[b]
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Naszą rozmowę zacznę nietypowo. Zwykle wpierw wymienia się mocne strony drużyny. A ja zapytam, jakie są te słabsze? [/b]
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Odpowiem tak. Zasadniczo zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Skład dobraliśmy, kierując się naszymi możliwościami finansowymi. Udało nam się skompletować naprawdę mocną drużynę, która z pewnością będzie liczyć się w walce o awans. Przedłużyliśmy kontrakty z dwoma filarami zespołu, Kennethem Bjerre i Wiktorem Przyjemski, a ponadto został solidnie jeżdżący Daniel Jeleniewski. Wszystko wzmocniliśmy dwiema nowymi-starymi twarzami - Davidem Bellego i Andreasem Lyagerem, a zestawienie uzupełniliśmy Szymonem Szlauderbachem. Pozyskaliśmy jeszcze młodego Duńczyka, Benjamina Basso, w którym widzimy spory potencjał. Prawda jest taka, że każdy z tych zawodników ma wielkie ambicje.
Bardziej zgryźliwi powiedzą, że Stelmet Falubaz zadziałał na rynku znacznie skuteczniej.
Na pewno znajdą się sceptycy, którzy nie do końca doceniają naszych żużlowców i uważają niektórych z nich za słabe punkty. Ale czy jest tak rzeczywiście? To oczywiste, że w naszej ocenie nie. Potencjalnych słabeuszy byśmy nie kontraktowali. Prawda jest taka, że mamy określoną taktykę. Zdecydowaliśmy się atakować ligę trójką zagranicznych seniorów, w związku z tym potrzebowaliśmy Polaka na pozycji u-24. Padło na Szymona Szlauderbachacha, prezes Jerzy Kanclerz już tłumaczył dlaczego. Wiążemy duże nadzieje z tym zawodnikiem. Miewał w minionym sezonie świetne występy, przykładowo domowy komplet z Falubazem.
ZOBACZ Magazyn PGE Ekstraligi. Staszewski, Cegielski i Świsłowski gośćmi Musiała
Skąd pomysł, żeby jechać trójką obcokrajowców? Krajowi zawodnicy są drodzy i przez to mniej dostępni?
Na pewno. Uznaliśmy, że to będzie dobre rozwiązanie pod każdym względem, zarówno budżetowym, jak i sportowym. Jeżeli regulamin otworzył nam taką furtkę, to czemu by z niej nie skorzystać. Pozyskanie drugiego zawodnika krajowego, gwarantującego wysokie zdobycze, byłoby trudne, a przy tym wymagałoby sporych środków. Transfery wcale nie były łatwe do zrealizowania. W PGE Ekstralidze zawodnicy byli dogadani już w czerwcu/lipcu. Co mogliśmy, to zrobiliśmy.
Pojawiają się głosy, że Daniel Jeleniewski nie dźwiga presji, przez co nie może być silnym punktem drużyny rywalizującej o awans. Zdaje się, że to nieco przesadzona krytyka?
Daniel był zawodnikiem drugiej linii i trzeba powiedzieć, że ze swojej roli wywiązał się należycie. Przytrafiły mu się wpadki, ale zwykle nieważące na końcowym wyniku spotkania. Oczywiście ciężar gatunkowy spoczywał na barkach wszystkich członków drużyny, ale od wygrywania meczów byli głównie liderzy, których punktów niestety zbyt często brakowało.
Wierzymy, że Daniel odegra w naszym projekcie ważną rolę, bo z pewnością ma na to papiery. Dogadał się pod koniec sezonu ze sprzętem, a to dobry prognostyk. W play-offach, a więc najważniejszej części sezonu, wywalczył 37 punktów (20 w dwumeczu z Wybrzeżem, a resztę z Falubazem). Niektórzy kibice są zbyt surowi. Daniel jest w Bydgoszczy lubiany, czuje się tu świetnie, zaaklimatyzował się. Po co zastępować kogoś na siłę? Tym bardziej że na jego miejsce sensownych kandydatów praktycznie nie było. Myślimy w klubie racjonalnie.
Nie wszystkim przypadł do gustu pozyskany junior, Olivier Buszkiewicz. Ci bardziej zagorzali fani sugerowali, że lepiej byłoby dać szansę Bartoszowi Głogowskiemu, bo leszczynianin niczego nie gwarantuje.
Nigdzie nie powiedzieliśmy, że Buszkiewicz ma pewne miejsce w składzie. Jestem zwolennikiem zdrowej i sportowej rywalizacji. Jeżeli Nowak lub Głogowski będą od niego lepsi na treningach, to właśnie oni pojadą w meczu. Walka o skład powinna wyjść każdemu z tych trzech młodych chłopaków na dobre, przyśpieszyć ich rozwój. Poza tym chcieliśmy wzmocnić formację młodzieżową na zawody DMPJ. A co do samego Buszkiewicza, to młody i zdolny chłopak.
Choć jego liczby osiągnięte na drugoligowych torach może nie powalają na kolana, to trzeba sobie powiedzieć, że z każdym meczem jeździł coraz lepiej. Udało mu się nawet zdobyć jedną dwucyfrówkę.
W przypadku Buszkiewicza im dalej w las, tym było lepiej. Trzeba jeszcze pamiętać, że miał bardzo silną konkurencję w Poznaniu i nie mógł pokazać pełni swojego potencjału. Tam na juniorce jeździli Francis Gusts i Damian Ratajczak, więc zawodnicy o większej renomie. Gdy byli do dyspozycji trenera Bajerskiego, Olivier ustępował im miejsca w składzie. Jak mówiłem, trudno jest obecnie pozyskać wartościowego krajowego seniora, a z juniorami jest chyba jeszcze gorzej. Wybraliśmy najlepszą możliwą opcję, przynajmniej taką mamy nadzieję, bo tor i tak wszystko zweryfikuje.
Z Wiktorem Przyjemskim w parze powinno być mu łatwiej.
Wiktor to jedyny zawodnik spośród młodzieżowców, który miejsce w składzie ma zapewnione z urzędu, co raczej nikogo nie dziwi. Buszkiewicz ma go wspomagać, przywozić ten jeden, dwa punkty w wyścigu młodzieżowym i będzie dobrze. Nie liczymy, że wyjedzie na tor i w pierwszej kolejce objedzie czołowych zawodników ligi. Nasz nowy nabytek ma spory potencjał i liczymy, że udowodni to już na wiosnę.
Z kolei szansy nie dostanie już raczej Oleg Michaiłow. Co zatem dalej z Łotyszem? Podobno ostatnio walczył o niego klub z Daugavpils, ale skapitulował ze względu na niemożność spełnienia wymagań finansowych Polonii.
Oleg dostał szansę od losu, bo nie ukrywamy, że numerem jeden miał być Roman Lachbaum. Niestety, za naszą wschodnią granicą wydarzyła się tragedia, Lachbaum został zawieszony, na co nie mieliśmy wpływu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to duże osłabienie. Oleg zyskał na tej sytuacji z punktu widzenia czysto sportowego, ale nie wykorzystał otrzymanej szansy. Trzeba sobie powiedzieć jasno - zawiódł nasze oczekiwania. Co do negocjacji z Lokomotivem. Nie otrzymaliśmy oficjalnego zapytania od klubu z Daugavpils. Jeżeli znajdzie się ktoś chętny, żeby wypożyczyć Olega, my jesteśmy otwarci na rozmowy. Gdy tylko dojdziemy do porozumienie z kimś zainteresowanym jego usługami, Łotysz dostanie zielone światło do zmiany barw klubowych.
Powrót Bellego i Lyagera na S2, to w Bydgoszczy głośne wydarzenie. Czy Pana zdaniem, obaj zrobili postępy? Przede wszystkim chodzi o mecze wyjazdowe, bo Duńczyk rok temu stracił pracę w Bydgoszczy chyba głównie dlatego, że w nich zawodził.
Gdyby Andreas nadal mógł być zawodnikiem do lat 24, to w Bydgoszczy by pozostał. Tak, mieliśmy dylemat, czy go zostawić, czy zaufać doświadczeniu Zagara. Zdawało się, że Matej gwarantował więcej, zatem postawiliśmy na niego i z perspektywy czasu można powiedzieć, że niestety to nie była dobra decyzja. Teraz Andreas jest znowu z nami. Może nie zawsze spisywał się rewelacyjnie na wyjazdach w naszych barwach, ale sporo się zmieniło. Uważamy, że jego wartość sportowa wzrosła, podobnie w przypadku Davida Bellego. Cieszę się, że ponownie będziemy razem współpracowali.
Skład Polonii trzeba oceniać przede wszystkim na tle Falubazu, czyli głównego rywala do awansu. Bellego i Lyager, stając pod taśmą obok zielonogórzan, są w stanie z nimi wygrywać?
Falubaz dokonał ciekawych i udanych transferów, przez co z pewnością ich skład na papierze wygląda imponująco. Stwierdziłbym, że to właśnie ta drużyna jest głównym faworytem do awansu, a my plasujemy się zaraz za nimi. Jednak to tylko teoria, którą jak zawsze zweryfikuje tor. Wracając do pytania... Tak, uważam, że Bellego i Lyager są w stanie skutecznie rywalizować z każdym zawodnikiem Falubazu. Sądzę, że reprezentują podobny poziom. David zebrał w Lesznie bezcenne ekstraligowe doświadczenie, z kolei Andreas również się rozwinął, bo był przecież najlepszym żużlowcem ROW-u Rybnik. To trochę inni zawodnicy niż przed dwoma laty.
Bellego i Lyager zostali sprowadzeni przede wszystkim z myślą o meczach na domowym torze?
Obaj świetnie znają owal przy S2 i tak, sprowadzaliśmy ich z myślą, żeby przede wszystkim pokazywać siłę w domu. Ale to też nie jest tak, że nie poradzą sobie poza Bydgoszczą. Jak mówiłem, zebrali doświadczenie, są lepszą wersją samych siebie i mam nadzieję, że pojadą jeszcze skuteczniej. Jesteśmy sobie w stanie pomóc. Nie tylko Polonia ma coś do wygrania, oni również. Jeżdżąc świetnie, mogą wygrać miejsce w PGE Ekstralidze.
Wiktor Przyjemski nie będzie miał łatwego życia, bo rywale, a zwłaszcza seniorzy, będą na niego patrzyli inaczej, z większym respektem. Czy Pana zdaniem, utrzyma rewelacyjną średnią z minionego sezonu?
To trudne pytanie, ale większa część środowiska prawdopodobnie odpowiedziałaby, że nie. Bardziej doświadczeni zawodnicy będą mieli do niego inne podejście. To już nie jest anonimowy chłopak, tylko najlepszy polski zawodnik eWinner 1. Ligi tego roku. Sztaby będą kombinowały jak mu przeszkodzić, wykorzystać jego słabsze strony.
Niemniej jakby ktoś przed minionym sezonem powiedział, że Przyjemski będzie przywoził komplety, to jego rozmówca złapałby się za głowę i powiedział, iż jest szalony. Dlatego nie mamy nic przeciwko, żeby to szaleństwo trwało w najlepsze. Wiktor rozwija się w szybkim tempie i z pewnością stać go, żeby swą średnią podwyższyć. Oczywiście nie namawiam, żeby już iść do bukmachera, bo potem będzie na mnie, a wiemy, jaki ten sport jest trudny i nieprzewidywalny (śmiech).
Prezes Jerzy Kanclerz stawia sprawę jasno. Celem jest awans. W przypadku niepowodzenia bydgoszczanie mają jednak wiele do stracenia, także kadrowo, bo ekipa Przyjemskich zapowiedziała, że w razie braku promocji poszuka klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Staram się zawsze mówić, że szklanka jest do połowy pełna. Wiktor skoczy na głębokie, ekstraligowe wody w 2024 roku, ale dlaczego nie z Polonią? Mamy naprawdę mocny skład i poważnie myślimy o awansie. Gdy prezes obejmował klub kilka lat temu, postawił sprawę jasno. Najpóźniej w 2023 ma być awans do PGE Ekstraligi. Zrobimy wszystko, co możliwe, aby zrealizować postawiony cel, dlatego nawet najmocniejsi rywale mają powody do obaw. Niech wygra najlepszy. Oby to była Polonia.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Sinusoida emocji bydgoskich kibiców, ale sezon bez happy endu
- Prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Cel w sezonie 2023 jeden - awans