Bez wątpienia Kacper Woryna należy obecnie do czołowych polskich zawodników PGE Ekstraligi. Imponować mógł zwłaszcza progres rybniczanina w sezonie 2022, gdy stał się on jednym z filarów Włókniarza Częstochowa i miał spory wkład w zdobycie przez "Lwy" brązowego medalu mistrzostw Polski. Okrutny los sprawił, że młody żużlowiec od początku kariery musi sobie radzić bez wsparcia dziadka Antoniego, a trudno byłoby wyobrazić sobie lepszego mentora.
Przedwczesna śmierć legendy
Był 14 grudnia 2001 roku, gdy Rybnikiem wstrząsnęła wiadomość o przedwczesnej śmierci Antoniego Woryny. Jeden z najlepszych polskich żużlowców miał tylko 60 lat. Jeszcze przed chorobą kreślił ambitne plany dotyczące rozwoju swojego wnuka. Chciał być jego trenerem i przekazać mu doświadczenie zdobyte na torach w Polsce i Wielkiej Brytanii.
- Dziadek miał być trenerem, tata menedżerem, ale dziadka zabrakło. Mimo to, ojciec postanowił kontynuować ten pomysł i wciągnął babcię - opowiadał swego czasu Kacper Woryna.
Woryna zmarł wskutek komplikacji po operacji usunięcia guza mózgu w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Jego przedwczesna śmierć sprawiła, że o rozwój Kacpra zadbała babcia. To ona zakupiła mu pierwszy motocykl, a młody chłopiec pokonał na nim honorową rundę wokół toru podczas turnieju żużlowego organizowanego ku pamięci dziadka na stadionie w Rybniku.
ZOBACZ Faworyt do mistrzostwa Polski? Ekspert pod wrażeniem: Trzeba zadać pytanie, kiedy ostatnio był tak mocny zespół
Dziennikarz Stefan Smołka w jednym ze swoich tekstów nie wykluczał, że guz mózgu mógł być jednym z efektów licznych upadków i ciężkich kontuzji, jakich w swoim życiu doświadczył Antoni Woryna. Gdy ceniony publicysta miał stworzyć listę najlepszych żużlowców w historii polskiego żużla, umieścił rybniczanina na drugim miejscu, tuż za Tomaszem Gollobem.
Pierwszy polski medalista mistrzostw świata
Trzeba mieć świadomość tego, że Woryna ścigał się w czasach, gdy Polakom nie było tak łatwo o rozwój i chociażby starty poza granicami kraju. Razem z ROW-em Rybnik potrafił zdominować krajowe podwórko, błyszczał też na arenie międzynarodowej. W historii zapisał się jako pierwszy polski medalista mistrzostw świata. W tamtym okresie było to osiągnięcie na miarę obecnej dominacji Bartosza Zmarzlika.
Łącznie Antoni Woryna wywalczył siedem medali mistrzostw świata, w tym dwa złote z polską reprezentacją (1965, 1966). Z dawnych zawodników tylko Zenon Plech był w stanie dwukrotnie stanąć na podium indywidualnych mistrzostw świata. Po latach, ale już w zupełnie innych realiach, dokonali tego Tomasz Gollob, Jarosław Hampel i Bartosz Zmarzlik.
Gdy w roku 1970 sięgał po raz drugi po indywidualne mistrzostwo świata, mógł poczuć szczególną dumę. Krótko przed turniejem na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu doznał poważnej kontuzji. Długo musiał przekonywać lekarzy, aby dali mu zgodę na start. Opłaciło się. - Gdybym miał oceniać, to brąz we Wrocławiu ma większą wagę od tego z Goteborga z 1966 roku - wspominał nam dziennikarz Henryk Grzonka.
Jako jedyny Polak w historii stanął też na podium legendarnego Wembley, gdzie w roku 1966 zorganizowano finał mistrzostw Europy. Biało-Czerwoni nigdy nie potrafili odczarować brytyjskich torów, pozostają one zresztą zmorą wielu żużlowców z Polski nawet w dzisiejszych czasach. Tymczasem Woryna na historycznym stadionie musiał uznać wyższość dwóch legend - Barry'ego Briggsa i Ivana Maugera.
Przetarł szlaki Polakom na Wyspach
O ile obecnie jesteśmy przyzwyczajeni do otwartych granic i swobodnego podróżowania po Europie, o tyle Woryna ścigał się w czasach, gdy Polska znajdowała się za żelazną kurtyną. Nie przeszkodziło mu to jednak w wywalczeniu sobie kontraktu w Poole Pirates w Wielkiej Brytanii. Nie przyszło mu to łatwo, bo władze związku i państwa nie wyobrażały sobie wyjazdu Woryny z Polski.
Rybniczanin ścigał się też później w Nowej Zelandii i Australii, pisał nawet felietony dla "Speedway Mail". To wszystko odbywało się kosztem życia rodzinnego, bo Woryna nie był w stanie między spotkaniami ligi brytyjskiej wracać do Polski, tak jak dzieje się to w obecnych czasach. Dwa lata spędzone w barwach "Piratów" z Poole sporo go kosztowały.
Gdy wrócił do Polski, musiał zapłacić wysoką cenę za zrealizowanie marzenia o startach w Wielkiej Brytanii. W klubie "przypadkiem" brakowało dla niego sprzętu, do tego doszły kolejne upadki i kontuzje. Został nawet zwolniony z kopalni, w której w czasach komunistycznych zatrudniani byli zawodnicy rybnickiego ROW-u.
Po latach do jego legendy w Poole nawiązał wnuk. Kacper został jednym z "Piratów". - Ten chłopak ma wspaniałą przyszłość w speedwayu, jeśli tylko będzie w stanie zachować zimną głowę - komentował Matt Ford, ówczesny promotor klubu z Wimborne Road.
Kacper Woryna ma obecnie 26 lat. Ciągle ma szansę, by nawiązać do osiągnieć dziadka w mistrzostwach świata czy Europy. - Zarówno w życiu sportowym, jak i codziennym dziadek jest dla mnie inspiracją. Jest moim aniołem stróżem i wiem, że zawsze jest przy mnie niezależnie od wyników. Zawsze czuje jego obecność i wiem, że się mną opiekuje - powiedział dumny wnuk w rozmowie z polskizuzel.pl.
Czytaj także:
Kolejny Polak z kontraktem w Wielkiej Brytanii
Nietypowa umowa z liderem zespołu. Takich warunków już dawno nikt nie dostał