Wadim Tarasienko jest jednym z żużlowców, którzy ze względu na rosyjską inwazję na Ukrainę stracił szansę, żeby wyjechać na tor w sezonie 2022. Na chwilę obecną nie wiadomo, czy taki stan rzeczy nie powtórzy się w przyszłym sezonie, bowiem Rosjanin, który mieszka od wielu lat w Bydgoszczy, nadal nie posiada polskiego obywatelstwa.
Bez wątpienia to trudne chwile dla dwudziestoośmioletniego zawodnika. Sam stara się nie zniechęcać i udowodnić swoją postawą, że potępia działania inspirowane przez przywódcę swego kraju, a przy tym pozostać przy dyscyplinie. Jak wiadomo, przez cały miniony rok pracował jako mechanik Kacpra Pludry. Nie wiadomo jednak, jak postąpi Andrzej Duda. Wprawdzie Tarasienko ma żonę Polkę i od lat mieszka na stałe w naszym kraju, aczkolwiek od jakiegoś czasu Rosjanie mają poważny problem z uzyskaniem polskiego paszportu.
"Nie zapomniał, jak się jeździ"
Zdaniem Piotra Markuszewskiego, Tarasienko mógłby się przydać trenerowi Januszowi Ślączce, mimo że kadra ZOOleszcz GKM-u i tak jest liczna. Były lider zespołu z Grudziądza odniósł się również do potencjalnej dyspozycji byłego żużlowca Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
ZOBACZ Mariusz Staszewski: Hejtu jest więcej niż kiedyś, ludzie myślą, że są anonimowi
- Rok przerwy nikomu nie służy, ale to nie jest jeszcze żadna tragedia. Było wiele przypadków, kiedy zawodnicy musieli zawiesić na jakiś czas kevlar na kołku i wracali potem w dobrym stylu. Przymusową przerwę mieli chociażby Patryk Dudek, czy Maksym Drabik, a jednak szybko się odnaleźli po powrocie do ścigania. Tarasienko nagle nie zapomni, jak się jeździ na żużlowym motocyklu - zauważył Piotr Markuszewski.
- Myślę, że to zawodnik, który mógłby dać wiele GKM-owi. Jest ambitny i bardzo waleczny. W dodatku wpisuje się w politykę klubu, gdyż jest wciąż perspektywiczny. Jeżeli Tarasienko czułby głód jazdy, a jestem przekonany, że ze względu na jego charakter tak by było, szybko złapałby tak zwanego bakcyla do powrotu na tor - dodał.
Byłby jednym z liderów?
Markuszewski zauważył, że grudziądzanie potrzebują jednego zawodnika więcej, który byłby zdolny do jazdy na poziomie dwucyfrówek. To elementarny warunek, żeby realnie myśleć o fazie play-off, zamiast snuć plany oparte jedynie na dużej dawce optymizmu.
- Mówiłem, że GKM potrzebuje trzeciej strzelby, która będzie gwarantowała wysokie zdobycze. Nie zamierzam pompować balonika, ale patrząc realnie, Tarasienko byłby w stanie sprostać takim oczekiwaniom, przynajmniej na własnym torze. Od Nickiego Pedersena i Maxa Fricke naturalnie lepszy nie będzie, ale wciąż stać go na wiele, jednak żeby tak się stało, musiałoby złożyć się na to wiele czynników. Jestem daleki od robienia z niego gwiazdy, bo jak na razie jeszcze nigdy nie jeździł w PGE Ekstralidze, ale z pewnością ma na to papiery - mówił.
- Na razie jednak nie wiadomo, czy Tarasienko wystąpi w lidze w przyszłym sezonie. Są ku temu argumenty prawne, teraz wszystko w rękach prezydenta Andrzeja Dudy. Ja nie zamierzam się wypowiadać, jak powinna postąpić głowa państwa, zwykle wstrzymuję się od zabierania głosu w sprawach politycznych i tym razem nie zrobię wyjątku. Natomiast oczywiste jest, że ten zawodnik marzy o powrocie. Dzięki temu jego życie wróciłoby w pewnym stopniu na właściwe tory. Tarasienko łaknie ścigania, jak każdy kto może, ale nie jest mu dane - podsumował Piotr Markuszewski.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- To się nie może udać. Były prezes nie ma wątpliwości w sprawie Trześniewskiego
- Menedżer Abramczyk Polonii szczerze o układzie sił. "Faworytem jest Falubaz, ale specjalnie nas to nie martwi"