliższych Zmarzlika, dzięki czemu oglądali oni popisy Lewandowskiego z miejsc zlokalizowanych tuż przy murawie legendarnego stadionu Camp Nou. Powodów do radości było sporo, bo Polak w starciu z Villarrealem zdobył dwie bramki.
Już za nieco ponad tydzień Lewandowski i Zmarzlik znów spotkają się w Warszawie i tradycyjnie będą walczyć o tytuł Najlepszego Sportowca Roku. Okazuje się, że obaj mają podobne podejście do tego plebiscytu.
- W ogóle nie rozmawialiśmy o tej rywalizacji. To temat, którym żyją inni, a dla nas to nie jest temat do dyskusji. Wiadomo, że bycie w najlepszej trójce jest moim marzeniem, ale zdaję sobie sprawę, że w tym roku może być bardzo trudno. Jak zawsze jednak, już sama obecność na Balu Mistrzów Sportu wśród najlepszych polskich sportowców jest wielkim osiągnięciem. W tym roku sukcesów było tak wiele, że nawet nie podejmuje się wytypowania czołowej trójki, bo kandydatów jest bardzo wielu - dodaje 27-latek, który niedawno po raz pierwszy w karierze zdecydował się na zmianę klubu i nowy sezon zacznie w barwach Motoru Lublin.
Czytaj więcej:
Rosjanie zniszczyli marzenia
Moje życzenia dla środowiska